Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Sen nocy letniej

W późnej podstawówce i wczesnym liceum usiłowałam czytać sztuki. Niektóre się dawały (zwłaszcza te prozą), niektóre tragicznie nie. Zdecydowanie lepiej iść do teatru, co jednak w czasach wczesno-małomiasteczkowych było o tyle niemożliwe, że teatru lokalnego nie było, pojawiały się jedynie spektakle objazdowe o repertuarze przypadkowym. Ale ja nie o tym. Na "Sen" apetytu narobił mi Q., informując, że muzyka Możdżera. I warto było. Bardzo lubię sztuki Szekspira, ale pierwszy raz byłam na sztuce całkowicie śpiewanej (łącznie z didaskaliami). Wbrew pierwszemu wrażeniu (kiedy nad głową zawisło mi takie wielkie #wtf) królowa była zachwycona. Niewiele dekoracji poza okazjonalnymi rusztowaniami w roli drzew/balkonów, miejsca i plany organizowane za pomocą świateł, a wprowadzenie zupełnie abstrakcyjnie niepasujących mebli (czerwone stoły z zastawą obiadową do sceny kłótni czy fotele kinowe i popcorn) bardzo mnie rozbawiło. Kostiumy wyraźnie dzieliły sceny na leśne i ateńskie, a pomysł przełożenia części sztuki (aktorów grających sztukę na królewskim ślubie) na filmowy komiks był przeuroczy. Muzyka do tego to już wisienka na torcie - od mocnego rocka, przez czastuszki do symfonii. Po pewnym czasie nawet przestał mi przeszkadzać srodze udziwniony i bardziej egipski niż "grecki" taniec. Do teraz się tylko zastanawiam, kto mnie okłamał, że "Sen" to komedia - poza finałem raczej spodziewałam się krwi i miazgi.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 23, 2009

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Tag: teatr - Komentarzy: 2

« Madagaskar 2 - Jestem w stanie docenić wiele »

Komentarze

rozie

Gdzież, ach gdzież sztuka ta jest grana? Informacja taka byłaby wskazana.

Zuzanka

Weźmisz czarno kure, google’a, wpiszesz „Sen nocy letniej poznań” i voila.

Skomentuj