Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Dziewczyny z tylnych ławek

5 dziewcząt zostało przyjaciółkami po tym, jak nauczycielka w szkole posadziła klasę alfabetycznie i właśnie one wylądowały w ostatnich ławkach. Są już po trzydziestce, różni je w zasadzie wszystko - jedna jest influencerką i les, druga prawniczką, trzecia ma męża i dzieci, czwarta nie zrobiła kariery i opiekuje się ojcem z demencją, piąta jest singielką i cieszy się życiem. Umawiają się na wspólny wyjazd do Kadyksu, a przed tym solidarnie golą włosy; jedna z nich ma diagnozę nowotworu i zanim zacznie leczenie, chce przeżyć z przyjaciółkami swobodną, możliwe że ostatnią, przygodę. Obiecują sobie dwie rzeczy - nie będą rozmawiać o raku i nie zdradzą, która go ma (również widzom) oraz codziennie będą robiły jedną rzecz ze wspólnej bucket-listy. Na liście pojawiają wyzwania próby intymności z dziewczyną, popełnienia przestępstwa, powiedzenia prawdy, wyjaśnienia niedokończonych spraw czy wspólnego wzięcia narkotyków. Jest trochę łez, czasem prawda, która niechcący wychodzi na jaw, jest niewygodna, dużo śmiechu, niektóre z nich dzięki wyjazdowi planują zmianę w życiu, inne niekoniecznie.

Bardzo ładny, zabawny, ale miejscami poważny serial o tym, czy da się utrzymać szkolną przyjaźń, czy związki są na zawsze, czy da się nażyć na zapas i czy są recepty na szczęście, strach i równowagę w życiu. Piękne okoliczności przyrody, zupełnie nieamerykańska różnorodność estetyczna, sarkazm i ironia przeplatane czułością. I po hiszpańsku.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lutego 9, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Pewnego razu na krajowej jedynce

Leon, samotny ojciec, dowiaduje się, że jego nastoletnia córka Dianka jest w ciąży. Wściekły, organizuje jej w Czechach aborcję. Po drodze, dla oszczędności, zabiera do Cieszyna Blablacarem dwójkę pasażerów - Roberto, który jedzie na randkę w ciemno i Klarę, która odwiedza siostrę. Na stacji benzynowej, na skutek manipulacji Dianki, która jest delikatnie mówiąc zirytowana zachowaniem ojca-alkoholika, następuje podmiana samochodów i ekipa rusza nie swoim samochodem. Rzecz do odkręcenia, ale sytuacja się komplikuje, kiedy w bagażniku odkrywają dwa miliony, skradzione kilka godzin wcześniej w banku. To samo odkrywa na stacji Emil, który napadł na bank i uczestniczył w dramatycznej strzelaninie po napadzie. Na przydrożnym parkingu pojawia się pracowniczka seksualna Celina i to do niej trafiają zrabowane walory. Dramatyczny finał akcji odbywa się w pobliskim motelu.

Czy da się nakręcić w Polsce trzymający w napięciu serial sensacyjny w klimacie “Fargo”, do tego niegłupi i zabawny? Otóż się da. Do tego aktorzy są świetni, postacie niejednoznaczne (co pokazują flashbacki), dialogi bardzo dobre, a nawet dość przewidywalne zakończenie nie psuje całości.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek lutego 6, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


In Bruges

Nie pisałam, bo byłam na wakacjach, o czym niebawem (b. zadowolona!).

Uwaga! Film ma 15 lat, podobno wszyscy już widzieli (nawet eloy twierdził, że przecież oglądaliśmy, ale jednak nie), więc będą spoilery. Nie pochylę się też nad polskim tłumaczeniem tytułu, bo nie ma nad czym pochylać, jest zwyczajnie nielogiczne i bez sensu.

Grudzień. Dwóch płatnych zabójców przyjeżdża do Brugii; muszą się przyczaić po nieudanej akcji w Londynie. Starszy poddaje się urokowi miasteczka, młodszy narzeka, bo co go obchodzą zabytki, średniowieczne mury, świąteczny klimat, chce się napić i zabawić. Starszy go mityguje, bo są ciągle w pracy, czekają na telefon od szefa. Telefon dzwoni, ale - jak się łatwo domyślić - nie jest to zapowiedź kolejnej sprawy, tylko wyjaśnienie, czemu trafili akurat do Brugii. Młody spektakularnie spaprał swoją pierwszą akcję, bo przy okazji zabójstwa w kościele przypadkiem zabił dziecko, a starszy ma, cóż, pozbyć się nierokującego podwładnego. A Brugia - bo szefowi przed laty spodobało się senne miasteczko, chciał młodemu umilić ostatnie dni. Tyle że nie wyszło. I od tego momentu wszystko się sypie - młody zadaje się z profesjonalistką i dilerką, trafia na plan filmowy, na to wszystko wbija zirytowany szef, bo nie lubi, jak mu się robi wbrew, wreszcie na i pod zabytkową wieżą kościoła Najświętszej Marii Panny w Brugii następuje nagły finał.

