Więcej o
Maja
Odmawiam wiadomości w telewizji czy radiu. Zanurzam się w moje pieczołowicie pielęgnowane odcięcie od nagłej śmierci, przemocy zupełnie nie fikcyjnej, nikt nie zyskuje, są tylko przegrani. Nawet mogę w kółko w samochodzie słuchać "O dwóch takich, co ukradli księżyc", a w domu oglądać bajki na Mini-mini, a potem patrzeć nawet na samą śpiącą rybkę, żeby nie dostać w twarz kolejną makabrą.
Wystarczająco męczę się w swoim nieprzespaniu nocy, bo kocyk, woda, mamo, chyba będę wymiotować, chcę teweizję o pierwszej, trzeciej, piątej, szóstej nad ranem (nawet przez chwilę rozważałam zmałpowanie z ^eri nie-śpimy-bloga, na szczęście szybko usnęłam). Buntowałam się od miesięcy przeciwko wychodzeniu zimą, że ja chcę w domu, w domu tyle można, więc nie mogę narzekać, mam co chciałam. Czytanie książki przerywane mediacjami o podanie dawki leku, mierzenie temperatury rozpoczynające się od chichotu, bo łaskocze, a kończące awanturą, bo TAK. Ale mam, czytam, prawda? Mogę przeglądać do woli rss-y i pykać kolejne plansze pomiędzy wytarciami nosa i próbami przemytu czegokolwiek, co ma kalorie. Mam, co chciałam. Tyle że już nie chcę. Taka moja drama, nie na miarę telewizji. Na dziś, na jutro, ale nie na za tydzień. Za tydzień będzie po przeziębieniu i zacznę znowu narzekać, że nie chcę wychodzić. Może.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 24, 2013
Link permanentny -
Kategoria:
Maja
- Komentarzy: 4
- Poziom: 2
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 17, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto
- Skomentuj
Niespecjalnie czuję zachwyt Zarą[1], chyba że rzecz dotyczy wzornictwa dla mocno nieletnich. Nieletnia pozuje z żyrafką Sophie, która - jak widać - służy nie tylko w okresie ząbkowania. Dziś na ten przykład jadła galaretkę z truskawkami za pomocą zanurzania się w kubku z galaretką.
Tyle że luty to taki moment, że nie cieszą mnie wyprzedaże. Chcę sukienek, subtelnych pantofelków i wiosny. Naow i z dostawą do domu.
[1] Tym bardziej, że jest to ciężka praca, albowiem koszulki wiszą powyżej mojej głowy i od przeglądania ich ręce odpadają. Do-ceń-cie to.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 3, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 5
Na specjalne życzenie telewidzów - Maj w tutu. Zielony tiul według przepisu z bloga longthread. Ulubiony strój ever, noszony do wszystkiego (łącznie z fioletową piżamką w paski i myszą).
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 26, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Komentarzy: 4
Miałam plan, żeby zacząć robić szczegółowe notatki z dnia, bo wtedy łatwo jest wybrać coś, o czym można napisać. I robiłam sobie w głowie te notatki, szczególnie celną miałam spuentowaną frazą o rozdawaniu karnych kutasów (i bynajmniej nie chodziło o parkowanie[1]). Tyle ze zapomniałam. I zostałam jak wazon z tą puentą.
Z przyczyn ode mnie niezależnych[2] wyszłam dzisiaj w miasto. I naprawdę, jak teraz mi powiecie, że jest przecież na moich zdjęciach ślicznie, to już sama nie wiem.
A cały sens tej notki to odciągniecie Waszej uwagi od faktu, że nie było Blue Wednesday. I, oraz że nie mogę się zebrać na nową notkę o Couplandzie, chociaż stara jest tak bardzo do niczego, że wstyd.
[1] Chociaż, jak rany, naprawdę trzeba być luźnym wackiem, żeby zaparkować zaraz za skrzyżowaniem pod prąd na ulicy w centrum miasta. Fakt, małej i pod górę, ale jednak nie wyłączonej z ruchu. I nie, zapalone światła awaryjne i zakończony czapką kierowca w środku to nie jest uzasadnienie (stał tam co najmniej tyle, ile zajęło mi objechanie zakrętu, zaparkowanie, wyjęcie madame z auta, pobranie kwitka na parking i przejście kilkudziesięciu metrów z jedną wywrotką, bo błoto, więc bynajmniej nie na chwilę).
[2] Konkretnie to po przyjściu do pracy (działa mi karta na parking!), podlaniu służbowego hiacynta, zalogowaniu się do poczty tylko z dwukrotną pomyłką w haśle oraz przemyśleniu tematu kawy, zostałam oderwana od monitora telefonem z placówki, dzięki czemu dowiedziałam się, że dziecko moje jest chore i mam je pobrać w trybie ASAP, albowiem kaszle mokrym kaszlem oraz jest apatyczne. Na wizji lokalnej okazało się, że apatyczne dziecko jest lewem lubiącym malchewki i wynurza się właśnie spod stołu z włóczkowym warzywem w zębach i rzuca w pogoń za, zdaje się, Helutką. Ale w trosce o całość placówki zstępną zabrałam, zawiozłam do pediatry ("a dlacego pani mi nie dała takiego patycka do buzi?") z wynikiem "zdatna", ale skoro placówka się opiera, to potrzymać jutro w domu i sprawdzać wilgotność kaszlu. W każdym razie przy okazji mogłam wyjść i odebrać paczkę z książkami[3].
[3] M. in. pozycją "Jak przechytrzyć dziecko, proste sztuczki na małych uparciuchów". PROFIT.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek stycznia 24, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+, Moje miasto
- Komentarzy: 8
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela stycznia 20, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Maja, Fotografia+
- Skomentuj