Też tak miałam. Tylko na własnym biurku. A jaką drake zrobiłam w banku, ze mi nie przysłali nowej karty :)))
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Lat temu prawie dokładnie dwa pochwaliłam się zgubieniem świeżo przysłanej przez bank wizuchny. Dziś dla odmiany się pochwalę, że ją znalazłam. Piękną, dziewiczą, nie ruszaną. Leżała na stercie dokumentów na biurku TŻ, która to sterta jest - jak widać - najbardziej bezpiecznym i stabilnym miejscem u nas w domu.
PS Mówiłam, że nie koty? Mówiłam?