Więcej o
Oglądam
Kojarzycie takiego typka, Freuda? Sprowadzanie wszystkiego do seksu, myślenie w niewłaściwy sposób o matce, pomyłka, siwa broda, nadużywanie kokainy. No. To ten serial mniej więcej jest o tym. Młody Sigmund usiłuje zadziwić wiedeńskie środowisko naukowe pokazem hipnozy jako metody leczniczej, w tym celu stosuje skuteczne środki typu oszustwo i mistyfikacja. Niespecjalnie mu wychodzi, ale niechcący wpada w krąg dziwnych ludzi, którzy z niewiadomych przyczyn popełniają brutalne zbrodnie. Ktoś wypatroszy kochankę, ktoś obetnie palce u nóg młodszej siostrze, inny zagryzie rodziców; to wszystko widzi też Fleur, młoda Węgierka, która zapada w kataleptyczny stan, kończący się epilepsją. Doktor Freud próbuje tę tajemnicę rozwikłać z medycznego punktu widzenia, przypadkowo wezwany do pierwszego miejsca zbrodni komisarz Kiss - z perspektywy prawa.
Zanim przejdę do wad, jest jedna niebagatelna zaleta - scenografia. Bez pudła rozpoznałam ratusz w Libercu, sporo scen kręcone jest w Pradze, a klatka schodowa Freuda to już jest poezja. Niestety, to tyle. Serial jest przede wszystkim rozdmuchany do 8 odcinków za pomocą licznych scen halucynacji, komentujących akcję piosenek w podłym szynku, do którego większość bohaterów uczęszcza czy długich, często niewiele wnoszących reminiscencji. Twórcy też niekoniecznie doszli do porozumienia, czy ma być na serio, czy jednak czasem nie puścić oka do widza, pokazując ewidentną szyderę, więc why not both; nie pomaga to na zaangażowanie i tłumi jakiekolwiek emocje. Żonglowanie nadnaturalnymi wydarzeniami - duchem z węgierskich legend czy nadnaturalnymi umiejętnościami i jednocześnie mozolną próbą przekonania środowiska naukowego do nowoczesnych metod, że mędrca szkiełko i oko, zupełnie ze sobą nie gra. Na to dołożona jest kwestia żydowska (Freud był Żydem) oraz węgierska (osią jest próba odzyskania niepodległości Węgier spod austriackiego płaszcza Franciszka Józefa I). Biedni są bardzo biedni, szlachta zdegenerowana i oddająca się lubieżności, pojedynkom i zakazanym rytuałom, a biedni mieszczanie próbują w tym całym pierdolniku prowadzić normalne życie. Podsumowując, niekoniecznie.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa listopada 15, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
2023. W zapyziałym londyńskim zaułku policja znajduje nagiego, martwego mężczyznę, postrzelonego w oczodół (“fachowa robota”). Na ręku ma nietypowy tatuaż, a w głowie - mimo braku rano wylotowej - nie ma kuli. Inspektor Hasan rozpoczyna śledztwo, w którym pojawia się jej więcej pytań niż odpowiedzi, dodatkowo pojawia się presja, żeby aresztować pierwszego podejrzanego i nie drążyć. Akcja przenosi się do 1941 roku - ta sama sytuacja, w tej samej alejce znaleziono identyczne zwłoki; tu śledztwo prowadzi sierżant Whiteman, któremu głos w słuchawce wydaje polecenie wyciszenia tematu. Znowu skok do 1890 roku, jak się domyślacie, ten sam zaułek i te same zwłoki, a mimo pewnych poszlak inspektorowi Hillingheadowi ktoś wytrąca z ręki wszystkie dowody. Wtem akcja przenosi się do 2053 roku, do prawie że orwellowskiej antyutopii z dyktatorem Mannixem[1] u władzy, po raz kolejny pojawiają się dziwne ciało, ale tym razem detektyw Maplewood odkrywa, że mężczyzna jeszcze żyje. Dyktator, jak się okazuje, wie o tym i zleca detektyw śledztwo, tłumacząc, że Defoe, postrzelony mężczyzna, to naukowiec i uczestnik antyrządowego spisku. Wtem okazuje się, że Defoe żyje i ma się dobrze, co oznacza, że jest dwóch identycznych ludzi. A nawet więcej, patrząc wstecz.
