Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o kryminal

Zygmunt Zeydler-Zborowski - Zbrodnia na Cyrhli Toporowej

Jacuś, literat i raczej lekkoduch, jedzie sam na urlop do Zakopanego, bo jego żona, Ewa, w ostatniej chwili zostaje w Warszawie, zatrzymuje ją ważna sprawa w kancelarii adwokackiej, w której pracuje. Pod Krakowem Jackowi psuje się samochód, więc błyskotliwie zajeżdża pod kościół Mariacki i szuka warsztatu metodą pytania przechodzących ludzi. Spod znalezionego w ten sposób na peryferiach warsztatu zabiera go do Zakopanego przypadkowo przejeżdżający dyrektor Helberg, panowie zaprzyjaźniają się, po czym kilka dni później po libacji Jacuś zgadza się oddać nowemu znajomemu przysługę - będzie udawał kochanka jego kochanki, żeby zazdrosna żona nie pozbawiła Helberga spadku. Co może pójść źle - flama dyrektora, Anita, jest przepiękna i dziwnie chętna, żona daleko, dom na Cyrhli Toporowej dyskretny, nic tylko brać. Więc bierze[1]. Upojna noc, ale o poranku przykra niespodzianka. Zamiast ślicznej dziewczyny - zwłoki Helberga. Jacuś ucieka, ale potem targany, niczym Raskolnikow, wyrzutami sumienia, zwierza się ze wszystkiego żonie, bo kto nie rozwiąże problemu tak jak żona. Żona-adwokat sprawę zgłasza milicji (zwłok nie ma, Helberg żyje i wygląda zupełnie inaczej niż w opisie literata, śladów nie ma, przynajmniej pobieżnie, więc się panu literatowi przyśniło), ale też - ku zdziwieniu Jacusia - jest na niego wściekła i grozi rozwodem[2]. Potem zaczyna się karuzela śmiechu - znajomy Ewy chce kupić ten właśnie dom, w którym miała miejsce potencjalna zbrodnia, Jacuś wszędzie widzi piękną Anitę, znajdują się zaginione zwłoki, Ewa poznaje Helberga i z zemsty na mężu zaczyna się z nim spotykać, chociaż jest dość obrzydliwy nawet jak na Austriaka. Do rozwiązania zagadki milicja podmienia spodeczki i chowa szklanki, bo odciski palców oraz pozoruje stłuczkę.

Szowinizm/maczyzm stosowany:

(...) Mam ochotę trochę poszaleć. Zapraszam cię na szampańską kolacyjkę. Nie pożałujesz.
- A co na to powie twoja narzeczona?
Spojrzał zdziwiony.
- Przecież mojej narzeczonej nie ma w Zakopanem.
- A jak się dowie?
- A kto jej powie? Ty chyba nie? Ja tym bardziej. Nie mam zwyczaju zwierzać się kobietom. Narzeczona, żona czy kochanka nigdy nic nie powinna wiedzieć. Kobietę trzeba zawsze utrzymywać w tym przekonaniu, że jest jedyna, niezastąpiona, najwspanialsza. Musi w to wierzyć, a wierzy bardzo chętnie.

- Pan, zdaje się, był żonaty?
- Byłem, ale już nie jestem. Dostałem rozwód.
- Miał pan w zeszłym roku sprawę prokuratorską o pobicie żony?
- Miałem. No to co z tego? Mało to mężczyzn bija swoje żony? Nie taka znowu rzadkość. Jak człowiek jest niezadowolony z żony, to musi od czasu do czasu przemówić jej do rozumu. Mówi się do nich, a one jakby nie słyszały. Dopiero jak się takie przemówienie podeprze innym argumentem, to można dojść do ładu.

Się je: parówki, schabowe, sałatkę jarzynową i wędlinę, wątróbkę , serdelową z odgrzewanymi kartoflami, sardynki z Grand hotelu i tatara.
Się pali: carmeny, sporty (2 paczki, bo rewizja może trochę potrwać).
Się pije[3]: soplicę (z żoną), koniak (z adwokatem), piwo krajowe (w Warsie), wódkę (w Spatifie), winiak (na milicji, po wizycie w prosektorium), jarzębiak.
Się robi zakupy: nawet dostała w „Delikatesach” pół kilograma polędwicy.
Się jeździ taksówką:

Na przystanku stał tylko jeden wóz. Tęgi taksówkarz krytycznym spojrzeniem obrzucił kandydata na pasażera.
- Dokąd pan chce jechać? - spytał niezachęcająco.
- Na Pelcowiznę, na Toruńską.
- Na Pelcowiznę nie jadę. Mogę jechać na Ochotę. Odpowiada panu?
- Jeżeli mam interes do załatwienia na Pelcowiźnie, nie mogę jechać na Ochotę - tłumaczył łagodnie Jacek, nie chcąc rozdrażniać niezadowolonego kierowcy.
- No, to wysiadaj pan z wozu i szukaj pan sobie innego frajera.

