Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Jednak jestem naiwna

Nie uczę się z doświadczeń. Teściowa przywiozła w sobotę wiosenny bukiet gałązek z wyszydełkowanymi ozdobami z kordonka. Co robi mądra Zuzanka? Wstawia je do wazonu napełnionego wodą i stawia na szafce. Dalej scenariusz jest prosty:
1) Zuzanka zdejmuje z szafki wazon i stawia na podłodze, ponieważ obydwa kotecki siedzą na szafce i emablują gałązki łapami i mordami.
2) Zuzanka zdejmuje kordonkowe jajka, ponieważ obydwa kotecki zdejmują ozdoby łapami i mordami.
3) Zuzanka wyciera wodę, która wylała się z przewróconego przez kotecki, łapami i mordami, wazonu.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 13, 2006

Link permanentny - Kategoria: Koty - Skomentuj - Poziom: 3


Nie dla wrażliwych

Kotek czarno-biały spał na komodzie, gdy nadszedł czas na rytualne oczyszczenie organizmu z kłaczków. Kotek leniwie zrzygał się z komody na podłogę (no, na komodę trochę też), po czym zszedł (no, spadł z łomotem) i poszedł spać gdzie indziej.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 13, 2006

Link permanentny - Kategoria: Koty - Skomentuj - Poziom: 2


Transporter 2, czyli Best Worst Film Ever

Rozczarowana ambitnym dziełem pt. "Revolver", gdzie spychoanaliza przeplatała się z ganianką i strzelanką, sięgnęłam po inne dzieło gatunku ze Stathamem. Trasporter 2 nie udaje niczego więcej niż strzelanki i ganianki i za to go kochamy.

W skali 1-10 w kategorii filmów rozrywkowych - 10 za czystą rozrywkę i jedne z piękniejszych scen sensacyjnych: zdejmowanie bomby z podwozia samochodu podczas jazdy (no, w zasadzie to lotu) za pomocą haka dźwigu, uniknięcie bycia zmiażdżonym przez dwa jadące na siebie samochody za pomocą podskoczenia na czas kraksy i wylądowania na krakśniętych samochodach, odkrywcze wykorzystanie arbuzów jako rękawic bokserskich czy niecodzienne użycie węża strażackiego jako lasso.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 13, 2006

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Revolver, czyli jak spaprać dobry pomysł

Guy Ritchie miał u mnie duży kredyt zaufania po "Snatchu" i "Lock, Stock and Two Smoking Barrels". Niestety, chyba wymyślił sobie, że musi robić filmy bardziej ambitne i wypuścił "Revolver", żeby go osrało. Dużo doskonałych scen. Doskonałe postaci. Momenty, scenografia i Statham - kamienna twarz. Co z tego, jak do elementów, z których można stworzyć świetny kryminał z twistem, dołożył metafizyczne foo-schmoo - nieledwie przemianę Konrada w Gustawa, podlaną schizofrenicznym sosikiem. I, niestety, całość wyprał z poczucia humoru. Ale najgorszym grzechem jest to, że nie zostawił żadnego zakończenia. Statham łazi, jeździ, strzela, nosi i podnosi, rozmawia i gra, a na koniec lecą napisy i weź sobie dośpiewaj, o co chodziło, bo szanowny pan reżyser nie wymyślił.

TŻ sugeruje, że ma to związek z byciem w związku z niejaką Madonną, która finansuje jego filmy i zapewne głaszcze Guya po główce i mówi "tak, ten Revolver był świetny, mądry i skomplikowany, tylko ludzie się nie poznali". No więc ludzie się nie poznali, bo nie mieli na czym. A szkoda.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela marca 12, 2006

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj