Ja Jellybelly nabywalam ostatnio w TK Maxxie - w Pniu tez były (tak jakby Majut wyjadał ich za dużo) :)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Miałam o czymś innym, ale po całym dniu sprzątania i walki z prawie 18-miesięczną entropią, która za moimi plecami opróżniała właśnie wypełnioną szufladę i rozsypywała pieczołowicie ułożony stos, wyprało mnie z umiejętności składania myśli w zdania. Miałam też pochwalić ponad 10 metrami bieżącymi regału na książki oraz kilkoma metrami półek na DVD i inne przydasie, ale po pierwsze primo patrz wyżej, po drugie primo nie mam siły sprzątnąć ze stołu w kuchni, a to mi psuje kadr. Więc. Będą tylko jellybelly, którymi nagle muszę się dzielić z córką (albo wyjadać ukradkiem i takimż ukradkiem fotografować).
Z podziękowaniami dla ^evvy.