Tak, to historia o podróżach w czasie i pysznych paradoksach, świetny serial do dyskusji z ekranem, a jednocześnie doskonała historia kryminalna. Mój ulubiony wątek to chyba ten najstarszy, od spotkania na miejscu zbrodni między inspektorem a wścibskim fotografem, od razu wiedziałam, jak się to spotkanie zakończy i nie byłam rozczarowana. Nie do końca wszystkie decyzje bohaterów są racjonalne, ale jest i na to sensowne wytłumaczenie, wszak spiritus movens całej pętli to fxemljqmbal anfgbyngrx, jznarjebjnal cemrm fvrovr j cemlfmłbśpv j fgenfmyvją moebqavę. Bywa wzruszająco, ale dialogi czasem nadrabiają sarkazmem. Leciutki cliffhanger sugeruje, że może to nie koniec, ale jak na razie to dobrze skomponowana, jednosezonowa całość. Bardzo przyjemna do obejrzenia.
[1] Tommy z “Przekrętu”. Skojarzenia to przekleństwo.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek listopada 6, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Żmijowisko to agroturystyka z domkami letniskowymi nad jeziorem. Właściciele starają się zareklamować pobyt, piękna przyroda, spokój, świetne warunki; spotyka się paczka znajomych ze studiów. Kamila przywozi rodzinę - niechętnego męża, którego jej znajomi nie lubią, zwłaszcza Robert, dawny chłopak Kamili, sfochowaną nastolatkę Adę, która wolałaby być z przyjaciółmi na obozie żeglarskim oraz malucha, którym trzeba się zajmować. Robert z kolei przywozi Adaomę, eks-modelkę i gwiazdkę telewizyjną, piękną pół-Polkę, pół-Nigeryjkę. I jak przyroda dopisuje, tak coraz poważniejsze konflikty prowadzą do tragedii. Z narracji po roku wiadomo, że ostatniej nocy wakacji zniknęła Ada i przez rok nie udało się jej znaleźć. Po roku do Żmijowiska wraca Arek, sam. Okazuje się, że na miejscu jest też Adaoma. On nieustająco szuka córki mimo niechęci lokalnych, ona jest sama, bez Roberta, a jej do niedawna imponująca kariera się właśnie posypała. Narracja skacze między wydarzeniami sprzed roku - feralną imprezą i konsekwencjami; pomiędzy - konfliktem między właścicielami Żmijowiska i Rybakiem, biznesmenem-cwaniaczkiem z Trójmiasta oraz skrywanym związkiem ich dzieci; teraz - poszukiwaniami po roku.
Jakie to jest nagromadzenie toksyczności - nie ma tu szczęśliwych ludzi, nie ma szczęśliwych rodzin. Kamila mimo wieloletniego związku, fakt, że z rozsądku, bo Ada była wpadką, ciągle wzdycha do Roberta, który bez zażenowania sypia z kim popadnie, również po zaręczynach z Adaomą. Arek, najpierw wyszydzany w towarzystwie za życiowy nieogar przy cichej aprobacie żony, po tragedii jest uznany za winnego, bo niewystarczająco aktywnie szukał zaginionej córki oraz nie umiał zarobić wystarczająco na poszukiwania. Właściciele Żmijowiska żyją w cieniu apodyktycznego teścia, który nie pozwala im rozwinąć skrzydeł, a plotka głosi, że zabił mężczyznę, z którym sypiała jego pierwsza żona. Rodzina Rybaka jest przerażająca, miotająca się między blichtrem a patologią - żona jest alkoholiczką, córka niestabilna emocjonalnie, sam Rybak zaś to psychopata i brutal. To wszystko jest wygrane w serialu znacznie brutalniej niż w książce, chociaż ekranizacja jest co do linijki prawie. Niekoniecznie kupuję sam finał, jest niewiarygodny i burzy jeszcze więcej niż pozostawienie mordercy nieukaranego, ale rozumiem, co za tym stoi. Serial porównywano do skandynawskich kryminałów, ja bym raczej poszła w kierunku podobieństwa do Smarzowskiego, takie samo poczucie obrzydzenia i brudu, który przylega do człowieka w czasie oglądania.