Film zaskakujący o tyle, że nieoczywisty, zabawny w mrocznym sensie, bo trup ściele się gęsto i moralnie jest wątpliwie. Brugia prześliczna, absolutnie chcę odwiedzić, może niekoniecznie zimą.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 5, 2023

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Skomentuj


Samce Alfa

Czterej przyjaciele, panowie w okolicach kryzysu wieku średniego, spotykają się regularnie, żeby spuścić trochę pary i pogadać o życiu. Pedro właśnie stracił prestiżową pracę na stanowisku dyrektora, a jego konkubina zaczyna zarabiać realne pieniądze jako influencerka, czuje się więc zdemaskulinizowany. Luis ma niedobory testosteronu, co niespecjalnie odpowiada jego żonie, w efekcie dochodzi do zdrady, po której rozsypuje się ich związek. Raul próbuje się oświadczyć swojej narzeczonej, ale ta zamiast małżeństwa proponuje otwarty związek, co strasznie oburza Raula, który sam i owszem, sypia pokątnie z żoną kolegi, ale nie wyobraża sobie, że jego narzeczona mogłaby TO[1] robić z innymi mężczyznami. Wreszcie Santiago, którego opuściła żona, jest zmuszany przez nastoletnią córkę do randkowania i chociaż twierdzi, że jest feministą, nie bardzo umie się odnaleźć po latach w związku z innymi kobietami. Wszyscy trafiają więc na kurs dla mężczyzn, którzy chcą zerwać z toksyczną męskością. Czy im się podoba? Niekoniecznie. Czy ich życie się zmienia? Owszem.

Serial jest całkiem zabawny, zwłaszcza że pokazana jest druga strona medalu, czyli jak odbierają ich zachowanie partnerki, które mają na temat męskości równie wiele do powiedzenia. Dodatkowo rzecz się dzieje w Madrycie, gdzie jest słońce i pięknie, wszyscy mówią dużo i głośno, bardzo miło się to ogląda, klimaty czasem robią się nieco almondovarowskie.

[1] Młodzież teraz na robienie tego mówi “ROBIĆ TO”. Nie żadne fifarafa fąfąfą, tylko “robić to”.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek stycznia 20, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 1


The Marvelous Mrs. Maisel

Przełom lat 50. i 60. Miriam Maisel ma dwójkę dzieci, piękne mieszkanie na Manhattanie oraz męża, który zrobił karierę w biznesie, a do tego chciałby zostać hobbystycznie komikiem. Niestety mimo wysiłków, głównie żony, niespecjalnie mu idzie. Pewnego dnia pęka i spuszcza bombę - ma romans, jest rozczarowany życiem oraz brakiem sukcesów na scenie i ją opuszcza. I żonę, i scenę. Wściekła Miriam upija się i niechcący występuje w bardzo udanym improwizowanym stand-upie w jednym z klubów, wprawdzie trafia do aresztu, ale jest to pierwszy krok do tego, żeby zaczęła rozważać, czy rola żydowskiej żony, córki i synowej szacownych żydowskich rodzin to rola dla niej. Wspiera ją w tym Susie, dość bałaganiarska managerka z klubu. W tle przekrój* społeczny życia amerykańskiej klasy średniej, perypetie miłosne, scenki z szołbiznesu czasów analogowych i początków telewizji, trochę umiarkowanego rasizmu i nieumiarkowany szowinizim. Miriam jest (zwykle) zabawna w tym, co robi, czasem bywa dramatycznie, jeśli potrzebujecie jakiejś zabawnej, nie ogłupiającej obyczajówki na długie wieczory, to może to być serial dla Was.

Ale *.

