Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Brzęczący ryj

Poranek, we have a situation here. Jeden kot wydaje głuche pomruki i ma ściśle zamkniętą paszczę. Drugi siedzi obok i popiskuje żałośnie. Z paszczy pierwszego dobywa się brzęczenie. Po pierwszej fali paniki (pszczoła albo szerszeń, pewnie już udziabał i nie może biedne zwierzę dzioba otworzyć) na siłę otworzyłam koci ryj i zabrałam kotu wielką, brzęczącą muchę. Żywą (no, już nie, bo much żywych w domu nienawidzę). Ku wielkiemu żalowi obu futer.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 25, 2006

Link permanentny - Kategoria: Koty - Komentarzy: 2

« Sterczące gumowe sutki - Ruth Rendell - Zabić mandaryna »

Komentarze

Hanka

Kluski szczęściem łapią w rączki. Potem siedzą tak nad przydepniętą muchą, siedzą, siedzą, siedzą... aż zapomną, po co właściwie siedzą, i wstają. Mucha zrywa się i rozpoczyna lot ku wolności - kończący się po pięciu centymetrach łapą kotka, któremu się przypomniało.

Zuzanka

Zasadniczo to futra olewają muchy - łapią komary, ćmy czy koniki. Nie zamierzam protestować, muchy są ohydne, siadają na kupie i składają jaja w żarciu. Wczoraj mi optakały truskawki, stojące w durszlaku :-/

Skomentuj