Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Moody blues

Poprzednią wersję wpierdzieliło mi pojawiające się znienacka logowanie na joggerze. Miałam w niej (tej wersji) żal do świata. Że niektórzy ludzie, których potrzebuję, nie potrzebują mnie, a akurat teraz przydałoby mi się parę ciepłych słów. Że martwię się, kiedy moje próby nawiązania kontaktu trafiają na mur, na którym się rozbijam, bo nie chcę pisać w ciemno, nie słysząc chociażby "mhm", które oznacza, że ktoś słucha, wie i rozumie. Że martwię się ciszą, kiedy milczy GG, jabber i telefon, a maile nie spływają. I że boję się wchodzić na ten mur i zaglądać do środka, bo może ktoś po drugiej stronie sobie tego nie życzy. I że kot po chwilowej hossie, kiedy to pożerał miskę za miską, mruczał, biegał i jak na chorego kota ogólnie był niesamowicie ożywiony, ma znowu bessę, podczas której snuje się apatycznie i odmawia jedzenia, zadowalając się kurzem i powietrzem. Że poszłam na spacer, żeby odetchnąć czymś innym niż fabryczna klimatyzacja, ale poczucia, że coś się zmieniło, starczyło mi na godzinę. I tak o. A, i jeszcze wkleiłam zdjęcie z ulicy Wyspiańskiego. Więc w zasadzie to może i dobrze, że znikło?

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 27, 2008

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 5

« Curiosity killed a kołorker - Cywilizacja wiejska »

Komentarze

wonderwoman

dobrze, że znikło.
będzie dobrze i z Kotem i z Tobą. Nie ma innej możliwości.
Głaski :)

paskuda

Jakbym przeczytała o sobie :/
Koty mam tylko zdrowe. Reszta pasuje jak ulał.

zen

Znaczy się te trudne dni?

stone

Dlatego właśnie od jakiegoś czasu notki klepię najpierw w jakimś edytorze. Niemożebnie irytujące jest jak mi je wcina.
Mam nadzieję, że z kotem będzie lepiej

Zuzanka

Ja zwykle robię Ctrl+C tak na wszelki, ale jak raz nie zrobiłam. Trudno, happens. I ja też mam nadzieję, chociaż kot nie współpracuje.

Skomentuj