Brzęczący ryj
Poranek, we have a situation here. Jeden kot wydaje głuche pomruki i ma ściśle zamkniętą paszczę. Drugi siedzi obok i popiskuje żałośnie. Z paszczy pierwszego dobywa się brzęczenie. Po pierwszej fali paniki (pszczoła albo szerszeń, pewnie już udziabał i nie może biedne zwierzę dzioba otworzyć) na siłę otworzyłam koci ryj i zabrałam kotu wielką, brzęczącą muchę. Żywą (no, już nie, bo much żywych w domu nienawidzę). Ku wielkiemu żalowi obu futer.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 25, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Koty
- Komentarzy: 2
« Sterczące gumowe sutki
-
Ruth Rendell - Zabić mandaryna »