Więcej o
Oglądam
Co ciekawe, nie słyszałam o tym filmie wcześniej, a jest zaskakująco dobry. W XIX wiecznych Austrowęgrach nastoletni sztukmistrz z plebsu zakochuje się w utytułowanej nastolatce. Oczywiście zły świat i konwenanse ich rozdzielają, ale po latach w Wiedniu spotykają się, poznają już bardziej dogłębnie i
stwierdzają, że żyć bez siebie nie mogą. Ale nie mogą też żyć ze sobą, bo Sophie ma poślubić arcyksięcia jakiegośtam (a niebawem austrowęgierskiego cesarza), a on człowiek krewki i prędzej pannę ubije, niż pozwoli odejść. I niestety - wychodzi na to, że panna ginie. Film z twistem i przewrotny, a do tego doskonała rola Gammatiego, który gra policjanta, mającego ustalić, kto pannę sprzątnął. Jessica Biel taka sobie, Norton bardzo demoniczny, ale mało przekonujący (fakt, że tego wymaga rola). Ogólnie na plus.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 12, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Usmarkałam się. Oplułam. Obchichotałam. Każdy, kto chociaż przez chwilę pracował w korporacji, miał kilku szefów, walczył o takie ustawienie biurka, żeby nikt mu w monitor nie zaglądał, siedział w zagródce lub klął, bo kołorker obok nieustannie a głośno smarkał, doceni ten film. Szef-megabuc, zastraszeni programiści, kołorker ze skillami interpersonalnymi aka project manager ("ja rozmawiam z klientem, a potem przekazuję to programistom... bo mam do jasnej cholery umiejętności interpersonalne, szlag by to"), burczący w kątku nieśmiały i wiecznie przerażony tłuścioch w okularach.
Film jest o tym, co by było gdyby przyjść do pracy i nie czuć stresu. Robić to, co fajne i na co się ma ochotę, nie bać się skrzywienia ust szefa czy kadrowej, która macha karteczką "usprawiedliwienie powodu spóźnienia". Mieć tyle pieniędzy, żeby nie martwić się, że 20 już się wchodzi w debet (a czasem znacznie wcześniej). Olać "casual friday", wywalić ściankę działową, a na ścianie powiesić kalendarz z gołymi panami ;-) Nie wiem, czy filmy o lekarzach śmieszą pracowników szpitali, ale filmy o pracy w korpo bawią mnie do łez.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 21, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 2
Pominę wzgardliwym milczeniem polskie tłumaczenie tytułu, bo jest co najmniej niewłaściwe. Wprawdzie nie przepadam za Winoną Rider, ale film jest całkiem zgrabny. Grupa studentów po uczelni usiłuje zacząć "normalne" życie. Niektórzy lepiej (w sklepie z ciuchami), niektórzy gorzej (ciągle szukając spełnienia i rozwoju), a niektórzy całkiem źle (siedząc na kanapie i robiąc byle co, żeby przeżyć). Ładne.
Bardzo przyjemny soundtrack, również bardzo fajny Ethan Hawke. Ja wiem, że on wiecznie wyglada na niedomytego mydłka, ale mam do niego słabość.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 21, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 1
Bardzo przyjemny film obyczajowo-przygodowy. W małym amerykańskim miasteczku w środku Kansas na horyzoncie nagle pojawia się gustowny grzybek pochodzenia atomowego. Miasteczko jest odcięte od reszty świata, czasem przeleci samolot, czasem uda się odebrać kawałek audycji po chińsku. Nie ma komórek, Internetu, czasem prądu. Schrony nie są utrzymywane od lat 50., nie ma procedur na okoliczność wybuchu wojny atomowej (i tak naprawdę nie wiadomo, czy to wojna).
Co mnie drażni - serial wygląda jak amerykański podręcznik "Co robić, jak wybuchnie wojna atomowa" dla rozleniwionych po zakończeniu zimnej wojny Amerykanów. Żeby nie było aż tak dydaktycznie, jest dołożony wątek obyczajowy (mer miasteczka z rodziną, kilka romansów, związek pozamałżeński, niespodziewana ciąża). Ale niektóre sceny (jak ktoś ma sepsę, należy podać to i to, jak zrobić lód w domowych warunkach, co robić podczas opadu atomowego, jak awaryjnie zasilić pompę basenową do gaszenia pożaru) są tak obrzydliwie wyjęte z programów "Zrób to sam", że zęby bolą. Dość urokliwe są zakończenia odcinków, jak to bohaterom coś się udało, gra nastrojowa muzyczka, palą się blinkenlichten (c Agnus), wszyscy tańczą i klaszczą w dłonie. Wspominałam coś o bólu zębów?
Na plus - bohaterowie są dość sympatyczni, chociaż główny frontmen wygląda na strasznie spiętego. Liczę, że się rozepnie (a tu i ówdzie zapnie).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 7, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 1
Bardzo ładny thriller młodzieżowy. W lesie pod Seattle policja znajduje 16-latka. Nagiego, z umysłem noworodka, który nie umie mówić, nie rozumie cywilizacji i fizjologii własnego organizmu i nie ma pępka. Kyle (nazwany roboczo przez psycholog) trafia do domu wspomnianej pani psycholog i wchodzi w zwyczajne dla amerykańskich nastolatków interakcje ze światem zewnętrznym. Pierwszy wzwód, drużyna koszykówki, imprezy. A jednocześnie wielka tajemnica (bo czemu nie ma pępka, wspomnień i ciągle rysuje dziwne rzeczy, a zahipnotyzowany zachowuje się jeszcze dziwniej) i niezły challenge dla pani psycholog, która nie jest przyzwyczajona do pracy z kimś z fotograficzną pamięcią, mózgiem aktywnym w 70% i różnymi dodatkowymi uzdolnieniami, których standardowy homo-sapiens nie ma.
Na razie 10 odcinków w 1. sezonie, ale liczę na więcej. Obiecują, że TBC.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 1, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj
Wspominałam, że lubię filmy bez happy-endu? To nie jest dokładnie tak. Lubię, jak się dobrze kończą. Ale to właśnie te takie cholernie nie fair, że mam ochotę usiąść w kątku i katatonicznie się kiwać, aż mi się poprawi, uważam za dobre. "Jazda" jest dobra. Cholernie dobra. Fabułę można streścić w kilku zdaniach (Dwóch chlopaków kupuje grata i jadą nim w road-trip po Czechach. Spotykają dziewczynę. Jadą. Pojawiają się spięcia na linii ich dwóch-ona jedna. Za dziewczyną jeździ jej ex-facet. Po dziwnej nocy w skansenie dziewczyna <rot13>jfvnqn qb fnzbpubqh fjbwrtb rk v tvaą j jlcnqxh<rot13>), ale klimat... Jak na starych filmach ORWO - dużo żółtego, miękkie linie, ciepłe światło. Jak w snach i we wspomnieniach z dzieciństwa. I jest śliczny pręgaty mały kotek. I taki ciepły klimat dolce far niente. Niespiesznego jeżdżenia po bocznych drogach, gdy największym dylematem jest "to teraz w lewo czy w prawo".
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 1, 2007
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Skomentuj