Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Sinusoida

Jeśli codzienny ASAP nie przyniesie spektakularnego fakapu, jestem na fali wznoszącej. Wącham ciężki zapach mokrych liści, nieco kawowy o poranku. Opanowałam 6:30, kiedy wczoraj przestawiłam budzik na 6:45, bo jechałam zasięgnąć języka w skarbówce, obudziłam się wcześniej i czekałam, aż zadzwoni. Wprawdzie o poranku chwilowo już jest noc, a nie wschód słońca, jak jeszcze dwa tygodnie temu, ale potem na Drodze Dębińskiej świat się już zaczyna wynurzać spod kołdry. Dalej uwielbiam swój dom - TŻ stwierdził, że zadomowimy się wtedy, kiedy przestaniemy czuć zapach klatki schodowej. Przestałam. Home, home again I like to be here when I can. Na parapecie mam schyłkowe, jesienne mieczyki.

Gorzej jest, jak fala opada. Wczoraj. Brak poczucia sensu, co ja robię tu, czego ode mnie chcecie, nie wiem, jak rozwiązać kolejny kryzys. Może i robię dobre wrażenie, ale dalej jestem tu nowa i nie wiem, gdzie co leży. Nie odpowiadam za wszystkie decyzje podjęte przed moim pojawieniem się. Jasne, jestem niesamowicie elastyczna, ale nawet gumka kiedyś pęka, jak się ją za dużo razy naciągnie albo za mocno. Wczoraj było zdecydowanie za mocno. TŻ mi aż loda na pocieszenie kupił. Nie zjadłam i mam dziś, do gorącej herbaty.

Dzisiejszy wpis sponsoruje inkoherencja.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek października 20, 2015

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Skomentuj

« Październik, jesień zwija interes - Joanna Jodełka - Kryminalistka »

Skomentuj