[1] A wcześniej, mimo obietnic wierności małżonce, przed snem “zastanawiał się nad tym, z którą z tych trzech babek chciałby się przespać”.

[2] Było mu bardzo przykro. Nie przyznawał się do tego nawet sam przed sobą. Starał się nadrabiać miną. No to co, że ją zdradził, myślał z wyzywającą agresywnością. Mało to mężów zdradza swoje żony i nikt z tego nie robi takich tragedii. Mógł jej przecież nic nie powiedzieć. Wtedy wszystko byłoby w najlepszym porządku. Szczere i uczciwe postępowanie nigdy nie popłaca, szczególnie z kobietami. Być może, iż miał pewne wątpliwości co do tego „uczciwego” postępowania, ale nie chciał się nad tym zbyt wnikliwie zastanawiać. Wolał być rozżalony na Ewę i utwierdzać się w przekonaniu, że rozżalenie u jest najzupełniej słuszne. Pragnął uniknąć kłamstwa, szczerze jej wszystko wyznał, a ona…

[3]

(...) Nie lubię tylko, jak chlasz w „Spatifie” beze mnie.
- Nie przesadzaj. Tak często się znowu nie zdarza.
- Wystarczająco często.
- Trzeba dobrze żyć z ludźmi.
- Czy koniecznie przy wódce?
- Taki już u nas zwyczaj. Abstynent uważany jest za człowieka niepewnego pod każdym względem.

Inne tego autora, inne z tej serii.

#80

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek czerwca 25, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminal, panowie, prl, z-jamnikiem - Skomentuj


Nele Neuhaus - Głębokie rany

Ktoś torturuje i morduje ponad 80-letniego mężczyznę pochodzenia żydowskiego, ocaleńca, bogatego emigranta, który po 60 latach pracy w sferach rządowych USA wrócił do rodzinnego kraju. Problem w tym, że podczas sekcji wychodzi na jaw, że denat miał skrywany tatuaż z grupą krwi, oznaczający przynależność do SS. Sprawa zostaje odebrana zespołowi Bodensteina z przyczyn politycznych i wizerunkowych. Niedługo potem ginie kolejny 80-latek, w piwnicy ma ołtarzyk z Adolfem i kolekcję hitlerowskiej propagandy na starych taśmach filmowych. Z ekskluzywnego domu starców znika niesprawna pensjonariuszka, ją również znajdują zamordowaną i torturowaną przed śmiercią. Wszyscy są znajomymi Very Kaltensee, bogatej wdowy po kontrowersyjnym (bo majątek został przejęty od wysiedlonej żydowskiej rodziny) przedsiębiorcy, zostali zastrzeleni z zabytkowej broni z czasów wojny, a ich krwią morderca wypisał cyfry 1 6 1 4 5 (co ciekawe, odkrycie, że to data, zajmuje zespołowi ładną chwilę).

Niestety, ten tom już powoli wzbija się na wyżyny absurdu. Bodenstein idzie na kolację z polityczką, która wrzuca mu tabletkę gwałtu do napoju, a potem wykonuje na nim fellatio, robiąc za pomocą współpracownika dokumentację fotograficzną aktu w celu szantażu; na szczęście żona policjanta doskonale to rozumie i nie ma mu za złe, taka praca. Jako że sprawa dotyka frankfurckich wyższych sfer, teściowa Bodensteina, której dziadek był włoskim księciem z prawem do tronu, jest źródłem informacji o rodzinie Kaltensee i pochodzeniu Very (Prusy Wschodnie, patrz wątki polskie). Behnke, skłócony w poprzednim tomie z Pią, tym razem jest w konflikcie z całym zespołem, ponieważ cieszy się, że wychodzi o czasie z pracy oraz - poszkodowany fizycznie podczas zatrzymania - nie waha się iść na zwolnienie (i do końca tomu konflikt pozostaje, wszyscy na biednego Behnkego patrzą wilkiem, bo się nie stara). Jeden z synów Very ma homoseksualny romans z młodszym mężczyzną, który bxnmhwr fvę olć wrtb oengnaxvrz, nyr pb gb fmxbqmv, cemrpvrż qmvrpv m grtb avr oęqmvr. Pojawiają się byli agenci Staasi, którzy do dziś operują bez żadnych problemów. W ogóle całość intrygi jest specjalnej troski: bxnmhwr fvę, żr Iren Xnygrafrr jpnyr avr wrfg qmvrqmvpmxą znwągxh iba Mrlqyvgm-Ynhraohet, glyxb póexą cenpbjavxn, mnmqebfaą b oengn cenjqmvjrw Irel; jlzbeqbjnłn jfmlfgxvpu v jenm m geówxą cemlwnpvół cemrm cbanq 60 yng rtmlfgbjnłn cbq phqmlz anmjvfxvrz. O kwestiach DNA nie wspomnę. I o zabiciu mężczyzny za pomocą wbicia mu igły iniekcyjnej w żyłę, żeby się wykrwawił nieśpiesznie.

