Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Bałagan

Nie cierpię bałaganu i tego, że wprowadza zmiany. Dzisiejsza wizyta w IKEI wkurzyła mnie niemożliwie, bo jak to tak - remont?! Wszystko poprzestawiane, ścieżki, którymi można było się spokojnie przemieszczać bezpośrednio do ikeowego bistro i części kuchennej, którą kocham chyba najbardziej, zniknęły. I zniknęło samo bistro, co uważam za zamach na mój żołądek. I sklepik zmniejszony o połowę. Normalnie rozczar. I jakbym nie zobaczyła, że w hotelu Rzymskim jest menu szparagowe[1] i bym pojechała do IKEI głodna, to normalnie nie wiem, co by się stało. Głodna bym pewnie była.

Bardzo mnie rozczulił pan w TV, który hodował w worku pod koszulą kangurzątko. Doskonały przykład, że natura niezbyt sprawnie sobie poradziła z podziałem na płcie i cyklami rozwojowymi.

[1] Ze szparagami mam ten problem, że nie wiem, czy je lubię. Ugotowałam kilka razy, wyszły średnio, ale cały czas uważam, że to może wada wynikająca z mojej nieumiejętności gotowania. Z kolei żarcie knajpiane pokazało, że smak jest ok, tylko same szparagi jednak niekoniecznie aż tak rewelacyjne. I restauracja w hotelu Rzymskim bez rewelacji, co mnie trochę rozczarowuje. Często przechodziłam, zerkając przez zasłonki do środka, oglądając majaczące w półcieniu stoliki i zastanawiając się, czy tam fajnie. Trochę się nie da zrobić ładnego rzymskiego wnętrza za pomocą kafelków i fontanny na środku sali. Całość wygląda na taki ciut lepszy bar mleczny. A szparagi - cóż, wolę cebulę.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek maja 23, 2008

Link permanentny - Kategorie: Fotografia+, Moje miasto - Komentarzy: 6

« Terry Pratchett - Zimistrz - Szukam tych pojemników na sól, cukier i mąkę... »

Komentarze

rozie

Ten remont w Ikei to się ciągnie już z miesiąc-dwa, w takim razie. I ciągle w tym samym miejscu grzebią. Znaczy stoisko kuchenne wyłączone. I nie mam osełki przez to. A tępe noże to nie jest to, co tygrysy lubią.

Zuzanka

Dawno nie byłam, myślałam, że skończyli. Chyba pierwszy raz od nie-wiem-kiedy wyszłam z IKEI z pustymi rękami (tak to zwykle z jakimś cydrem czy inną tartą migdałową wychodziliśmy).

rozie

No ja wtedy pojechałem po fotel, który był (i działa). Natomiast nie udało mi się kupić przydatnych drobiazgów do kuchni (na pewno nie chodziło tylko o osełkę, ale reszty nie pamiętam). Przykre, że likwidują na tak długo najpotrzebniejszy dział a jakieś wyposażenie salonu itp. nadal otwarte. Dobrze wiedzieć, że nieczynne. Miałem po noże jechać.

Zuzanka

Osełkę dobrą teść nam kupił w Grube http://www.grube.pl/ (na wylotówce na Koszalin, zaraz koło wiaduktu na Suchy Las), aczkolwiek nie wiem, czy sprzedają w sposób niezwiązany z lasami państwowymi.

rozie

Dokładnie chodzi mi o taką: http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/57145296 – rodzice mają jedną, działa, prosta w obsłudze, przez kilkanaście lat się nie zużyła. Czego chcieć więcej?

Zuzanka

To ta z Grubego (Fiscarsa) wygląda analogicznie :> (ach, to zamiłowanie do drogich gadżetów ;>)

Skomentuj