Po pierwszych odcinkach, ba, chyba nawet przez półtora sezonu, byłam zachwycona. Bo zabawny kobiecy stand-up, dekonstrukcja mitu gospodyni domowej, społeczne rytuały nowojorskich żydów egzotyczne, zwłaszcza z bałaganiarskim przemysłowcem Maiselem (teściem) i autystycznym naukowcem Weissmanem (ojcem), piękne wnętrza i kostiumy. Niestety, to serial, który cierpi na syndrom “za dużo” - za dużo pieniędzy na sceny zbiorowe, kostiumy i robienie wszystkiego na bogato. Ze spokojem można by było skomasować akcję do dwóch sezonów (aktualnie cztery, piąty i mam nadzieję ostatni w drodze), ale nie, musi być miejsce na odcinek z musicalem, odcinek drogi, trzeba pokazywać fragmenty przedstawień innych artystów, nie tylko komediowych, trzeba rozwlekać najprostsze gagi na kilkadziesiąt minut, wprowadzać kolejne i kolejne wątki tylko po to, żeby o nich zapomnieć albo żeby wyjaśniły zmianę lokalizacji. I kostiumy, tysiące kostiumów, wspominałam o kostiumach? Ale najgorsze to niespójność głównej bohaterki - Miriam na scenie jest inteligentna, sarkastyczna, celna w obserwacjach (i potrafi pokazać gołą pierś, fakt, że po alkoholu), niestety tę cechę traci w życiu codziennym, zamieniając się w mieszczkę, 100% tradwife, skrępowaną również metaforycznym gorsetem zwyczajów. Musi pojechać na lato do tego samego kurortu i brać udział w zabawach, musi mieć aprobatę rabina, musi utrzymywać pozory, nawet jeśli już nie ma ku temu żadnych powodów, a presja otoczenia do niektórych zachowań wcale jej nie zmusza. Ja wiem, że łatwo mi mówić z wyżyn AD 202x, ale jeśli już scenarzyści bawią się w dekonstrukcję, to niech będą konsekwentni. Zgadzam się też z zarzutem, że niby serial z pazurem, ale wszystko jest tylko pozornie odważne, bo nawet ten szowinizm taki ładniutki, pastelowy. Gdzieś przemyka się delikatne wspomnienie rasizmu, policja to zabawne chłopaki, którzy robią wesołe naloty i wszyscy się dobrze bawią pod celą, podobnie inne służby, które może i mogą pisarzowi zakazać publikacji i przyglądać się zdradzie tajemnicy państwowej, ale na końcu wystarczy podać im mostek wołowy (specjalność Midge), żeby problem zniknął. Takie to wodewilowe, chociaż miłe dla oka.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek stycznia 16, 2023

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Ghost in the Shell / Czy leci z nami pilot?

Żeby pokazać nastolatce, że to nie jest tak, że jej pokolenie odkryło mangę i anime[1], eloy wyciągnął z zasobów “Ghost in the Shell”. Trochę przewracałam oczami i sarkałam, że nie trafia do mnie estetyka i nie czuję emocji, ale odwołuję wszystko, co mówiłam, bo to bardzo dobry film. XXI wiek (haha). Ludzie mogą żyć jako cyborgi, wystarczy minimalna rozumna część człowieka. Motoko, cyberpolicjantka, ściga hakera, zwanego Puppet Master; rządowa agencja chce go złapać, bo nie dość, że potrafi włamywać się do komputerów, to jeszcze wchodzi do umysłów cyborgów. Tyle że nie ma hakera, a świadoma osobowość, która zrodziła się w Sieci jako efekt uboczny rządowych projektów. Motoko rozumie Puppet Mastera i jego motywacje, decyduje się więc połączyć swój umysł z umysłem “ghosta” i, zostawiając agencję rządową w przekonaniu, że świadomość została unicestwiona, odchodzi w nowym ciele. Oczywiście dookoła tego jest kilka innych wątków, mnóstwo pościgów i naparzanek, trochę polityki i dyskusja o tym, co konstytuuje świadomość (patrz “Matrix”). 1995, nie zestarzał się ani trochę.

Pokazaliśmy też film gorszego sortu, który się zestarzał bardzo. “Czy leci z nami pilot” to historia pechowego lotu, podczas którego załoga (pedofil, koszykarz incognito i ten trzeci, wszyscy ze śmiesznymi imionami typu “Roger” i “Over”) zatruła się nieświeżą rybą, samolot pilotuje automatyczny pilot z zaworkiem do nadmuchiwania w okolicy pasa, ale ktoś musi wylądować. Na szczęście na pokładzie jest pilot wojskowy z traumą, zakochany w stewardesie, więc kiedy już zanudzi na śmierć współpasażerów opowiadaniem o swoich problemach, przezwycięża traumę i problem z piciem i ląduje. W międzyczasie są żarty fekalne, erotyczne, gołe cycki, przemoc, Leslie Nielsen, narkotyki, seksizm, kolonializm, rasizm i inne zabawne sytuacje. Śmieszne, ale niekoniecznie.

[1] Jakiś czas temu chcieliśmy nawet rodzinnie pójść na “One Piece: Red”, ale młodzież oznajmiła, że to krindż, więc poszła z koleżanką.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota stycznia 14, 2023

Link permanentny - Kategoria: Oglądam - Komentarzy: 2