Wątki polskie: Robert Watkowiak (sic! już Walkowiak mógł się nazywać) jest oficjalnie owocem mezaliansu Eugena Kaltensee z Polką, 17-letnią gosposią Danutą. Jako że akcja opiera się historycznie o wydarzenia z okresu drugiej wojny, wyjaśnienie sprawy współczesnych morderstw odbywa się w Polsce, w okolicach Węgorzewa (Angerburga), skąd pochodziła rodzina Very Kaltensee. W “dalekich ostępach dawnych Prus Wschodnich” (okolicach Olsztyna) sieć komórkowa działa tak sobie, bo nie ma masztów (2007). Dobrzy Niemcy zobowiązują się do wyremontowania zaniedbanego majątku rodzinnego pod Dobą i zorganizowania tam luksusowego hotelu. Znaczącą rolę odkrywają też członkowie rodziny Nowak.

I mam nielichy zgryz, czy ja chcę kolejne tomy czytać, bo jak będą takiej jakości to jednak są lepsze książki na świecie.

Inne tej autorki tutaj.

#79

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 24, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, kryminal, panie - Komentarzy: 2


Ewa wzywa 07 61-62-63

Witold Szymanderski - Spokojne uzdrowisko #062

Spis osób:

  • Leszek Bogucki - dziennikarz na urlopie, wylądował w szpitalu z dziurą w głowie i nie wie dlaczego
  • sierżant Hołobla - duży brzuch, siwe rzadkie włosy, mógłby być ojcem dziennikarza
  • Józef Kalwarski - radca prawny z Warszawy
  • Maliniakowie - wynajmują letnikom pokoje w Dąbkowie
  • Skowronek - wuj mu umarł, więc siedzi i załatwia sprawy
  • Henryk Garski - student z Warszawy
  • Jola - wychowawczyni z kolonii
  • Rajmund Wiśnicz - lepszy gość, w golfie, więc nie musi zakładać krawata
  • Waldemar (Aldek) Kacaj - kolega ze studiów, zna kogo trzeba, ma łeb i nie zginie
  • Dorota - blond flama Wiśnicza, wymaga, żeby się zwracać do niej per “pani Dorota”
  • Kamiński - zmarły wuj Skowronka
  • Liszkowska - też wynajmuje letnikom, ale to baba paskudna
  • doktor Hanka Siwińska - nogi po samą szyję, blondynka przed 30-tką
  • podporucznik Lewandowski - prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia Wiśnicza

Bogucki przyjechał do nadmorskiego Dąbkowa na urlop. Przypadkiem spotyka wypuszczonego niedawno z więzienia biznesmena[1] Wiśnicza, o którym - i o otaczającym go przestępczym światku - swego czasu pisał serię artykułów. Niebawem Wiśnicz znika, a Bogucki ląduje w szpitalu z rozbitą głową, cudem uniknąwszy śmierci. Oczywiście wbrew zaleceniom zarówno atrakcyjnej pani doktor, jak i funkcjonariuszy, podejmuje śledztwo samodzielnie. Przyczyną zbrodni jest skarb, zdeponowany przez Wiśnicza w bezpiecznym miejscu, które to miejsce zmienia adres z powodu przekształceń gruntowych - przy budowie drogi zostały odcięte kawałki posesji, a niektóre z nich przenumerowane.

Się pali: w szpitalu, jak się leży na korytarzu, fajkę nabijaną czymś smrodliwym własnego wyrobu (Maliniak).
Się pije: herbatę z rumem, piwo z sokiem i bez, wódkę.
Się je: kotlet schabowy (bo człowiek wyposzczony po tygodniu w szpitalu), roztrzepaniec (wczorajszy), jajecznicę na nieświeżym tłuszczu.
Szowinizm: kobieta, które została zaproszona na brydża, kupuje szynkę i przygotowuje panom kanapki.

[1] Cinkciarz i importer towarów zagranicznych uważa się za człowieka uczciwego, próbując przemówić do rozsądku dziennikarza - wszak jego aktywność byłaby zupełnie legalna, gdyby nie absurdalne prawo w PRL-u. Bogucki jednak przemawia pryncypialnie, tłumacząc jak dziecku, że Państwo właśnie w ten sposób dba o rynek: “Gdyby było tak, jak pan chce, gdyby panowała taka absolutna wolność, nie istniałoby pojęcie przemytu i nie zarabiałby pan tak dobrze, bo wielu ludzi wzięłoby się za te interesy”.

Inne tego autora.