#93
Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 27, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Czytam, Oglądam, Seriale -
Tagi:
2023, kryminal, panowie
- Skomentuj
Bardzo chciałam, żeby mi się podobało. Bo Keanu, który im starszy, tym szlachetniejszy, bo świetnie filmowane, bo wnętrza, bo noir jak się patrzy, bo bombowa obsada. Ale na litość, to jest archetypowa ekranizacja strzelanki o fabule prostej jak sztacheta. John Wick, zreformowany płatny morderca, best of the best of the best, żył sobie spokojnie kilka lat, tyle że wtem umarła mu ukochana żona, dla której się wycofał z zawodu. Od załamania uratował go prezent zza grobu - szczeniak zamówiony jeszcze przez żonę, sens życia, te sprawy. Niestety John przypadkiem trafił na syna szefa ruskiej mafii, któremu spodobał się piękny samochód i w efekcie młody zrobił Wickowi najazd na chatę, sponiewierał gospodarza, zabił szczeniaka i zabrał samochód. Jak się łatwo domyślić, Wick zdecydował się na zemstę, mordując pół miasta, w tym nasłanych na niego płatnych morderców oraz rozwalając całą ruską mafię. Jak w grze, kolejni przeciwny podchodzą po jednym, on ich eliminuje, następny, następny, aż do finałowej rozgrywki z bossem. I tyle. Zero finezji, mnóstwo akrobacji zakończonych krwawych rozpryskiem, nieco żartów - ekipa czyścicieli, hotel w budynku Flatiron jako miejsce eksterytorialne, reakcja policjanta wezwanego do rozróby na widok sterty trupów, drobiazgi. Czy ja chcę oglądać kolejne trzy części?
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 18, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 4
Rodzina Matthewsów, rodzice z dwójką dzieci jedzie na wakacje, na drodze wtem napotykają na drzewo. Objeżdżają, przejeżdżają przez zapyziałą miejscowość, przejeżdżają przez zapyziałą miejscowość, przejeżdżają przez zapyziałą miejscowość i okazuje się, że bez względu na to, jaką drogą pojadą, krążą w koło. Mieszkańcy zachowują się co najmniej dziwnie, dochodzi do wypadku, w dramatycznych okolicznościach pasażerowie dwóch aut dowiadują się, że nocą przychodzą mordercze upiory i zabijają wszystkich, którzy ich wpuszczą do domów. Miasteczko jest “zarządzane” przez szeryfa, byłego wojskowego, który dba, żeby było jak najmniej ofiar - zakazuje opuszczania domów po zmierzchu, znalazł odstraszające upiory medaliony, karze tych, przez których zaniedbanie ktoś zginął. Nie wiadomo, gdzie znajduje się miasteczko, bo każdy z mieszkańców pojawił się, jadąc w innym kierunku, niektórzy mają wizje, które motywują ich do czasem niezrozumiałych zachowań. Tę kruchą “normalność” destabilizuje pojawienie się wspomnianych dwóch samochodów; “nowi” zaczynają zadawać pytania i próbują rozwikłać tajemnicę miasteczka. Uwaga - bywa gore, są jump scare’y.
