Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
[17.08.2022]
Od zawsze marzyłam, żeby pojechać do kurortu - plaża, kosze plażowe, pomost, przebieralnie, elegancki podwieczorek z obrusem i porcelaną. Absurdalnie najbliżej tego byłam ostatnio podczas majówki na Uznamie, kontynuując więc tradycję nietypowych niemieckich zakątków, przy okazji wyjazdu do Berlina, pojechałam sobie na plażę. Wannsee wygląda jak taka lepsza miejscowość nadmorska - sosny, domy wczasowe, ludzie w słomkowych kapeluszach obwieszeni kółkami do pływania, bogato wyglądające domy letniskowe, tylko zamiast morza jest jezioro, a nawet dwa - Wielkie Wannsee i Małe Wannsee. Strandbad Wannsee, kąpielisko z początku XX wieku, jest płatne, ale niedramatycznie (bilet rodzinny 9 euro), w środku piękna, szeroka plaża ze złotym piaskiem, zapewne nie zdziwi Was, że przywiezionym znad Bałtyku, koszami, parasolami i tłumem ludzi, mimo że było to popołudnie w środku tygodnia. Płycizna ciągnie się wiele metrów, można też zbierać muszelki. Bardzo przyjemne miejsce na upały. Na późny obiad trafiłam do uroczej meksykańskiej restauracji w leżącej nieopodal miejscowości Kleinmachow.
Adresy: