Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Tak na szybko...

... zanim ogarnę dom po byciu zaopiekowanym.

Dziecko usnęło mi na kolanach chwilę przed startem. Miejsca wypadły nam od środka, a zresztą pan siedzący pod oknem by nie odpuścił, bo pstrykał pejzażyki. Po kawie mu się zebrało na toaletę, zaczął wykonywać okolicznościowy tumult. Nie jest prosto wstać ze śpiącym dzieckiem, zdeponować dziecko na innych kolanach i poczekać, aż pan wróci, ale wiadomo - trzeba, to się da. Opowiadam anegdotkę, albowiem pragnę zadać pytanie na spostrzegawczość. Otóż - czy pan powiedział "dziękuję", czy tylko klapnął radośnie na siedzeniu i się okopał reklamówką?

Parę kilometrów chmur dalej. Pani przynależna do pana od okna przegląda urobek na wspólnym lumiksie, ocenia, wreszcie emituje w stronę pana zdjęcie z lotu ptaka: "O, to ładne, tylko to skrzydło zasłania. Ale nie szkodzi, przynajmniej będzie widać, że byliśmy w samolocie".

Wróciłam. Radość ma nie zna granic, idę szukać flegaminy.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota marca 12, 2011

Link permanentny - Kategoria: Listy spod róży - Tagi: fuerteventura, wyspy-kanaryjskie, hiszpania - Komentarzy: 1

« A 8 marca jednak był - Fuerte, Fuerte i po Fuerte »

Komentarze

autumn

flegamina pomogła?

robienie zdjęć by się pokazać the best

Skomentuj