Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Caleta de Fuste

[6/11.01.2014]

Malutka miejscowość, typowo letniskowa. Hotele, deptak ze sklepami, promenada przy plaży, prowadząca do malutkiej mariny. W porcie XVIII-wieczna wieża Martello i zameczek, nie do zwiedzania, ale urokliwy. Mnóstwo miłych, grubych, puszystych kotów, które nie odmawiają przechodniowi na kocim odwyku pomruczenia i tańca dookoła kostek. Blisko lotniska, więc nad głową latają samoloty - nie przeszkadzało mi to zupełnie, nie budziły w nocy, a można było uprawiać plane spotting z przybasenowego leżaka. I blisko wszędzie - godzina na zachodnią część wyspy, 40 minut do Corralejo, godzina z małym ogonem na południe, na Jandię.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 11, 2014

Link permanentny - Kategorie: Koty, Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: wyspy-kanaryjskie, fuerteventura, hiszpania - Skomentuj

« Lanzarote - Jardin de Cactus - Jeffery Deaver - Konflikt interesów »

Skomentuj