Marian Butrym - Horoskop #063

Spis osób:

  • kapitan Morski - narrator, ma instynkt samozachowawczy i nie narzeka przy szefie na nudę
  • Rudolf Schaub - zagraniczny działacz sportowy, nie zajmuje się gówniarskimi interesami
  • pułkownik Gonczar - nazywa Morskiego syneczkiem, ma zwyczaj ironizowania głosem pozbawionym ironii
  • porucznik Stefan Szemiot - wysoki blondyn w okularach, o ascetycznej urodzie rutynowanego misjonarza
  • Basia Gałązka - sekretarka o minie cierpiącego na nadciśnienie Liska Chytruska, urok osobisty nie jest jej atutem
  • Zbyszko Kacprzyk - koszykarz, z wyglądu przypomina bezrobotnego hiszpańskiego fryzjera
  • Lesiak - sekretarz klubu, o fryzurze nadwątlonej złośliwością losu
  • docent Wyżnikiewicz - prezes klubu, o manierach zubożałego arystokraty
  • starszy sierżant Nowak - geniusz w walce z urzędową makulaturą, posiadacz biurowych zarękawków
  • Jerzy Wilski - wiceprezes do spraw sportowych, tęgi o globusowatej łysinie, nałogowy palacz
  • Jan Szymański - drugi wiceprezes, rozmawia z nutką autoironii jak kot dyskutujący z trzymaną za ogon myszą
  • Barbara Kańska - gimnastyczka, pierwszorzędna fizycznie i z wyglądu
  • doktor Manicki - lekarz klubowy, z uśmiechem jak reklama pasty do zębów
  • sierżant Janicki - zwierzchnik techników dochodzeniowych
  • Andrzej Sosnowski - trochę ślusarz, trochę elektryk, uczynny i pracowity, ale nikt go nie lubi
  • porucznik Wasiak - KD Żoliborz, prowadzi śledztwo w sprawie wypadku Sosnowskiego
  • Bożyk - sąsiad Sosnowskiego z dołu, właściciel pożyczonego koreksu
  • Józef Kacperek - zaradny kierowca z “Transpolu”
  • Piotr Młyńczak (ps. Małpa) - kuzyn Kacperka, podobno magazynier w zakładach tekstylnych
  • Józio Młyńczak - trener w klubie, przypomina dobrze wypasionego buldoga
  • Januszek - zaprzyjaźniony z Morskim dziennikarz sportowy
  • Ryszard Kubiak (ps. Pędzel) - kelner w “Hotelowej”, ale też umie załatwić dolary

Przez kanał przerzutowy Warszawa-Wiedeń do Austrii trafia waluta, a do Polski wraca złoto. Na drodze eliminacji klubów, których drużyny w tym czasie wyjeżdżały w tamtym kierunku, śledztwo trafia do klubu Rekord. Po pokazie gimnastycznym ginie w pustej łazience atrakcyjna zawodniczka Barbara[1]; ktoś poraził ją prądem za pomocą sprytnej pułapki. Chwilę wcześniej dziewczę dało kosza zakochanemu w niej prezesowi, ale ze względu na prowadzone śledztwo może to efekt jej udziału w przemycie. Morski obrywa w głowę na klatce schodowej elektryka, który nie stawił się do pracy. Jak się okazało, elektryk był z upodobania erotomanem i za weneckim lustrem w łazience zostawił sobie otwór, żeby podglądać gołe zawodniczki (z czego korzystają też milicjanci, oczywiście służbowo); jak się łatwo domyślić, zaszantażował mordercę. Do rozwiązania sprawy przyczyniają się kontakty Szemiota z sekcją analityczną oraz zdjęcia znalezione u elektryka, nie przyczynia się tytułowy horoskop w postaci wycinka z gazety, znaleziony u Barbary.

Się pali: fajkę, giewonta (pokoju).
Się ogląda w kinie: “Z tamtej strony tęczy” i się żałuje pieniędzy straconych na bilet.
Się pije: koniak, coca-colę.
[1] Się jest seksistą: z zachwytem się ogląda młode, wygimnastykowane dziewczęta i rozważa sprawy dozwolone od lat osiemnastu.
Bawiąc-uczyć: w wiedeńskim klubie Tierkreis nawet babcie klozetowe chodzą nago.
Się korzysta z techniki: kodując na kartach dziurkowanych dane wejsciowe i przepuszczając je przez EMC (Elektroniczną Maszynę Cyfrową).

Inne tego autora, inne z tego cyklu.

#72 (przeczytałam też po raz kolejny EW061)

Napisane przez Zuzanka w dniu środa czerwca 10, 2020

Link permanentny - Tagi: prl, kryminal, panie, 2020, panowie - Kategoria: Czytam - Skomentuj


Nele Neuhaus - Nielubiana

To pierwsze śledztwo Pii Kirchhoff, właścicielki hodowli koni, świeżo w separacji z mężem i Olivera von Bodensteina, z tych Bodensteinów - właścicieli ziemskich pod Frankfurtem; oboje pracują dla przyjemności. W plenerze zostają znalezione zwłoki bezkompromisowego prokuratora, ewidentnie samobójstwo, chociaż nic nie dawało ku temu powodów. Niedługo potem pojawiają się kolejne zwłoki - pięknej Isabel, żony weterynarza, świetnej dżokejki ze stadniny opodal; tutaj też na początku wygląda na samobójstwo, ale szybko okazuje się, że dama została uśpiona lekiem dla zwierząt, a następnie zrzucona z wieży widokowej. Krok po kroku, kiedy policja przechodzi nad kurtuazyjnymi zdaniami, że o zmarłych źle się nie mówi, wychodzi, że Isabel przez łóżko załatwiała interesy, szantażem i kłamstwem zarabiała sporo, a dodatkowo była wplątana w ciemne interesy właścicieli i bogatych gości stadniny. I tak jak zwykle ciężko wskazać, kto mógłby chcieć czyjejś śmierci, tak tutaj śmierci Isabel mogli chcieć w zasadzie wszyscy, łącznie z mężem, któremu chwilę wcześniej żona zagroziła rozwodem i ukryła przed nim córkę (choć podobno i tak nie była jego). Wszyscy kłamią, a - co najgorsze - teoretycznie nieskazitelny prokurator samobójstwo popełnił właśnie z powodu szantażu.

Seria całkiem rokuje - dużo przesłuchań, weryfikowania zeznań, mało olśnień i pojawiających się znienacka postaci. Bohaterowie są niegłupi, chociaż pieczołowicie nie mają życia prywatnego i na ochotnika rzucają się do pracy przez całą noc; Bodenstein dodatkowo kilkukrotnie obrywa, a do tego spotyka swoją dawną flamę z czasów młodości (oraz jej córkę, równie atrakcyjną, a młodszą). Pia pozyskuje odciski palców przesłuchiwanego za pomocą kradzieży butelki po coca-coli, zaś Oliver uczy się wysyłać SMS-y, bo nie umie.

Wątki polskie: epizodycznie pojawia się Karol, Polak zamieszany w machlojki, na szczęście okazuje się mieć jednak fałszywe dokumenty i być Litwinem. Jeden z podejrzanych nazywa się Jagoda, ale jest Niemcem.

Inne tej autorki:

#71

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek czerwca 9, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panie, kryminal - Komentarzy: 13


Zygmunt Zeydler-Zborowski - Alicja nr 3

Znany pisarz kryminałów, Zygmunt (narrator), udaje się do Rzymu na zaproszenie byłej żony Joanny i jej drugiego, włoskiego męża. W samolocie zachwyca się kolankiem sąsiadki, Alicji, dzięki czemu nawiązuje znajomość, którą potem kontynuuje mimo drwiących komentarzy byłej żony. Alicja okazuje się być w połowie Polką, w połowie Włoszką, zaprasza Zygmunta na kolację do posiadłości swojej babki, włoskiej hrabiny. Zwierza się też, że się czegoś obawia. Wracają razem do Polski, ale Alicję wynoszą z samolotu martwą, ktoś ją otruł. Downar prosi więc narratora o powrót do Włoch i nieformalne śledztwo, prośbę wspomagając dietą w dolarach[1]. Na miejscu okazuje się, że na miejscu zmarłej Alicji znajduje się zupełnie inna osoba, a wszyscy udają, że podmianka nie miała miejsca; śledztwo wspomagane przez wnuczkę hrabiny, Luizę, wskazuje, że przed Alicją znaną narratorowi była jeszcze jedna, pochowana na podmiejskim cmentarzu pod fałszywym nazwiskiem. Pojawia się wątek handlarzy narkotyków i porwania, Zygmunt zyskuje niespodziewanych sprzymierzeńców w osobach marynarza Heniusia Boćwiny zwanego Pieszczochem[2] oraz porucznika Kudeli, wysłanym jako tajna eskorta, i metodami raczej nielegalnymi (szantaż, wtargnięcie) pozyskuje informacje potrzebne dla zlikwidowania gangu, asumpt do podejrzeń daje mu widok bogactwa jednej ze spotkanych postaci[3].

