Korzystanie z zaproszeń znajomych - tego chyba nie łapię w kontekście minimalizmu,, bo w końcu ktoś kupuje i zużyte zostaje, a o to chodzi, żeby nie kupować i nie zużywać. To oszczędność, a nie minimalizm dla idei.
Za to straszne mam ostatnio wyrzuty sumienia, jak kubek po jogurcie wyrzucę do "zwykłego" kosza, zamiast do plastików (w kamienicy mam odbiór niesortowanych, ale makulaturę, butelki, itp. wynoszę do pojemników, jak się nazbiera. I te kubeczki po jogurtach mnie ostatnio męczą) i próbuję ogarnąć ekologiczne sprzątanie łazienki,
czyszczenie kuchenki itp. Bo z kosmetyków to już od jakiegoś czasu prócz tych do mycia i odżywek wszystko zastępuje olej kokosowy. Ciuchy rzadko kupuję, bo rzadko co mi się podoba ;) Taki minimalizm z przypadku.