Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

V

Złe jaszczury V, dla niepoznaki odziane w gustowne ludzkie wdzianka (zwłaszcza panie bardzo gustowne, a już szczególnie przywódczyni jaszczurów, Anna[1]), przylatują na Ziemię i najpierw dają ludzkości dużo fajnych rzeczy, a potem chcą ją przejąć. Ziemię, nie ludzkość. Okazuje się, że przylatywały już na Ziemię od dawna i mają ukrytych przedstawicieli zarówno jaszczurów właściwych jak i jaszczurów humanistycznych, dbających, żeby te złe nie czuły się zbyt pewnie. Dzielna agentka FBI[2] przypadkiem natrafia na całą aferę, odkrywa, że jej służbowy partner[3] był jaszczurem w przebraniu i razem z przypadkowo poznanym księdzem[4] zaczynają knuć na szkodę obcych. Zwolennicy ludzkości na Ziemi, tzw. Piąta Kolumna, jest nieliczna i słabo uzbrojona, V są wyposażeni w najnowszą technikę i szwadrony żołnierzy śmierci, ale finał rozgrywki nie jest wcale taki oczywisty. Dla młodszych widzów w tle romansik syna agentki i córki królowej jaszczurów.

Serialowe związki: [1] Anna to Inara z Firerfly'a (niestety, obcięta na krótko i filmowana z bliskiej odległości, żeby wyglądać nieco gadzio). [2] Juliet z Losta. [3] Wash, również z Firefly'a. [4] Agent NCA Tom Baldwin z 4400. Czy mam poczucie rotacji jak we współczesnych polskich komediach? Nie, bo jednak każdy z aktorów umie zagrać inaczej niż w poprzednich filmach.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 14, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Where the Wild Thing Are

11-letni Max jest nadpobudliwy i odczuwa brak zainteresowania ze strony starszej siostry i matki. Siostra woli swoich kolegów, matka pracuje i spotyka się z kandydatem na partnera, co Maksa denerwuje. A kiedy się denerwuje, przebiera się w strój potwora i zaczyna niszczyć wszystko. Niszczy pokój siostry po tym, jak jej znajomi zepsuli mu igloo, gryzie matkę, kiedy próbuje go uspokoić podczas kolacji z gościem i ucieka z domu. Płynie łódką przez morza i oceany i dociera do miejsca, gdzie mieszkają potwory. Potwory niszczą i psują, więc Max zostaje ich królem. Ale nie jest łatwo być królem potworów. Przyjaźnie z wieloma osobami naraz są trudne, pojawia się zazdrość i rozczarowanie.

Potwory animowane były w studiu Jima Hensona i to JAK animowane. Brudne futro, mimika, faktura na nosie, łzy, czasem zabłąkany glucik z nosa - każdy szczegół na miejscu. Niesamowite pejzaże, zachody słońca, światło i muzyka. Do tego film niesamowicie mnie wzruszył. Po części dlatego, że w Maksie widziałam Maję za kilkanaście lat, po części widziałam siebie przed laty. A po części dlatego, że był zwyczajnie ładny i ciepły.

I chcę plakat. Bardzo.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 13, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 5


Lesbian Vampire Killers

Taki współczesny odpowiednik hammerhorroru. Jednego z bohaterów - Jimmy'ego - rzuca panna, drugi zostaje wyrzucony z pracy (ciężko być klaunem, jak się nie lubi dzieci), wybierają się więc w podróż w losowe miejsce Wielkiej Brytanii. Przypadkiem jest to miejscowość Cragwich, gdzie kilkaset lat temu przodek Jimmy'ego utłukł lokalną wampirzą królową Carmillę. Carmilla rzuciła klątwę i po okolicy szlajają się lesbijskie wampiry, porywające dziewczęta i czekające, aż uda się zmieszać krew potomka rodu McLeod i dziewicy. Jak się łatwo domyślić, zmieszać się udaje i zaczyna się zabawna i pełna sztubackich żartów pogoń po lasach, przerywana szlachtowaniem wampirzyc, które tryskają białawym płynem. Do ostatecznej rozgrywki konieczny jest miecz z rękojeścią w kształcie penisa.

Film jest zabawny, ale raczej nie będzie kultowym. Dużo dają polskie napisy, gdzie barwnie oddano dość nijakie angielskie dialogi. Obejrzeć i zapomnieć.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek czerwca 11, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Good Wife

Alicia Florrick była gospodynią domową, wychowującą dwójkę dzieci, przy mężu Peterze - prokuratorze okręgowym. Do momentu, kiedy mąż nie został oskarżony o przyjmowanie łapówek oraz uprawianie seksu z paniami lekkich obyczajów w zamian za zaniechanie prowadzenia niektórych spraw. Łatwo się domyślić, że Alicia dostaje tym wszystkim w twarz i nagle sama musi utrzymać dom, dzieci i ułożyć sobie na nowo swoje - wydawało się jej - szczęśliwe małżeństwo. Nie jest łatwo, bo nie dość, że wszyscy postrzegają ją przez pryzmat męża i jego układów, to jeszcze wszędzie trąbią o szczegółach jej pożycia intymnego i jak to się pani kochana stało, że mąż wylądował w łóżku z profesjonalistką i tak 18 razy. Tymczasem Alicia chce być tylko dobrym, uczciwym i skutecznym prawnikiem, żeby zostać partnerem w znanej firmie Stern, Lockhart i Gardner.

