Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Seriale

Stranger Things

Jakby tak połączyć "E.T.", "Goonies" i "Critters", zachowując sztafaż z lat 80., to właśnie byłoby "Stranger Things". Grupka 12-letnich chłopców gra w "Dungeons&Dragons", 17-latka się zakochuje w szkolnym Playboyu, a tuż obok z tajnego rządowego ośrodka badawczego ktoś ucieka. Chwilę potem w tajemniczych okolicznościach znika jeden z chłopców, Will, za to pojawia się dziwna dziewczynka w szpitalnej koszuli i z ogoloną głową, którą ścigają bezwzględni ludzie, nie wahający się strzelać do przypadkowych świadków. Matka zaginionego Willa wierzy, że jej syn wróci, wbrew temu, że wszyscy wokół nie dają szans; ma poczucie, że syn z nią rozmawia przez migotanie świateł, co nie zdejmuje jej (mimo współczucia) etykietki dziwoląga. Lokalny szef (obowiązkowo po przejściach) na początku jest sceptyczny, ale nie poddaje się, kiedy i jemu zaczynają się nie sklejać różne fakty.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 24, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


Krótkie, ale zabawne

"Community" to skomplikowana historia grupki osób, które przypadkiem spotkały się w Community College (analogu polskiej szkoły wieczorowej); każda z nich miała inny powód, żeby wrócić do zakończenia edukacji. Prawnik-oszust, anarchistka, prymuska wyrzucona za wspomaganie chemiczne, ultra-religijna matka dwójki dzieci, ekscentryczny milioner, nerd z aspergerem i kapitan drużyny futbolowej zbierają się początkowo w grupę, żeby dostać zaliczenie z hiszpańskiego u psychopatycznego nauczyciela. Do tego wszystkiego jest dziekan, który bardzo lubi się przebierać w damskie ciuszki. Po niedługim czasie, często wbrew sobie, zostają przyjaciółmi. Zaczyna się dość blado, ale po kilku epizodach pokochałam ich ogromnie, ponieważ serial nie jest taki oczywisty jak się wydaje - regularnie łamie wszystkie konwencje (czwartą ścianę, wiele narracji jednocześnie, cofanie się w czasie, rzut kostką determinuje wybór jednej z możliwych przyszłości).

Tak jak "The Big Bang Theory" jest komedią o śmiesznych nerdach, to "Silicon Valley" jest komedią dla nerdów, a zwłaszcza dla tych, którzy kiedykolwiek wytwarzali oprogramowanie. Richards Hendricks, nudzący się na szeregowym stanowisku w korporacji, przypadkiem wymyśla z kolegami doskonały algorytm bezstratnej konwersji i podniecony tym rzuca pracę, żeby założyć startup. I tu zaczyna się bynajmniej nie sukces, a ciężka polityka - czy dać się wykupić korporacji, czy przyjąć mniejszą dotację za udział w zyskach, a może rzeźbić z kolegami w garażu? Doskonały drugi plan - pracowity, choć nieco pechowy Hindus, kanadyjski Satanista, uczciwa prawniczka, zaangażowany choć niezbyt szanowany asystent czy nadużywający substancji odurzających właściciel inkubatora przedsiębiorczości - wdają się w te wszystkie aspekty prowadzenia firmy informatycznej, o których się zwykle nie mówi. Serial bawi mnie do łez już przez trzy sezony, czekam na czwarty. Dwa najbardziej śmieszne momenty - wizyta Erlicha w szalecie na stacji benzynowej oraz farma klików w Bangladeszu.

Deadbeat
Kevin Pacalogliu jest medium - widzi dusze umarłych i - czy chce, czy nie chce - pomaga im rozwiązać swoje przerwane życiowe sprawy, żeby mogli oddalić się w stronę metaforycznego światełka w tunelu. Często nie chcąc, ponieważ nie da się ukryć, że Pac nie jest specjalnie ogarniętym człowiekiem, raczej niechlujnym leniem, żyjącym kosztem swoich już nielicznych znajomych (w tym dilera narkotyków). Kiedy w mieście pojawia się piękna celebrytka Camomile, twierdząca w telewizji, że jest medium, Kev się zakochuje i nie przeszkadza mu to, że dama jest hochsztaplerką i zdecydowanie poza jego ligą. Przez pierwsze dwa sezony oboje robią sobie wzajemnie wbrew, ona zabiera mu zlecenia albo go szantażuje i wykorzystuje, on - z pomocą jej asystentki Sue - usiłuje się odgryźć. Trzeciego sezonu jeszcze nie widziałam, zmieniają się adwersarze, ale wiem, że Pac pozostanie tak samo lekko obrzydliwy, nieogarnięty, a jednak nieco rozczulający jak na początku.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela października 9, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Master of None

Dev jest 30-letnim aktorem charakterystycznym (Hindusem), na koncie ma jedynie reklamę jogurtu, ale ma plany na dalszy rozwój kariery aktorskiej. Poza tym jest zupełnie przeciętnym Amerykaninem z Nowego Jorku - spotyka się z dziewczynami, przyjaciółmi, czasem odwiedza rodziców. Na samym początku przypadkowo ląduje w łóżku z właśnie poznaną Rachel, jest miło, ale zawodzi prezerwatywa, więc rozstają się o poranku po awaryjnej jeździe do apteki. Po jakimś czasie przypadkiem się spotykają i okazuje się, że bardzo się lubią, tyle że Rachel ma już chłopaka.

To nie jest serial akcji, raczej luźne scenki i refleksje o różnych aspektach zycia współczesnych 30-latków, zwłaszcza z etnicznym pochodzeniem. Dev (Azis Ansari) ma sporą łatwość opowiadania o swoich uczuciach, ze sporym dystansem do siebie. Może nie jest to produkcja przebojowa i wiekopomna, ale sympatycznie się ogląda.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 1, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


The Durrells

Kompletnie niewierna ekranizacja trylogii Geralda Durrella o jego dzieciństwie na Korfu; lata 30., biedni ekspaci z zimnej i szarej Wielkiej Brytanii osiedlają się na pieknej greckiej wyspie i mimo niezamożności czują się jak w raju. Oczywiście absolutnie mi nie przeszkadza, że ekranizacja jest niewierna, wszak i książki Gerry'ego były jego projekcją wspomnień dziecinnych. Opowiadania z trzech tomów są zgrabnie poskładane w fabułę, stosunkowo najmniej w niej małego Geralda (kiedy się coś dzieje, on właśnie zajmuje się zwierzętami w przydomowym zoo), czasem lekko zarysowane postaci - wiecznie włóczący się ze strzelbą Leslie, nieustająco marząca o miłości niespecjalnie mądra Margo z trądzikiem i nadwagą, walczący z kryzysem twórczym Larry czy wreszcie Wdowa Durrell, dzielna i mądra kobieta, próbująca to wszystko okiełznać - są namalowane bardziej kolorowo, grubszymi kreskami.

Po pierwszym sezonie zapowiadany jest drugi - pewnie za rok. Na razie zerknęłam do moich korfijskich zdjęć (dalej równie pięknie jak w serialu), a pewnie w oczekiwaniu na kolejny sezon, przeczytam Durrella po raz kolejny.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 5, 2016

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj