Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Serio myślałam, że nie ma już takiego serialu, w którym się tak zakocham jak w “Scrubs”, “Brooklyn 9-9” czy “Parks and Recreation”, że będę mogła oglądać w kółko te same scenki i śmiać się albo wzruszać równie mocno, jak za pierwszym razem. A jednak. Rzecz się dzieje w ogromnym supermarkecie w Saint Louis, należący do fikcyjnej sieci Cloud 9[1], przez 6 sezonów - w tym ostatni dziejący się już rzetelnie w pandemii - nie mogłam się odezwać od scenek z życia pracowników, czasem przerywanych migawkami dziwnych zachowań klientów. Bogata paleta bohaterów - ultrareligijny, naiwny, ale wcale nie głupi manager Glenn, zasadnicza i mocno w spektrum szefowa ochrony Dina (tu miałam pewne powidoki po Dwighcie Schrucie, ale co Dina, to Dina), sarkastyczny pracownik obsługi klienta Garrett, prostolinijna nastolatka w ciąży Cheyenne, barwny i elokwentny gej Mateo, cicha Hawajka Sandra czy wreszcie główni bohaterowie z wątkiem uczuciowym “will-they-won’t-they”: Amy (America Ferrera), która utknęła w sklepie i ma wrażenie, że jej życie już zawsze będzie związane z wykładaniem towaru na półki oraz Jonah (Ben Feldman[2]), obiecujący młodzieniec, który nie był w stanie skończyć studiów i utrzymać się w żadnej pracy. Są słabsze epizody, wiadomo, ale są takie, że łezka mi ciekła ze śmiechu. Dodatkowo - w przeciwieństwie do porównywanego często “The Office” - tu jednak poziom żartów jest wyższy i raczej kpi ze zjawisk, a nie z ludzi (kobiet, mniejszości, biedy).
[1] Fikcyjnej, ale powielającej wszelkie złe praktyki znane z rzeczywistych amerykańskich korporacji - zamiatanie problemów pod dywan, brak sensownego ubezpieczenia zdrowotnego czy płatnego urlopu macierzyńskiego, praca pozorna, wymuszone bezpłatne nadgodziny, niszczenie w zarodku związków zawodowych, przejęcia korporacji i redukcje, aż do wstrząsającego epizodu z nasłaniem do sklepu ICE w celu aresztowania pracownika, który nie był legalnym obywatelem USA.
[2] To w ogóle przezabawne - w ogóle nie zapamiętałam Feldmana z roli kalifornijskiego prawnika w “Silicon Valley”, chociaż oczywiście był tam też śliczny jak czekoladka w złotym papierku, tutaj mam dla niego miejsce w serduszku, może z powodu tego, że lubię inteligentnych i skomplikowanych chłopców, zwłaszcza jak oka nie męczą.