Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Środa, jak co tydzień

Waga wzbiła się na wyżyny absurdu i mimo diety ("jem to, co zwykle, ale z wyrzutami sumienia") nie planuje spaść. Zaprzyjaźniłam się z panią Magdą, specjalistką od dietetyki i mam schudnąć. Zakładając, że nie będę sama siebie oszukiwać, zacznę jeść regularnie, a nie wtedy, kiedy sobie o tym przypomnę, wyrzucę kabanosy, czekoladę, panierkę i jelly beansy... to zmieszczę się w dżinsy, w które się mieściłam w październiku. Do lata. Można się śmiać.

Poza tym udało mi się dzisiaj zatankować pełen bak i dopiero w tym momencie zorientować się, że jestem bez walorów pieniężnych. I bez jakichkolwiek dokumentów. Albowiem nie wiem, gdzie jest mój portfel. Wspominałam, że moje życie to nieustająca fala sukcesów? Tak.

I jeszcze ma być sporo zimniej. Kiedy już się przyzwyczaiłam. Niezachwyt. Tylko ten Edynburg za dwa tygodnie trzyma mnie w pionie.

Napisane przez Zuzanka w dniu środa marca 6, 2013

Link permanentny - Kategoria: Żodyn - Skomentuj

« Krok trzeci, matka dziecku - Jakim cudem ofiara z żyrafy wrzucona do wulkanu miałaby nie pomóc »

Skomentuj