Lubię książki Alexa i mogę je czytać po kilka razy. Zapominam, kto zabił :)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Miało być strasznie, ale niespecjalnie mnie przestraszyło. Karolina prowadzi badania za granicą, detektyw-pisarz ma do skończenia książkę, ale mu nie idzie. Przychodzi do niego dwóch panów - znany adwokat, Alexander Gilburne i mieszkający obok niego zaprzyjaźniony architekt. Mieszkają obok nawiedzonej posiadłości rodziny Ecclestonów i Groty Diabła. W Grocie odkryli ślady czarcich kopyt, w posiadłości ktoś obrócił obraz przodka-pogromcy czarownic, a chwilę potem w zamkniętym pokoju umarła potomkini w 10. pokoleniu, co przepowiedziała spalona na stosie przez przodka wieśniaczka. Zamknięty pokój, trucizna, depresja po stracie męża - policja uznała to za samobójstwo. Pan Gilbourne - niekoniecznie, albowiem wdowa miała wyjść za niego za mąż, a na książce, którą jej tego dnia podarował, znaleziony odcisk kopyta, takiego samego jak w grocie. Joe Alex daje się namówić na wizytę w Norfold Manor, ponieważ w grocie znowu znaleziono ślady, a obraz został obrócony awersem do ściany i na zakurzonej ramie nie widać odcisków palców. Przy życiu został jeszcze brat potencjalnej samobójczyni, Nicolas Ecclestone, znawca wszelkich kulturowych i literaturowych wystąpień diabła, jego córka z mężem oraz matka-sparaliżowana staruszka.
Alex nie wierzy w moce nadprzyrodzone, w posiadłości odkrywa przyjemną pannę służącą (nie pamiętam, czy to w tym tomie, czy innym myśli o tym, że zdarzało mu się takie przyjemne panny podszczypywać w parku) oraz bogaty księgozbiór poświęcony diabłu. Niestety, nie udaje mu się zapobiec kolejnej zbrodni, również popełnionej w zamkniętym pokoju, mimo otoczenia posiadłości przez Scotland Yard i obecności samego Bena Parkera opodal.
W tle idealny służący Higgins, pilnujący temperatury wody, ciepłoty i stopnia chrupkości grzanek, pakujący walizki oraz odgadujący w locie życzenia detektywa.
Inne tego autora tu.
#59