Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Waga wzbiła się na wyżyny absurdu i mimo diety ("jem to, co zwykle, ale z wyrzutami sumienia") nie planuje spaść. Zaprzyjaźniłam się z panią Magdą, specjalistką od dietetyki i mam schudnąć. Zakładając, że nie będę sama siebie oszukiwać, zacznę jeść regularnie, a nie wtedy, kiedy sobie o tym przypomnę, wyrzucę kabanosy, czekoladę, panierkę i jelly beansy... to zmieszczę się w dżinsy, w które się mieściłam w październiku. Do lata. Można się śmiać.
Poza tym udało mi się dzisiaj zatankować pełen bak i dopiero w tym momencie zorientować się, że jestem bez walorów pieniężnych. I bez jakichkolwiek dokumentów. Albowiem nie wiem, gdzie jest mój portfel. Wspominałam, że moje życie to nieustająca fala sukcesów? Tak.
I jeszcze ma być sporo zimniej. Kiedy już się przyzwyczaiłam. Niezachwyt. Tylko ten Edynburg za dwa tygodnie trzyma mnie w pionie.