Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Właśnie wysłał do działu kadr pierwszy akapit "Lesia", rozpoczynający się słowami:
"Lesio Kubajek postanowił sobie, że zamorduje personalną. Straceńczą myśl podyktowała mu rozpacz. Personalna była jego wrogiem numer jeden oraz zasadniczą przeszkodą na drodze do zrobienia kariery. Dzień w dzień zatruwała mu życie, dzień w dzień sępimi szponami szarpała jego zdrowie i nerwy i każdego poranka przeistaczała się w symbol klęski. Nielitościwie i bez żadnego zrozumienia dla jego artystycznie niezorganizowanej duszy wyłapywała wszystkie jego spóźnienia i bez cienia miłosierdzia zmuszała go do opisywania ich szczegółowo w specjalnej księdze dużego formatu, zwanej książką spóźnień. Nazwisko Lesia powtarzało się tam z podziwu godną regularnością. Z dawien dawna już zwierzchnicy patrzyli na niego niechętnie i podejrzliwie, coraz wyraźniej dając do zrozumienia, iż uważają go za pracownika niepełnowartościowego, niesolidnego, a nawet wręcz podają w wątpliwość jego przydatność do jakiejkolwiek pracy. Codziennie z nerwowym drżeniem Lesio przekraczał progi biura i codziennie natychmiast za nimi natykał się na personalną, potępiającym gestem podającą mu ową nieszczęsną książkę spóźnień..."
No dobrze, tylko trochę go podpuściłam.