Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Żegnaj, pani E.

Niewypada niepolecić.

5 października, wtorek. Ostatnia godzina jazdy z 30. Jadę do szkoły, żeby jeszcze raz napisać wewnętrzny test teoretyczny. Wlekę się półtorej godziny z Majem, żeby spędzić 10 minut nad testem.

12 października, wtorek. Robię egzamin praktyczny, dostaję papier. Nauczona smutnym doświadczeniem, dzwonię z pytaniem, czy jak dziś przyjdę, to dostanę od ręki zaświadczenie o ukończeniu kursu. Nie, bo pani E. zajęta, ale mogę przywieźć papiery, a ona mi na przyszły wtorek wystawi. Niemożliwie mnie takie rozwiązanie cieszy, więc dziękuję, ale nie, i anonsuję się na wtorek za dwa tygodnie.

26 października. Kolejna wizyta u teraz już uroczej, uśmiechniętej i "pani Małgosiu, świetnie pani wygląda, jaka piękna córeczka" pani E., zajętej pukaniem w gierkę-zręcznościówkę na komputerze. Wypisanie świsteczka trwa ponad 20 minut, bo pani E. szuka jakichś papierów w przepastnej szafie, na kartce podlicza trzy razy, czy aby na pewno przejechałam 30 i robi mnóstwo zbędnych ruchów. Szlag mnie nie trafia, bo już jej więcej nie muszę oglądać.

Jutro idę zanieść papiery w czeluść molocha, który na pasku mojej przeglądarki anonsuje się jako L WORD, co mnie nieodmiennie bawi.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota października 30, 2010

Link permanentny - Kategoria: Moje prawo jazdy - Skomentuj - Poziom: 3

« Piotr Czerski - Ojciec odchodzi - Dzika dzika Wilda »

Skomentuj