Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

#jestemstaraimamzazłe, czyli o tolerancji

Zawsze na przełomie roku fascynuje mnie, że według większości ludzi tolerancja polega na tym, że należy nie przeszkadzać im w hucznym obchodzeniu. Owszem, jestem w stanie się domyślić, że będzie głośno, nie potrzebuję wizyty sąsiada, uprzedzającego, że może być hałas (i tak naprawdę na co mi to uprzedzanie, nie jestem w stanie wygłuszyć mieszkania, żeby nie słyszeć kłótni i łomotów pijanej pary na klatce schodowej o 3 nad ranem). Nie ogarniam natomiast, czemu nagle się ludziom wyłącza jakakolwiek przyzwoitość, muzyka łupie tak, że ściany drżą, a pijane bydło pali na klatce schodowej, co chwila otwierając drzwi i wypuszczając jeszcze głośniejszą muzykę, prowadząc wrzaskliwe dyskusje oraz biegając z łomotem po schodach, a próba pacyfikowania starcza krótkofalowo na 3 minuty, a długofalowo może się najwyżej skończyć tym, że wesołki będą łomotać w moje drzwi, wychodząc z imprezy do domu (BTDTGTT). Uprzedzając pytania, zdarzało się, że bywali u nas goście, ale muzyka nie wyła do wczesnych godzin porannych, a jak ktoś wychodził, to bez dodatkowych atrakcji typu stado słoni na schodach. Chciałabym zacząć promować inną wersję tolerancji, konkretnie "Jestem tolerancyjny, nie wszyscy muszą uczestniczyć w mojej imprezie". Ale to chyba niepopularny pogląd.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 1, 2011

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Komentarzy: 13

« I love you, Phillip Morris - Eternal Sunshine of the Spotless Mind »

Komentarze

Felinity

Plus wszystko.

ar.

Milion plusów.

Boska

oj matki matki :)

ale tak. zgadzam sie. i kocham Irlandie. mowilam to juz kiedys? tu sie imprezuje glownie w pubach, albo w domach. z naciskiem na dom, a nie mieszkanie. i jedynie moze byc glosno i ludzie palacy w ogrodku obok, ale jest jakas przyzwoitosc. no i nie wala tak ogniami sztucznymi.

Zuzanka

A w PL nie. W PL jest ekonomicznie. "Biforek" przed wyjściem do knajpy i "domówka" z najebką.

Theli

5. wpis bez zdjęć, hm?

stardust

U mnie tez jest spokoj, podobnie jak w Irlandii. Ludzie baluja nie zaklocajac spokoju innym. Nie wiem od czego to zalezy, ale sie ciesze ze jest tak a nie inaczej:)

Zuzanka

@Theli, wyjrzyj za okno. Niestety.

autumn

współczuje takich sąsiadów :( mieszkając w bloku raz zdarzyła się ostra impreza - parapetów (oczywiście sąsiad uprzedził i nawet jakieś słodkości zostawił). Może mieliśmy to szczęście, że na klatce albo ludzie z małymi dziećmi albo starsi i samotni. Na wsi na razie też spokój (odpukać!!!)

najgorsze, że w takich przypadkach jak zwrócisz uwagę to z większą siłą może uderzyć w ciebie ta impreza ;(

Zuzanka

No tutaj ogólnie jest dość słabo - najpierw mieliśmy dziadka z nadczynnością, który posądzał nas o wszystkie remonty i dzwonił do nas domofonem, że za głośno (i były afery typu "bo państwo cały wieczór wczoraj wiercili, mam to na kasecie", podczas gdy my wróciliśmy z pracy o 22, bo TŻ miał awarię). Potem wprowadziła się panna, co pojawiła się w "Barze" na chyba Polsacie i uprawiała bardzo bujne życie towarzysko-erotyczne, łącznie z testowaniem głośników o 3 nad ranem oraz głośnym pożyciem intymnym. W sprawie panny nawet przychodzili mieszkańcy klatki obok, bo do nich też niosło ("jak pani przeszkadza, to se pani kupi zatyczki do uszu"). Potem w klatce obok artysta od remontów, co dzień w dzień zaczynał wiercenie i kucie o 7 rano przez kilka miesięcy. I sąsiad imprezowy, co to podkute bydło na klatce, wrzaski, muzyka oraz burdy (goście) z wzywaniem policji (ja). Fun.

Wild dog

To widzę że masz doborowe towarzystwo.
W takim otoczeniu nawet nie chce się pisać bloga.

Kamelia Grater

Nie akceptuję, ale toleruję.
Tak chyba większość moich sąsiadów podchodzi do problemu hałaśliwych "zabaw" odbywających się w bloku, w którym przyszło mi mieszkać. Najgorszy jest ten sztuczny bass dający po ścianach. Pierwej sąsiedzi kłócili się ze sąsiadami z boku lub z góry (myśląc, że to od nich to łubudu), dopiero gdy uświadomili sobie, że to ten schrzaniony bass tak roznosi się po ścianach, zaczęli się nawzajem przepraszać : o) Od kiedy wiedzą, że to hałasują ludzie - powiedzmy - niebezpieczni, tematu nie ma.
Pozdrawiam i współczuję.

Zuzanka

@Kamelio, to nie jest tolerancja. To jest rezygnacja. A to nie jest dobrze.

Kamelia Grater

W końcu sami mówią, że im to już nie przeszkadza (tematu nie ma), choć nie będą się przyczyniali do generowania tego hałasu.


Może w istocie to jest rezygnacja (najprawdopodobniej), ale skoro oni sami, w swoim gronie nie potrafią do tego się przyznać, to... oficjalnie jest to tolerancja. Nikt za nich nie podejmie decyzji zrobienia czegoś z tym. Skoro nawet na zebrania wspólnoty nie chce im się podreptać, to... Zresztą, w naszym kraju takich spraw jest od groma. Blok dalej, człowiek robiący ciągle remonty. Co skończy jedno pomieszczenie, zaczyna drugie. Jak już wszystko zmieni, rozpoczyna następny remont. Można się nacieszyć tygodniem spokoju.
Edit: Nie czytałam wcześniejszych komentarzy i niepotrzebnie powieliłam temat remontów. Widocznie to też bolączka wielu ludzi.
Trudno jest wywalczyć spokój, bo przede wszystkim ludzie są jakoś mało zgrani. Może faktycznie, są potrzebne takie hasła, aby nie tyle zwalczyć to zjawisko, ale chociaż zmniejszyć jego występowanie.

Skomentuj