Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Dziwny serial, tym bardziej niejednoznaczny, że oparty na faktach. Państwo Darwinowie, oboje po 50-tce, odchowali dwóch synów, kupili dom w małej, nadmorskiej miejscowości, niestety przez to, że John jest - oględnie mówiąc - ryzykantem i ma co chwila błyskotliwe pomysły na wzbogacenie się, są zadłużeni po uszy. Mąż wpada na przedni pomysł rozwiązania problemu wierzycieli i komornika - upozoruje własną śmierć, Anne odbierze pieniądze z ubezpieczenia, spłacą hipotekę i długi, a potem będą mogli zacząć nowe życie. Mimo rozsądnego głosu Anne, że jednak sensowniejszym scenariuszem jest ogłoszenie bankructwa, pewny siebie John zmusza żonę do współudziału. Finguje zamiłowanie do pływania kajakiem i pewnego dnia znika, a Anne zgłasza na policję zaginięcie, co oczywiście nie rozwiązuje żadnych problemów, a przysparza mnóstwa nowych. To Anne musi kłamać nie dość, że policji i ubezpieczycielom, to jeszcze synom i rodzicom Johna, dla których sytuacja jest traumatyczna. Od początku wiadomo, że się sypnęło, ale detalicznie pokazana jest spirala kłamstw i omotanie prostolinijnej Anne, którą władczy John zmusza do brnięcia w kolejne przestępstwa, czasem szantażując, czasem grając na jej uczuciach, mimo że bynajmniej nie jest ani wierny, ani uczciwy w stosunku do żony.
Zaczęłam od stwierdzenia, że serial jest niejednoznaczny - zaczyna się lekko komediowo, bo serio, intryga jest jak z filmów o “Gangu Olsena”, przecież to się rypnie po tygodniu, nie ma szans. Ale im dalej w wydarzenia, tym wszystko robi się bardziej minorowe. Mniejsza o oszustwa, ale na zupełnie ludzkim poziomie John szantażuje Anne samobójstwem, potem - skoro już się zgodziła - więzieniem za współudział, wstydem, niszczy jej życie i odcina od rodziny, wreszcie zmusza ją do opuszczenia kraju i wejścia w kolejne szemrane interesy, które już na pewno wypalą. I tu już robi się zwyczajnie przykro, bo to modelowy przykład eskalacji przemocy emocjonalnej i manipulacji, z której to pułapki Anne nie jest już w stanie się wydostać bez szwanku.