Wszyscy osieroceni przez twórców “Lost”, gdzie przez lata budowane było napięcie i oczekiwania, a na końcu dostaliśmy, ech, wielkie rozczarowanie, mogą wskoczyć do tego samego pociągu ponownie! Świetnie zbudowany tajemniczy świat, niby nasz, ale nie nasz, gdzie pojawiają się potwory, prąd płynie bez kabli, w tajemniczy sposób uzupełniają się (choć wybiórczo) zapasy, są magiczne portale i istoty obdarzone mocą parapsychologiczną albo… wszyscy są w symulacji, gdzie badają ich odporność na stres, taka “Gra Endera” z nieświadomymi uczestnikami. Na razie dwa sezony, w planach trzeci. Czekam, dokąd dojedzie ten pociąg i czym mnie negatywnie zaskoczy w finale. Chyba żeby nie.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa października 11, 2023
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 1
Supermarket. Gdyby to był Pixar, to miałby podtytuł “Jakby artykuły spożywcze miały uczucia”, ale to bynajmniej nie jest Pixar. Zbliża się 4 lipca, parówka Barry robi szeroko zakrojone plany w związku z bułeczką Brendą, na razie dotykają się tylko końcówkami bez folii, ale kiedy opuszczą sklep, w Wielkim Świecie, będą na zawsze razem i nie tylko ich końcówki będą się stykać. Sielankę psuje Musztarda Miodowa, który wyszedł ze sklepu, ale wrócił i przeraża wszystkich spanikowaną opowieścią, że zostaną zjedzeni. Kiedy Bułki i Parówki zostają kupione, Musztarda rzuca się z wózka, powodując panikę, przez co część zakupów - Frank i Brenda, Bajgiel i Lawasz oraz Żel do Higieny Intymnej[2] zostają na podłodze, a reszta zakupów znika w Wielkim Świecie. Jako bywalczynie marketów i Wielkiego Świata zapewne wiecie, jaki los czeka jedzenie, z masakry ucieka tylko nieco nieforemna parówka Barry. W międzyczasie ekipa w sklepie podejmuje wyprawę w celu odkrycia, kto wymyślił informację o Wielkim Świecie (Flaszka Alkoholu) oraz co znajduje się za chłodniami (książka kucharska z przepisami na grilla, brr!); prześladuje ich złowieszczy Żel, który nie waha się przed przemocą i podstępem. Tuż przed finałem wraca Barry z informacją, że bogów (klientów) można zabić, następuje masakra, a w finale orgia.
Wiem, wiem, wiem, sama chciałam. Dobry rating na Rotten Tomatoes, głosy podkładają aktorzy z czołówki - m.in. Hayes, Wiig, Rudd, Norton, Hader, Meatloaf[1], Cera, Franco i Rogen. Oczywiście, tych dwóch ostatnich to sygnał ostrzegawczy, do dziś pamiętam stoner movie “Pineapple Express”; ale nie, nie dało mi to do myślenia. Przecież nie może być aż tak zły. Ale. To. Jest. Absolutnie. Zły. Film. Tak zły, że oglądasz, mówisz “Nie, nie zrobią tego”, a po chwili, zza facepalma, “Zrobili to”. Na plus - jest zabawny, żarty bywają przednie, sporo inteligentnych odniesień do popkultury (Guma do Żucia!) ale to jest, powtórzę, bardzo zły film i nawet moje czarne serduszko żałuje rodziców, którzy dali się namówić milusińskim, żeby pójść na “bajkę”[3] do kina. Ja go obejrzałam, żebyście Wy nie musiały. Jest na Netflixie.
[1] Oczywiście pod Klopsika!
[2] Nie wiem, jak w USA, ale żel z aplikatorem do wewnątrz (niestety istotne dla fabuły) jakby nie ma sensu higienicznego. Nie ważne, zło się dopiero zaczyna.
[3] Całkiem serio, irytuje mnie nazywanie “bajką” wszystkiego, co animowane. Nie róbcie tego. Bajka to często wierszowana opowieść z morałem. “Paweł i Gaweł” to bajka, “Uciekające kurczaki” to nie bajka. Dziękuję za uwagę.
Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek października 9, 2023
Link permanentny -
Kategoria:
Oglądam
- Komentarzy: 2