Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Bardzo śliczne. Archetypowe lato w małym miasteczku (przynajmniej dla mnie - tak zawsze pamiętam dzieciństwo, mimo że rzadko bywałam w małych miasteczkach), kilkuletni Stefek wypuszcza gołębie, ustawia wartowników na torach i nieustannie ucieka spod opieki 17-letniej siostry Elki. Któregoś dnia na dworcu spotyka mężczyznę, który wygląda jak ojciec (kilka lat temu zostawił matkę i odszedł). Wpada na pomysł doprowadzenia przypuszczalnego ojca do matki, żeby wrócił i został z nimi już na zawsze. Żeby nie było za prosto, przekupuje szczęście, żeby przypadek zaprowadził wszystkich tam, gdzie trzeba.
Ciepłe, dowcipne, nietypowo jak na polski film dobry dźwięk i obraz. Kilka uniwersalnych prawd o kobietach, dużo nostalgicznych scen małego miasteczka i słońce. To wszystko było też w "Zmruż oczy", ale tam zabrakło mi scenariusza. Tutaj jest i scenariusz.