Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Tuż przed Świętem Niepodległości

Misją na dziś było głównie zaopatrzenie się w rogale świętomarcińskie (misja zakończona sukcesem, będziemy jeść przez tydzień chyba). A że jest w tym roku wyjątkowo ciepły listopad (chyba jako alternatywa do wyjątkowo zimnego maja), poszliśmy zobaczyć na Cytadelę, czym się tę niepodległość zdobywało. Maj poza tym ma ostatnio dużo sympatii dla czołgów, bo mijamy codziennie jeden w drodze do przedszkola i mówimy mu "dzień dobry", więc. Muzeum na Cytadeli ma wnętrze z mundurami, dokumentami, karabinami, pociskami itp. oraz zewnętrze z żelastwem pływającym, latającym i wolno jadącym. I mnóstwo suchych liści. I plac zabaw zaraz obok. Oraz łąkę do puszczania latawców.

A jutro, moi drodzy, nie naparzamy się w Poznaniu oraz nie obrzucamy słowem wulgarnym i inną bronią konwencjonalną, tylko udajemy się na ulicę Święty Marcin. Czego całej Polsce życzę i pod rozwagę poddaję.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota listopada 10, 2012

Link permanentny - Kategorie: Maja, Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 2

« Świętego Marcina za dwa dni - Ian Rankin - Otwarte drzwi »

Komentarze

niesluch

Po pierwsze primo, to u nas akurat takiej ulicy niet. Po drugie primo, to tylko Wy macie wygrane powstanie na rozkładzie. A po trzecie primo, to nawet geografia jest po Waszej stronie (w sensie przynależności do wiadomej cywilizacji). Za rozwagę dziękujemy, w domu zostajemy.

wonderwoman

jak to? u nas jest bitwa: w poniedziałek usłyszę kto zjadł więcej rogali i przeżył :-)
(serio. 11.11 cieszę się, że mieszkam daaaaleko od warszawy)

Skomentuj