Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o grunwald

Którędy na Grunwald

[23.07.2021]

Nie że jestem jakąś specjalną fanką celebrowania polskich sukcesów militarnych, ale skoro już przejeżdżałam opodal Grunwaldu, to stwierdziliśmy z TŻ, że czemu nie. Młodzież radośnie dopisała sobie historię do listy wakacyjnych achievementów (po ZPT z wyplataniem makram czy WF-ie zaliczonym na codziennym basenie i w jeziorze, o czym niebawem), interesując się nawet kwestią, że musiało tym rycerzom ciężko być w nocnikach na głowie i w pełnym uzbrojeniu w lipcowym upale w szczerym polu. Pomniki - jeden granitowy, z twarzami rycerzy (TŻ ich nazwał Olmekami, ja Gagarinami), drugi z metalu z flagami 11 hufców stronnictwa polskiego i litewsko-ruskiego - są wystarczająco minimalistyczne i ciekawie wyglądają wśród mazurskich łąk, zwłaszcza jak niebo dopisze, a dopisało należycie. Wstrzeliliśmy się z oglądaniem między wycieczkami, więc pusto. Inscenizacja bitwy może robić wrażenie, sądząc po zdjęciach sprzed pandemii; teraz tylko pomniki zaśmiecają zwiędnięte wieńce.

Niestety, nie mogę pozytywnie ocenić całości obiektu, ponieważ jest zwyczajnie ohydny, szczęśliwie odizolowany od samej esencji miejsca. Parking z blaszanym barakiem z użytecznościami, obok w budowie podobnie obrzydliwy blaszany barak, w którym ma mieścić się muzeum, drewniane budy z pamiątkowym badziewiem, gdzie rodzice kupują cherubiętom topory, miecze, szyszaki, którymi to cherubięta płci męskiej konfesjonalnie łupią jeden drugiego (dla dziewczynek są tylko słodkie wianuszki z welonami). Całość do obejścia w kilkanaście minut, jak się nie ma życzenia iść na odległy 2 km Kopiec Jagiełły. Parking płatny.

GALERIA ZDJĘĆ.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 25, 2021

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: polska, grunwald - Komentarzy: 2