Się ma: spadek w “tych jeszcze dobrych dolarach” (?!).
Się je i pije: soczystą szynkę, znakomitą polędwicę oraz wyborny schab pieczony plus owoce, sery, ciasto i herbatę (na pokładzie samolotu PL LOT), płatki owsiane na mleku (na śniadanie), soczewicę, szynkę i sałatkę jarzynową, popijając obficie czerwonym winem (u eks-żony), pieczone kurczęta, wyborną sałatę, przyrumienione kartofelki, wino, ciasta, owoce, sery (u aktualnej żony), makaron z parmezanem i kotlet z sałatą, cienkie wino do popicia, sandwicze z szynką i sok pomarańczowy, smażoną rybę, sałatę i pół litra wina, risotto i wątróbkę z białym winem, znowu risotto, ale tym razem a la Milanese i smażoną rybę z sałatą, tylko ćwierć litra wina, oliwki, cieniutkie frytki, ser i skórkę z pieczonego prosięcia jako zagryzkę pod wino (w licznych barach i trattoriach), kabanosy, ser i trochę czerstwe, ale smaczne obwarzanki pod butelkę polskiej wódki (u porucznika Kudeli).
Się narzeka: na spaliny, smog i samochody w Rzymie oraz głośną muzykę “jazzową”.
Się wiezie do Włoch (samolotem!): chleb razowy, suchą kiełbasę, czekoladki, śledzie w oliwie, śledzie w occie, makowce i babki od Gajewskiego oraz maszynę do pisania.
Się pali: w samolocie (oprócz narratora, który nie pali w ogóle!).
Się obserwuje kobiety: ”zacząłem natomiast z żywym zainteresowaniem przyglądać się stewardesom. Wszystkie były młode, zgrabne i przystojne. Tylko ich zawodowe uśmiechy, chłodne i bezosobowe, działały jak sprawnie funkcjonująca lodówka „Polar”. Nie mogę wymagać, żeby te młodziutkie dziewczęta zakochały się od pierwszego wejrzenia w starszym panu o siwej, mocno już przerzedzonej czuprynie i zaczerwienionych oczach - pomyślałem melancholijnie”; “Nigdy nie miałem zbytniego zaufania do kobiet za kierownicą”. Było jeszcze o fantazjach erotycznych z zakonnicą, ale się zlituję i pominę.

[1] Tutaj autor wchodzi nieco w postmodernizm, komentując całą fabułę ustami aktualnej żony Zygmunta, Bożeny:

- Dobrze się czyta. Bardzo mało prawdopodobne, ale zabawne. Powinni ci to chyba wydrukować.
- Co ci się wydaje mało prawdopodobne? - zainteresowałem się.
- Wszystko, a przede wszystkim to, że Downar dał ci tysiąc dolarów. Wierzysz w cuda?

[2] Obraz Polaków za granicą jest, oględnie mówiąc, dość prosty - wszyscy są raczej grubociosani i w sytuacjach stresowych rzucają kurwami (również funkcjonariusze):

[Heniusia] Twarzyczka nie wzbudziła we mnie zachwytu niezmiernie trudno było oprzeć się wrażeniu, że nowo przybyły mógłby bez większej charakteryzacji dublować oryginalnego goryla w jakimś ogrodzie zoologicznym. To podobieństwo do antropoidalnej małpy potęgował fakt, iż nos tego człowieka wyglądał tak, jakby ktoś po nim przejechał rowerem.

[3] Dziwnie nie mam zaufania do ludzi bardzo bogatych. Być może, działa tu jakiś odruch nabyty w ojczystym kraju, ale milionerzy, bez względu na narodowość, napawają mnie zawsze pewnym niepokojem. Nie mogę uwierzyć, żeby ogromne bogactwa można było zdobyć uczciwą pracą.

Inne tego autora tu.

#68

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek czerwca 1, 2020

Link permanentny - Tagi: 2020, panowie, prl, kryminal - Kategoria: Czytam - Komentarzy: 2


Ewa wzywa 07 58-59-60

Władysław Krupiński - Celny strzał #058

Spis osób:

  • kapitan Mirski - nawet najgorszą wiadomość lubi przekazywać natychmiast[1]
  • Jolanta Stawicka - młoda i zgrabna, ale zaczerwienionymi oczami
  • Karol Stawicki - inżynier w spółdzielni “Elektrosprzęt”, z zamiłowania myśliwy i fotograf
  • Jankowski - leśniczy w Grocholinie
  • pułkownik - zwierzchnik Mirskiego, zadaje mu uprzejme pytania
  • Ela Kotarska - sekretarka prezesa, młoda, fertyczna i zalotna blondyneczka
  • Bernard - prezes “Elektrosprzętu”, przystojny i z lekka szpakowaty
  • Hanka - dziewczyna Mirskiego
  • Jan Zbykowski - przyjaciel Stawickiego
  • sierżant Marciniak - emerytowane źródło informacji
  • Bernard - były chłopak panny Eli

Żona inżyniera Stawickiego zgłasza zaginięcie męża, który wyjechał na polowanie (tyle że z aparatem fotograficznym, a nie strzelbą) i nie wrócił. Milicja zajmuje się sprawą chętnie, zaczynając od wyjaśnienia, że nie jest za zniknięcie męża odpowiedzialna[2]. Zaginiony mąż znajduje się po kilku dniach, niestety zastrzelony. Co ciekawe, dane pistoletu znajdowały się już w archiwach - kilkadziesiąt lat wcześniej strzelano z niego na posterunku w małej miejscowości właśnie do Stawickiego, ale wtedy nie ze skutkiem śmiertelnym. Inżynier pilnował wtedy na ochotnika strażników z obozu koncentracyjnego, w którym wcześniej przebywał. Dodatkowym tropem jest nagranie, które inżynier przed śmiercią zarejestrował mikrokamerą w swoim samochodzie - widać na nim morderców. Wydawałoby się, że sprawa jest prosta, ale ktoś Mirskiemu zaczyna grozić, a nawet groźbę realizuje, przez co ranny kapitan ląduje w szpitalu.

