Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o fuerteventura

Z kolcami i listkami

Zdjęcia kaktusów specjalnie dla ^siwej tak trochę jako rekompensata, że nie udało mi się przywieźć z Fuerte niczego kolczastego.

GALERIA ZDJĘĆ.

I tak dla pamięci: do samolotu zabraliśmy dla dziecka: dwie butelki z wodą, dwa pojemniki z odmierzonymi porcjami mleka, jogurt, pudełeczko z przegryzkami, butelkę z sokiem (jedzenie zostało skrzętnie olane, picie wypite i dodatkowo kupowaliśmy sok jabłkowy na pokładzie). Kocyk i poduszeczkę, przydało się, bo dzięki temu łatwiej się było ze śpiącym dzieckiem umościć. Dwie książki - "Zagroda chłopska", gdzie pokazujemy kotka, pieska, robimy odgłosy innych zwierzątek i objaśniamy, co to jest kultywator i czemu zajączek ucieka przed kombajnem oraz "Koty: 1001 fotografii", gdzie po raz tysiąc pierwszy pokazujemy, gdzie kotek ma oczko i że tutaj robi "mrrau". Pieska Roya, kotka Muji i żyrafkę do spania. I uważam, że to pewna niesprawiedliwość, że na dziecko do lat dwóch nie przysługuje odrębny bagaż podręczny.

(Już przestaję się lansować, wyprztykałam się z okołopodróżnych tematów).

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 26, 2011

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Komentarzy: 2


Górki i dolinki (zdjęcia, zdjęcia)

Górki są miłe, jak się je ogląda z okolic podnóża. Górki oglądane z krętej serpentynki, gdzie co chwila ograniczenie do 40 km/h - już mniej. Na Fuerte jest szaro-zielono-rdzawo, a chmurki raz odsłaniają, a raz zasłaniają kawałki krajobrazu.

GALERIA ZDJEĆ (niektóre zza szyby, widać).

W wzdłuż uroczej FV-30 malutkie miasteczka - Pajara i Betancuria, a kawałek dalej już po płaskim - Antigua.

GALERIA ZDJĘĆ.

(Jeszcze mi zostały kwiatuszki, ale to za jakiś czas).

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 17, 2011

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Skomentuj


Czego nie zapomnieć następnym razem

Pilniczka i nożyczek do paznokci (nawet jak się ma nieskazitelny manicure, to i tak można sobie złamać paznokieć, a młodzież po ryciu w glebie nagle okazuje się mieć szpony jak kuguar). Długopisu (bo te pocztówki czymś trzeba wypisać). Jak się jest nałogowcem, to warto mieć ze sobą kubki do herbaty.

I kolejne zestawy kolorowych obrazków.

GALERIA ZDJĘĆ - Ajuy - maleńka zatoczka na zachodnim wybrzeżu (drogą FV-621, kilkanaście kilometrów od Pajary) z czarną plażą i sporymi falami (w której podobno w XV wieku wylądowali tu Hiszpanie), trzy dobre restauracje na krzyż, trasa górsko-jaskiniowa (myśmy do jaskiń się nie dowlekli, bo ogólnie duch w narodzie był słaby po rotawirusie).

GALERIA ZDJĘĆ - Oasis Park w La Lajita (5 km na wschód od Costa Calma wzdłuż FV-2), a Mini Zoo kawałek na zachód, w Morro Jable.

Napisane przez Zuzanka w dniu wtorek marca 15, 2011

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Skomentuj


Fuerte, Fuerte i po Fuerte

Nie ogarniam, jak można pojechać nad tak błękitną wodę, na tak złoty piasek i pod tak zielone liście palmowe bez dziecka. Zgadzam się, bywa mniej lub całkiem niekomfortowo, zwłaszcza jak egzemplarz ma własne pomysły w kwestii kierunku i szybkości poruszania się i inne pory aktywności niż rodzice. I owszem, miałam chwile zwątpienia i silne poczucie, że lansowana wszędzie teoria, że matka z dzieckiem powinna mieć ZOMZ do momentu uzyskania przez dziecko walorów społecznych, ma sporo słuszności, ale zwalam to na karb tego, że niespecjalnie dobrze się czułam. Fuertevertura jest miejscem dla dzieci. Ciepłym, przyjaznym, pełnym uśmiechniętych ludzi, którzy łaskoczą w małe stopki i ciumkają do małego uszka. I mimo że z dzieckiem nie można - jak podają przewodniki - objechać całej wyspy w tydzień, to objechaliśmy sobie południowe pół, przywieźliśmy w ubraniach tonę piasku z plaży i wróciliśmy wygrzani w szare polskie przedwiosenne słońce. Zawsze można wrócić; mam wrażenie, że nikt przewrotu na Kanarach nie planuje.

I obiecane zdjęcia. Nudne, bo gdzie nie popatrzyłam, to ładnie.

Costa Calma - zagłębie hotelowe wzdłuż malowniczej FV-2, prowadzącej wschodnim wybrzeżem z półwyspu Jandia do Puerto del Rosario. Poza hotelami i turystycznymi sklepami nie ma w zasadzie nic, ale są najładniejsze plaże.

GALERIA ZDJĘĆ - Morro Jable - kurort i port jeszcze bardziej na południe Jandii. Do portu nie dotarłam, bo plaża przy latarni urocza. Tamże mikrozoo, ale to przy okazji Oasis Parku.

Będzie więcej.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek marca 14, 2011

Link permanentny - Kategorie: Listy spod róży, Fotografia+ - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Komentarzy: 4



Pajara – Betencuria – Antigua

W dzisiejszym odcinku nasza bohaterka, oprócz wcześniejszych problemów zdrowotnych, doznała również paskudnego bólu gardła, który z wczorajszej chrypki wyewoluował w zanik głosu oraz, żeby nie było nudno, obsypała ją w paru miejscach wysypka uczuleniowa. Fuertevertura naszej bohaterki nie lubi, widać (robimy zakłady, co zdarzy się jutro?).

A szkoda, bo ja Fuerte polubiłam. Wieczna wiosna, morze pod oknem („morze? Jakie morze? A, to ten czajnik tak szumi... A teraz? Przestało”), ludzie sympatyczni i uśmiechnięci, a poza hotelami nie ma poczucia, że na każdym kroku chcą wydrzeć ciężko zarobione euro. Polubiłam nie na tyle, żeby tutaj wracać co pół roku, ale na tyle, żeby miło wspominać po powrocie do domu.

Wiodącym kolorem w budownictwie jest taki łagodny odcień pomarańczu, ceglano-żółty. Nie biały, białych budynków jest mniej. A moim ulubionym odkryciem kulinarnym są chirimoyas – mocno pestkowe owoce wielkości jabłka, smakujące jak połączenie ananasa i banana, w szarozielonej, nieco łuskowatej skórce.

I, albowiem jestem na wakacjach oraz jestem też leniwa, dziś będą głównie obrazki (a o zwiedzaniu[1] Pajary, Betencurii i Antiguy oraz o tym, jak powstały miękko wyoblone górki można poczytać sobie w wikipedii).


Betancuria


Pajara

Antigua

Catspotting: 1, kremowy z prążkowanym ogonem, dumnie pomykał brzegiem drogi.

[1] Plan zwiedzania był taki bardziej bez planu, bo nigdy nie wiadomo, czy młodzież sobie będzie winszować. Szczęśliwie mieszkają tutaj życiowi ludzie i przy punktach turystycznych budują place zabaw.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 11, 2011

Link permanentny - Kategorie: Koty, Listy spod róży, Maja, Fotografia+ - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Komentarzy: 1