Jeszcze nie razem, jeszcze tylko dla mnie. Jeszcze za dużo wbiegania na rozłożone na poziomie ziemi rzeczy, konieczności odciągania i odnoszenia na z góry upatrzone pozycje. Ale już wyciągam portfel nie dla siebie, tylko po to, żeby kupić "kokka" i szklane kryształki do powieszenia na szybie ciągle jeszcze już-niebawem-jej-pokoju, dawniej znanego jako biblioteka.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 16, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 3
Chciałabym umieć się tak szczerze cieszyć, kiedy dostaję kwiaty od TŻ-a, jak szczerze i radośnie uśmiecha się Maj, kiedy dostaje dmuchawca do zdmuchnięcia. I wprawdzie mimo usilnego treningu w robieniu "fufufu" dmuchawca rozwiera wiatr albo przykleja się do języka, to i tak jest to najlepszy kwiat dla dziewczyny na świecie.
A piesek Roy nie umie zdmuchiwać dmuchawców zupełnie.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 8, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 4
Owszem, jak przed rokiem się spodziewałam, prowadziliśmy dziś małego człowieczka alejkami i po łąkach. Nie zgadłam tylko, że niespecjalnie będzie chciał chodzić trzymany za rękę (i że będzie gnał do stoiska z balonikami i wiatraczkami, ale to zwyczajnie brak doświadczenia).
GALERIA ZDJĘĆ (już bardziej detal).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 1, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto -
Tag:
ogrod-botaniczny
- Skomentuj
Nic nowego to, że lubię wracać. Za każdym razem jest inaczej. Rok temu Maj przeszedł przez Stare Zoo w moich ramionach i w miękkiej chuście z jedwabiem, zasilony chrupkiem kukurydzianym i wodą mineralną. Dziś przebiegł zoo kilka razy wzdłuż i wszerz małymi stopkami, dokonał niejakich zniszczeń w klombiku barwinków, pozbawił kontaktu z gruntem kilka mniszków lekarskich, a w piaskownicy od ręki pozyskał parę artefaktów i wysypał na siebie wiaderko piasku, tak że dzień można było odfajkować jako zupełnie przyzwoity.
Uprzedzając komentarze, tak - mam poczucie, że żyję tym, jak świat postrzega moja córka; nagle mniej ważne robi się to, jak ładnie Stare Zoo wpisane jest w kontekst architektury Jeżyc, że kwiecie kwitnie, zza płotu słychać leniwy ruch sobotniego popołudnia, bo głównie pokazuję koty włamujące się na wybieg dla chińskich minisarenek, jeżdżę na bagażniku czerwonego samochodu na karuzeli, huśtam na huśtawce i pomagam zjechać na zjeżdżalni, a potem chodzę w kółko ciągle po tym samym trawniku, sprawdzając, czy młodzież mi się nie wygrzmoci z kolejnej ławki, na którą z upodobaniem wchodzi. Oczywiście z tyłu głowy mam cały czas to fajne przekonanie, że już za chwilę, już za momencik będziemy szły za rękę, a ja będę odpowiadać na coraz trudniejsze pytania (chociaż zwykłe "dlaczego" potrafi nieźle człowieka doświadczyć, zaprawdę) i cieszyć się, że wreszcie mam stanowisko adekwatne do moich umiejętności.
A same zoo jeszcze odrobinę zaspane po zimie, nie ma lemurów, żółwie jeszcze się zapewne grzeją pod lampami, a krokodyl apatycznie wypiął na zwiedzających ogon. Ale i tak warto.
Zdjęcia z sierpnia 2010 i z dziś.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 23, 2011
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto, Projekt Jeżyce -
Tagi:
zoo, ogrod-zoologiczny
- Komentarzy: 9