Każdy odcinek - nowa sprawa. W tle trwają przygotowania do procesu męża, w Alicii budzi się coraz lepszy i bardziej zaangażowany prawnik. Nie pomaga też, że pracuje w firmie swojego kolegi ze studiów, Willa Gardnera i coś tam się między nimi powoli wykluwa w czasie nadgodzin.

W tle: Kalinda - piękna hinduska prawniczka, bardziej detektyw i włamywaczka, z szerokimi kontaktami w policji. Dwójka dzieci - syn i córka - próbują prowadzić własne śledztwo w sprawie ojca. Liczne gierki prawne i korporacyjne, łącznie z podsłuchiwaniem i wzajemnym wygryzaniem. I jak nie lubię seriali prawniczych, tak ten - mimo że średnio połowa akcji to przygotowania do procesu bądź proces - bardzo mnie ujął od pierwszego odcinka.

Serialowe związki: męża Alicii gra Mr Big z "Seksu w wielkim mieście", nowego prokuratora - czarny brat z "Losta", a Kalindę - dziewczyna Sama Tylera z brytyjskiej wersji "Life on Mars".

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 6, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1


Serious Man

Film obejrzałam tak z tydzień temu, ale - co się rzadko zdarza - dalej nie bardzo wiem, co napisać. Bo nie rozumiem, o czym jest ten film. Lata 60., żydowski akademicki nauczyciel fizyki, Larry Gopnik, ma problemy w pracy, bo student wciska mu łapówkę za lepszy wynik egzaminu. Do tego ma problemy finansowe, a łapówka sporo problemów by rozwiązała. Żona oznajmia mu, że chce rozwodu, bo sypia z innym. Brat ma problemy z hazardem. Syn podbiera pieniądze na marihuanę, mimo że powinien szykować się do Bar-micwy. Larry wszędzie szuka pomocy - u adwokata, rabina (urocza rola Simona Helberga, szerzej znanego jako Howard Wolowitz), ale jedynym efektem są coraz większe zaległości finansowe. W tle pojawia się jeszcze dość erotyczna sąsiadka i klimatyczna muzyka z epoki. I wszystko się toczy leniwie od zdarzenia do zdarzenia, po czym kończy się znienacka. Miło się oglądało, ale tak zupełnie bez sensu. Po braciach Coen spodziewałam się ciut więcej, a dostałam trochę pogodniejszą wersję "Człowieka, którego nie było".

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 2, 2010

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Cougar Town

Zaczęło się zapewne od tego, że w jednym z odcinków "Scrubs" pojawiła się Courtney Cox w roli diabolicznej pani ordynator i od razu zakumplowała się z jędzowatą żoną doktora Coxa, Jordan. Obie panie to ryczące czterdziestki, podrywające w knajpach młodszych mężczyzn (Christa Miller bardziej rycząca, bo ktoś ją skrzywdził botoksem), a że formuła Scrubs się wymydliła, to pewnie twórcom szkoda było tego potencjału marnować i przerzucili je do "Cougar Town", dziejące się w pięknym i słonecznym mieście Sarasota na Florydzie.

Jules (CC) właśnie się rozwiodła z dziecinnym mężem Bobbym, ale pozostając w przyjaźni razem opiekują się prawie pełnoletnim synem Travisem. Jules nie jest przygotowana na to, że świat samotnej kobiety po 40. jest trochę dziwny, trochę straszny. Bardzo boi się, żeby nie dostać etykietki "cougara" (pumy), ale zaczyna ponownie chodzić na randki, usiłując połączyć to z rolą matki.

Ellie ma w miarę świeże dziecko i tęskni za czasami, kiedy była bezdzietną bywalczynią klubów (chociaż nie oszukujmy się - teraz głównie przesiaduje w domu Jules, popijając wino i wygłaszając kąśliwe uwagi). Mąż Ellie, Andy, zazdrości Bobbiemu, który mieszka na parkingu w łódce, ale to są rzeczy, które nie przystoją nawet bardzo infantylnej głowie rodziny. Przynajmniej oficjalnie. Laurie, młodsza współpracowniczka Jules, jest dużą, elokwentną dziewczyną z powodzeniem u mężczyzn, ale niekoniecznie potrafiącą poradzić sobie w nagle dorosłym życiu. Andy, sąsiad Jules, również chwilę temu się rozwiódł i teraz sypia z co noc to inną 20-latką. Kiedy nie sypia, prowadzi bar, w którym się wszyscy znajomi spotykają. W tle pojawia się rasowa puma, Barbara, która komentuje podrywki Jules i emituje swoje poprawione chirurgicznie piersi i brak zmarszczek.

Zaskakująco ciepły, autoironiczny, miejscami niespecjalnie intelektualny, ale zabawny. Godny następca "Scrubs", tyle że pozbawiony szpitalnej dramy i wzruszeń. Jakby nie to, że głównie jest o ryćkaniu, to powiedziałabym, że to serial familijny.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 25, 2010

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 3