Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Że wódka, wino i co ino przytępiają zdolności. Wiadomo. Pani bardzo sympatyczna, ale opowiadała o tym wszystkim w tonie objawienia. Że jak się wypije wineczka wieczorem, to rano można mieć promile. Że jak się użyje narkotyków, nawet miękkich, to są testy, co wykażą. Że są leki, po których. Plus przykłady z życia. I że ci ludzie, co to ich zgarniają za jazdę pod wpływem, to oni głównie z niewiedzy. I głównie panowie. Takie tam.
Rozbawiły mnie dwie rzeczy. Dziewczę, które - mam wrażenie, że na użytek domowej kłótni - pytało o to, czy to prawda, że jak jej mąż mówi, że może prowadzić po kieliszku wina, to ma rację, czy nie ma? I pani psycholog, wspominająca o kierowcach z syndromem Mad Maksa, stwierdziła, że tak w ogóle to nie wie, skąd dokładnie ta nazwa, ale był taki film z Melem Gibsonem. Ciężki jest żywot człowieka renesansu, który musi objaśniać na kursie pokrótce fabułę klasyki.