Się pali: “extramocne”, “carmeny”.
Się pije: domową nalewkę.
Się ma równouprawnienie: kapitan pomaga swojej dziewczynie zanieść naczynia do kuchni po kolacji, którą przygotowała.

[1] Tyle że nie. Wdowa po inżynierze dowiaduje się o śmierci męża z komunikatu w telewizji.

[2]

- Proszę pana… przygryzła ładne, dyskretnie umalowane usta. - A może Karol został zatrzymany przez panów?...
- Przysłalibyśmy już dawno powiadomienie. Proszę tego nie brać pod uwagę.

Inne tego autora tutaj.

Janusz Osęka - Śmierć w żlebie Kirkora #059

Spis osób:

  • porucznik Jan Dudziak - Komenda Miejska w Zakopanem
  • sierżant Stanisław Książek - fotograf milicyjny
  • Anna Zemanek (22) - turystka z Krakowa, nauczycielka, najpierw zaginiona, potem martwa
  • Halina Gałaj - kierowniczka pensjonatu „Krokus”
  • ratownik Smreczyński - GOPR
  • Antoni Tobiaszewski - raczej zamożny, choć prowadzi niezbyt czyste interesy
  • Tobiaszewska - ma zawsze wszystko za złe
  • Zdzisław Piątek (25) - z Gdyni, ciągle się uśmiecha, połączenie bigbitowca i konika sprzed kina
  • Ksawery Wojtecki (40+) - spokojny, małomówny zaopatrzeniowiec z Krakowa
  • Wojtecka - prowadzi z sukcesami warsztat wytwarzający plastiki, żona Wojteckiego
  • Jadwiga Wiśniak (21) - maszynistka z Łodzi, współlokatorka denatki
  • Marta Rataj (20) - liceum pedagogiczne, jw.
  • Stefania Zemanek - matka nieboszczki, wygląda na to, że nie znała wcale córki
  • Natalia Ciołkosz - raczej znajoma niż przyjaciółka Anny
  • Wojciech Czarnecki - właściciel czerwonej Skody, zakopiański podrywacz
  • ”Czarny Stach” - Stanisław Wańtuła, handluje walutą na Bukowinie
  • kapitan Czesław Szarecki - kolega Dudziaka ze Szczytna
  • Szymon Wrzos - inwalida, skończył z rozbitą głową
  • Franciszek Gałas - sąsiad, znalazł martwego Wrzosa
  • Daniel Badura - sąsiad Wrzosa, bez wpływu na akcję
  • Piotr Siwek - sąsiad Wrzosa, odpłatnie użycza teleskopu turystom
  • Biernacki - kadrowiec w dawnej pracy Wrzosa, dużo wie
  • Ignacy Wolicki - zmalwersował, a Wrzos na niego doniósł, więc odsiedział
  • Maria Wrzos - bratowa denata
  • Zenon Wrzos (17) - siostrzeniec, przypadkiem w okolicach Zakopanego
  • Wolak - informator Szareckiego
  • doktor Doliński - gastrolog z umiejętnością obserwacji
  • Iwona Szczęsna - narzeczona Czarneckiego, ale niechętnie
  • Burcyn - lokalny celebryta, gawędziarz góralski
  • Helenka - dochodząca Tobiaszewskich
  • Gorczycki - wspólnik Wojteckiej
  • Żakowicz - kierownik schroniska, na szczęście ma porządek w papierach

Anna przyjechała na urlop do Zakopanego i po trzech dniach zaginęła, znalezioną w Żlebie Kirkora; co ewidentnie świadczy o tym, że ktoś ją zepchnął. Śledztwo wyklucza wypadek tym bardziej, że dziewczyna była w 3. miesiącu ciąży. Niedługo potem ginie Wrzos, mieszkający w Zakopanem emeryt po przejściach, żyjący w biedzie. Milicja szuka powiązań, bo niedługo przed śmiercią ktoś widział Wrzosa zaczajonego pod pensjonatem, w którym wcześniej mieszkała denatka. Wygląda na to jednak, że oboje zamordowanych nic nie łączy; ważnym tropem natomiast jest trzydniowa nieobecność Anny podczas poprzedniego urlopu i sposób, w jaki Wrzos dorabiał sobie do renty.

Się pali: carmeny.
Się (nie) je, bo:

Tu czekały go [kapitana] jednak kłopoty z kolacją. Portier nie chciał wpuścić gościa do restauracji bez wykupienia karty konsumpcyjnej za sto złotych.
- Jest dancing! - tłumaczył surowo.
- Ale ja chciałem tylko zjeść coś szybko. Jestem głodny.
- Nie! - przeciwstawiał się ostro. Wreszcie uległ błaganiom kapitana, ostrzegając jednak: - Wpuszczę pana, ale niech pan tylko spróbuje zatańczyć!

Się dokonuje przeszukania, ale czasy nie sprzyjają minimalizmowi:
Na dole szafy były dwie szuflady. W górnej stare półbuty leżały obok zeszłorocznego kalendarza ściennego, połamany ołówek, przepalona żarówka, świeca, jakieś śrubki, gwoździe, kłębki sznurka. W dolnej tkwił zniszczony skafander narciarski, kilka blaszanych łyżek i widelcy, torba cukru, pudełko kawy „Marago”, trzy pary skarpetek, okulary słoneczne, pastylki na żołądek „Idalbina”, sweter wełniany koloru szarego. Z leżącej obok otwartej walizki wysypywały się: torba makaronu, zatłuszczone karty do gry, dwie koszulki „polo”, latarka elektryczna, sznurowadła. Wewnątrz leżały stare numery „Przekroju”, dwie pary kalesonów, pasek do spodni, krawat, lusterko, torebka cukierków miętowych.

Jerzy Łaniewski - Prześwietlone zdjęcie #60

Spis osób:

  • inżynier Zbigniew Rudziński - kierownik zespołu projektowego, a nie poganiacz mułów
  • Zosia Juszczyk - kreślarka, nieoficjalnie sekretarka, szczupła nieduża blondyneczka
  • Janek Kaliński - świetny fotograf, ale mentalny nastolatek-dowcipniś[1], złota rączka do samochodów
  • inżynier Kwiecień - najmłodszy w zespole
  • Wacław Poliński - “Stary”, dyrektor
  • Krystyna - sekretarka dyrektora
  • inżynier Wacław Turoń - pupilek Rudzińskiego
  • mecenas Władysław Marczuk - radca prawny, często wpada na pogawędkę do zespołu
  • inżynier Wiktor Rapecki - zapalony amator motoryzacji, trochę chodził z Zosią
  • Jan Kowalik - portier i woźny
  • Kowalikowa - woźna, żona Kowalika
  • inżynier Helena Ceruk - dawna pracowniczka Pracowni
  • Władysław Piekliński (ps. Piekiełko) - fachowiec od giełdy samochodowej, przyjaciel Kalińskiego
  • Antoni Zawada - fotograf z Barlinka
  • Marek Jabłoński - właściciel mercedesa spod Grójca
  • kapitan Wiesław Niecki - gwiazda polskiej kryminalistyki
  • Stefan/Jurek - narrator, dziennikarz, marzy o uczestniczeniu w śledztwie
  • sierżant Berski - współpracuje z Nieckim od lat, więc czyta mu w myślach

W Pracowni Konserwacji zabytków fotograf wychodzi na pół godziny, ale już nie wraca mimo że miał oddać dokumentację do pilnego projektu. Po tygodniu zostaje znaleziony martwy w nieczynnej kotłowni, ktoś zatłukł go łomem. Milicja wraz ze współpracującym znajomym dziennikarzem usiłuje odkryć, czemu nikt nie chce opowiadać o żartach Kalińskiego oraz czemu mimo pogarszającej się jakości pracy fotograf jednak utrzymuje się na stanowisku. Po mrówczej pracy przy przeglądaniu archiwum fotograficznego denata okazuje się, że wesołek szantażował swoich kolegów zdjęciami (a to w sytuacjach erotycznych, a to podczas pijackiej imprezy). Pozostaje odkrycie, komu nastąpił na odcisk na tyle, żeby musiał zginąć. Co ciekawe, nie pojawia się w fabule żadne prześwietlone zdjęcie, bo denat był świetnym fotografem.

Się je: golonkę firmową.
Się pije: koniak (tylko 25 gram!), wódkę (w celu przepchnięcia projektu budowlanego z niedoróbkami).
Rys historyczny: giełda samochodowa na Okęciu.
Mimowolny antysemityzm: sprzedawany samochód “idzie do Żyda”.
Się ma kiepskiego redaktora: narrator raz jest Stefanem, raz Jurkiem, zaś Kaliński zaginął w sierpniowe popołudnie, które potem okazuje się być 20 lipca.
Się pali: wcale! Nikt nawet paczki z papierosami nie wyciąga!

[1] Mysz sekretarce do szuflady, łajno z plastyku na biurko, chlapanie białych bluzek znikającym atramentem czy fotomontaż woźnego w mundurze esesmana, zatrzymajcie tę karuzelę śmiechu.

Inne tego autora:

Inne z tego cyklu tutaj.

#66

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek maja 26, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, prl, kryminal - Skomentuj