Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Listy spod róży

Beżowo i szaro

Kraków mnie nie uwiódł. Ale i nie zniechęcił. Nie jestem pamiętliwa i wybaczę niedługo, że cały czas padało, a jak już przestało padać, to byłam zbyt zmęczona trenowaniem zwinności i piciem kolejnych kaw (które powstrzymywały mnie przed powrotem do łóżka), żeby gdziekolwiek iść. Więc.

Mimo wcześniejszych nielicznych i wyrywkowych wizyt w Krakowie, okazało się, że mam w głowie plan centrum (a koło Starbucksa przeszłam mimo, bo jestem ciapa). Wiem, gdzie Kleparz, gdzie Brama Floriańska i którędy na Rynek. Po wąskich, szarych uliczkach, Rynek pozwolił odetchnąć przestrzenią, nieliczne ogródki niknęły na płaszczyźnie bruku. O 19 zabrzmiał hejnał, kiedy w ogródku restauracji Europejska piłam gorącą herbatę Paris, grzejąc się w cieple lamp. Nie odkryłam magii, ale miły letni wieczór, nawet przetykany przelotnymi deszczami, jest miły.

Kilka notatek na przyszłość: jak się chce dziecku wysłać pocztówkę, to trzeba albo jechać ze znaczkiem, albo wiedzieć, gdzie jest poczta. Nie znalazłam estetycznie nieobrzydliwej pamiątki z Krakowa - a przecież ładnego metalowego Smoka Wawelskiego by można bez problemu zmajstrować. Zabrakło mi rozeznania w kwestii sympatycznych restauracji i pewnie przeszłam obok kilku, w których było warto. I już tak zupełnie na marginesie - straciłam chyba umiejętność samotnego cieszenia się światem. Muszę z kimś. Choćby po to, żeby zapytać, czy smakuje.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday June 16, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, krakow - Komentarzy: 2



Kraków - Ogród Botaniczny

Dzień zaczął się od dylematu: iść spać czy - mimo ulewy - wyprowadzić nikonka na spacer. I wierzcie mi, decyzja była trudna. Duch ochotny po raz kolejny wygrał z ciałem mdłym (może to wpływ tego, że całe przed- i popołudnie spędziłam nad rozważaniami nad ideą realizowania zadań w celu ich zakończenia, a nie pracy jako takiej). Ale choć ubłociłam pantofelki i zmokłam, to nie zmarzłam, bo deszcz był prawie że tropikalny i pasował do przymglonej, chłodnej zieleni ogrodu. Mała oranżeria z sukulentami i storczykami; obstawiona przez nadmiernie poważnych młodych ludzi ze sztalugami, a w środku pachniało liśćmi i egzotycznymi kwiatami. Na zewnątrz, już w słabiej lub bardziej padającym deszczu, przechodziłam przez zielone tunele z liści, schylając się do kryształowych kropel na pajęczynie i do subtelnych płatków w odcieniach od bladej żółci do ciemnej fioletu. Żal tylko, że irysy zdążyły przekwitnąć, bo zauroczyły mnie nazwy odmian przy pozostałościach irysowego stada - Dot and Dush, Pixi Dixi, Heart Breaker, Shery Poetry, Glacier Kiss, Dusky Challenger czy All That Jazz (brzmią jak nazwy lakierów do paznokci OPI). Wspominałam, że chcę ogród z irysami?

I smutno mi się zrobiło, kiedy zobaczyłam mnóstwo ślimaków - i niskopiennych, i wysokogórskich - bo wiem, że Maj byłby zachwycony, gdyby tu był.

(Zdjęcia tymczasowe, będzie więcej).

GALERIA ZDJĘĆ.

PS Nie czepiam się, ale w Poznaniu jednak taksówkarz nie zaczyna small-talku od "A ceny to w Pani mieście są niższe niż tutaj"?

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday June 13, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: polska, krakow, ogrod-botaniczny - Komentarzy: 1


Nie lubię latać sama

Brakuje mi zawsze kogoś, komu mogę pokazywać blask słońca zza chmur, mgłę w zagłębieniach między pagórkami i odbicie nieba w jeziorach. Do niedawna brakowało mi tylko TŻ, teraz do tego dochodzi jeszcze tęsknota za trzyletnim zachwytem ("ja też jecę siamojotem!"). Pierwszy raz rozstałam się z córką na dłużej niż kilka godzin (nie licząc jednej nocy w Budzyniu, ale wtedy jeszcze była malutka). I pewnie jej będzie łatwiej, znowu.

OLT mnie zdziwiło pozytywnie, bo dali chusteczkę, tortillę (z kurczakiem, wybór dla wegetarian był chyba tylko jak w Aeroflocie[1]) i kawę. I hiszpańskiego pilota, który leciał małym ATR-em gładko jak po szkle.

[1] Czy chce pan obiad? - pyta stewardesa. A jaki jest wybór? - zaciekawia się pasażer. Tak albo nie - wyjaśnia stewardesa.

Napisane przez Zuzanka w dniu Tuesday June 12, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Maja - Komentarzy: 2


I Ty możesz odwiedzić mojego senatora

Jasno zapowiedzieliśmy, chyba po raz pierwszy, że jedziemy na wycieczkę. Że będzie statek. I na pewno spotkamy w muzeum jakiegoś pieska. I chociaż cały dzień chmurom się zbierało na deszcz, z pleneru uciekaliśmy do samochodu i do budynków, to był i statek, i przyjacielski piesek. Byliśmy już w Muzeum Arkadego Fiedlera w czasach przedmajutowych, ale wizyta z dzieckiem daje zupełnie nową jakość. Kiedy ma się niespełna metr wzrostu, repliki pomników z Wyspy Wielkanocnej wydają się jeszcze większe, replika Santa Marii bez wątpienia wystarczyłaby na przemierzenie oceanu, a i tak najfajniejszą sprawą jest mała kudłata szczotka, która obwąchuje i której można podawać patyki do obgryzania. I w końcu można zapytać, czy się podobało. I usłyszeć, że tak.

GALERIA ZDJĘĆ.

Jakby ktoś szukał, to muzeum mieści się na rogu ulicy Fiedlera i Słowackiego. Wstęp do ogrodu i na wystawy zdjęć - 9 zł dorośli, 8 zł dzieci (małe nie płacą). W piramidzie w ogrodzie można dostać napoje (w tym specjalnie naenergetyzowaną w piramidzie wodę) i przekąski.

Napisane przez Zuzanka w dniu Saturday June 2, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Wielkopolska w weekend, Maja, Fotografia+ - Tagi: puszczykowo, polska - Skomentuj


Ogród służy do czytania w

Pozazdrościłam wonderwoman irysów i skłusowałam w ogrodzie Babci I. wiązkę wąskich łodyżek. Trudno je fotografować, a szkoda, bo piękne są w każdej postaci - pąki z delikatną zielonkawą siateczką, przypominającą ujście rzeki, zapowiadają rozkwitnięte piękno żółtego i zielonego pasa na fiołkowych płatkach. Lubię, chyba od czasu poznania "Irysów" Van Gogha.

(W ogóle ogródek Majutowej Babci I. to dobre miejsce.)

A w następnym odcinku o książce, od której się w ogrodzie nie mogłam oderwać.

Napisane przez Zuzanka w dniu Wednesday May 23, 2012

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: trzcianka, polska - Skomentuj