Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Dash & Lily

Rozwiedzeni rodzice Dasha niezależnie od siebie wyjeżdżają na święta, dzięki temu Dashowi udaje się zostać samemu w mieszkaniu ojca, tym bardziej, że znajomym kłamie, że wyjeżdża za granicę. Nie lubi świąt, a teraz może spokojnie czytać i unikać spotkań. W ulubionej księgarni znajduje czerwony notes z propozycją wyzwania, w które się nieco wbrew sobie włącza. Notes zostawiła Lily, która z kolei święta uwielbia, ale w tym roku jej rodzice wyjeżdżają na drugi miesiąc miodowy na Fidżi, a dziadek udaje się do swojej nowej flamy na Florydę. Za radą brata przygotowuje więc zadanie dla śmiałka, którego wybierze los, żeby w ten sposób odczarować złą sytuację. W kolejnych odcinkach serialu bohaterowie ocierają się o siebie, poznają dzięki wzajemnym wyzwaniom, uruchomione jest ich całe otoczenie - przyjaciel Dasha i szerokie grono znajomych Lily.

Jeśli jesteście spragnieni świątecznego serialu, bo ile można “Kevina samego w domu”, “Szklanej pułapki” i “To właśnie miłość”, to ten trafi idealnie, chociaż tzw. docelem jest młodzież, czy jak to się ładnie teraz nazywa, YA (young adults). Fabuła jest nieco naiwna, czasem zupełnie pretekstowa, bo, mam wrażenie, głównie ma pokazać bohaterów na tle jakiegoś kawałka pięknego, grudniowego Nowego Jorku; tak, to trochę wystylizowana reklamówka tego miasta - bez tłumów, z dostępem do niezwykłych miejsc, wszystko obok siebie, ideał turysty. Mimo to, serial jest ciepły, przyjemny, romantyczny po nastolatkowemu, dzwoneczki i kolędy.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek grudnia 17, 2020

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj

« O tym, że i w listopadzie bywa słońce... - Kristina Ohlsson - Pojedynek z diabłem »

Skomentuj