Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Mohammed jest nielegalnym emigrantem, co oznacza, że traci pracę, kiedy wymagane są dokumenty, nie może pojechać do szpitala, dochodzić swoich praw ani specjalnie wchodzić w zakres widzenia służb. Nie jest to jego winą, jako nastolatek przyjechał do Stanów z rodzicami uciekający z Palestyny przed przemocą i utratą wszystkiego. Sprawa o azyl ciągnie się od lat, niekoniecznie pomaga to, że ich prawniczka zajmuje się m. in. ezoteryką, a po nagłej śmieci ojca musi się opiekować matką i dorosłym już bratem w spektrum autyzmu. Nie może wybrać najłatwiejszej bramki i wziąć ślubu, bo jego ortodoksyjna matka sprzeciwia się małżeństwu z Marią, która jest katoliczką. Do tego jeszcze podczas zakupów przypadkiem zostaje postrzelony i uzależnia się od syropu z kodeiną, a jego dowcip i czasem zbyt szczere wypowiedzi niekoniecznie mu pomagają w życiu. Ale wbrew posępnemu tonowi, to komedia o tym, że nawet jeśli się wszystko sypie, to niekoniecznie to oznacza koniec świata. Oraz, że wyznawcy islamu nie są terrorystami, Palestyna i Izrael to nie to samo, że asymilacja i bycie obywatelem jest mocno utrudnione, kiedy kraj w którym mieszkasz, ma tak egzotyczną politykę wewnętrzną co USA. Polonica: prawniczka z Polski trzyma bose stopy na kanapie.