Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[13.10.2022]
Pewnego październikowego dnia zabrałam U. na lancz, ale żeby nie było, że tylko ziemniak, poszłyśmy też na wystawę grafik do CK Zamek. Sama wystawa może nie specjalnie wyrafinowana artystycznie, bo większość tych grafik jest znana i egzystuje gdzieś na obrzeżach świadomości, również w postaci nadruków na rzeczach, ale jest bardzo ciekawa technicznie. XIX-wieczny druk wielokolorowy był procesem mozolnym i wymagającym ogromnej precyzji, przygotowywanie matryc do druku była pracą ręczną, więc ówczesne traktowanie tej dziedziny sztuki użytkowej jako zwykłego kawałka reklamy jest niesprawiedliwe. Owszem, była to produkcja masowa, ale niewiele egzemplarzy dotrwało do naszych czasów, ze względu na to, że się zwyczajnie zużyły czy zostały wyrzucone, wszak to tylko druki, a nie ręka mistrza (de Toulouse-Lautreca, Muchy, Rachou, Ransona, Carriere'a czy Muncha). Trudne do fotografowania, wszystkie za szybkami, warto zobaczyć na żywo - można jeszcze do 11 grudnia.