Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Terry Pratchett - Niewidoczni Akademicy

Czekałam na tę książkę i może dlatego poczułam rozczarowanie lekturą. Zbyt dużo słów, za mało za słowami, forma nad treścią przy tak w zasadzie braku widocznej formy. A przy tym to bardzo dobra książka o psychologii tłumu (doceniam mimo całkowitego braku zainteresowania piłką kopaną). W Ankh Morpork w piłkę (a w zasadzie w drewnianą kulę) grają wszyscy, a ci, co nie grają, to przynajmniej kibicują drużynie ze swojej dzielnicy. Piłka jest taka bardziej krwawa i nikt za bardzo nie pamięta, o co chodziło, ale ważne, że wszyscy noszą szaliki, tłoczą się i jedzą podłe zapiekanki i czasem zobaczą jakieś kopnięcie. Tymczasem na Niewidocznym Uniwersytecie Myślak Stibbons odkrywa, że jeśli Uniwersytet nie powoła drużyny i nie zagra meczu, straci dotację, dzięki której magowie mogą kilkanaście razy na dobę spożywać pyszne, wielodaniowe przekąski. Patrycjusz Vetinari również przychyla się do opinii, że piłkę trzeba wreszcie ucywilizować i skodyfikować.

Ale jak zwykle to, co najważniejsze, dzieje się w kuluarach. Ściekacz świec - nadzwyczaj elokwentny i niebezpiecznie inteligentny Nutt - okazuje się doskonale wiedzieć, jak sprawić, żeby drużyna Uniwersytetu wygrała. Glenda, szefowa nocnej kuchni, ma cięty język i silne poczucie sprawiedliwości. Juliet jest niebłyskotliwa, ale za to piękna. A Trevor Likely - świetnie kopie metalową puszkę.

Lubię sceny starć między nadrektorem Ridcullym a nadrektorem nowego uniwersytetu w Miedziczole (do niedawna dziekanem), subtelną grę, jaką prowadzi patrycjusz ze wszystkimi, pozwalając im myśleć, że dyktują mu, co ma robić. Zaimponował mi sekretarz Drumknott, wyjaśniający, że sam kupuje swoje spinacze. Rozbawiła mnie Glenda na pokazie krasnoludzkiej haute couture. I, co mnie zdziwiło, bardzo wciągnęło mnie sprawozdanie z meczu, jaki Niewidoczny Uniwersytet stoczył z przedstawicielami miasta Ankh Morpork. Nie jest to moja ulubiona książka, ale ma dużo fajnych scen.

Inne tego autora tutaj.

#17

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 29, 2010

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2010, panowie, sf-f - Komentarzy: 1

« Bąbelki! Moje bąbelki! - Poznańska pyra »

Komentarze

:(

Niestety przeczytałam ostatnio, że TP choruje na alzheimera i z drżeniem serca czekam na każdą kolejną książkę, bojąc się, że to ta ostatnia.

Skomentuj