Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Raising Hope / Dorastająca Nadzieja

Uprzejmie proszę nie sugerować się polskim tytułem, który trąci powieścią dla nastolatek, bo to jeden z lepszych rodzinnych seriali komediowych, jakie widziałam. Twórca "My Name is Earl" nie robi rzeczy słabych, to dwa. Dodatkowo bardzo lubi swoich bohaterów i mimo że robią rzeczy idiotyczne, mają wady i postępują - powiedzmy eufemistycznie - nieco debilnie, to jednak są to bardzo mili ludzie. Greg Garcia umie z uczuciem opowiadać o white trash.

Jimmy jest fajtłapą, ale dość gładkim i ma branie, ląduje więc z pewną uroczą blondynką na tylnym siedzeniu auta. I wszystko byłoby jak zwykle, ale niebawem dowiaduje się, że blondynka jest seryjną morderczynią, blondynka za sprawą patelni ląduje w więzieniu, a stamtąd po jakimś czasie na elektrycznym krześle. Trochę to trwa i chwilę przed puszczeniem prądu Jimmy dowiaduje się, że ma półroczną córkę. Mimo oporu rodziców, którzy - sami doświadczeni w kwestii wpadki ponad 20 lat temu - nie chcą kłopotu, Hope (dawniej Princess Beyonce) zostaje w dziwnym domu. Seniorka rodu, 85-letnia Maw-Maw[1] z Alzheimerem biega topless albo na wrotkach, a w rzadkich chwilach przebłysków świadomości ("Dibs next time Maw-Maw is lucid!") potrafi naprawić lampę czy samochód. Virginia[2], wnuczka Maw-Maw i matka Jimmy'ego, pracuje w firmie sprzątającej domy, a Burt - ojciec Jimmy'ego - prowadzi firmę utrzymującą w porządku ogrody i baseny. I jak Virginia jest kobietą inteligentną, tak Burt jest przystojny.

Do tego cały bogaty drugi plan - epizodycznie pojawiają się chyba wszyscy bohaterowie "My Name is Earl" - Earl, Randy, Crabman i Joy. Dużo aluzji do innych filmów i seriali (świetny pastisz Fight Clubu), mały sklep, w którym pracuje Jimmy i Sabrina (w której Jimmy się podkochuje, nie wiedząc, że...) przypomina mi nieco sklepik z "Clerks".

Więc nawet jeśli się nie ma w domu świeżo podrastającej latorośli, to warto. Od pierwszego odcinka (aż do ostatniego, który pokazuje, jak w ogóle do całego, pun intended, zajścia doszło). Na razie jest pierwszy sezon, na dniach zacznie się drugi. Ponieważ serial znalazł TŻ, to wspominam, bo mu się należy.

[1] Smaczek, którego ja nie doceniam - gra ją wielokrotnie nagradzana Emmy Cloris Leachman (o której wcześniej nie słyszałam), ale zgaduję, że kiedy biega bez bielizny, strzela do ichneumonów czy rozmawia z młynkiem do pieprzu, to budzi tak straszną radość jak u nas powiedzmy Beata Tyszkiewicz w takiej roli.

[2] Martha Plimpton, wyszczekana prawniczka w ciąży, a potem z dzieckiem z The Good Wife. Fantastyczna to mało powiedziane. I nie umie mieć tajemnic.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek września 5, 2011

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 6

« Barbara Kosmowska - Hermańce - Daddy's Little Helper »

Komentarze

zofia

Ja to bym strzeliła, że polski tytuł to Wychowując Hope …. jakiś "nasz" tłumacz znowu chciał sie popisać i ująć oba znaczenia w jednym choć w polskim sie nie da…. i wybrał "to gorsze" jak na mój gust ….. serialu jeszcze nie poznałam ale porównanie do "my name is earl" mnie na pewno zachęci :)

Zuzanka

Mnie bawi do łez (autentycznie, na którymś odcinku się usmarkałam i popłakałam). I jak pensjonarka nie mogę się doczekać nowej serii.

Alex

@zofia

Jak się nie da, skoro tłumaczowi się właśnie udało?

zofia

@Alex .. no tak się udało, że ani jednego ani drugiego sensu nie ma :P .. tylko jakieś górnolotne wyrażenie .. W polsce imię Nadzieja praktycznei nie istnieje więc nikt tego tak nie odczyta. Do tego polski tytuł skupia uwagę na osobie dziecka jako głównej, a oryginalny na osobie, która to dziecko wychowuje. W Polsce także uzywa się określenia "Rosnąca nadzieja" a nie "dorastająca"... Słyszałeś/łaś, żeby komuś nadzieja dorastała? .... Z innej beczki natomiat, uwierzę, że tłumaczenia tytułów nie są zależne od tłumaczy tylko od jakiegoś kierownika/dyrektora czy tez marketingowca od siedmniu boleści co to się muszą realizować nagle w kreatywności..

skorbolamid

Zuza! Nie widziałaś "Goonies" jak byłaś mała, czy co? Martha Plimpton jeszcze fajniejsza.

Zuzanka

No przecież, widziałam, ale dawno! Zupełnie jej nie pamiętam, ale nie dziwne, bo ja nawet nie pamiętam, gdzie widziałam aktora z serialu, oglądanego miesiąc wcześniej.

Skomentuj