Och :)
I pierwsze zdanie w formie "Lala brrr..." - nad lalą przystawioną do inhalatora.
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Zamiast wiaderka kąpielowego - prysznic, a wiaderko ewoluowało do funkcji stołeczka. Zamiast szczebelkowego łóżeczka - łóżeczko z otwieranym bokiem, pozwalającym na samodzielne wypełzanie (i wpełzanie, i wypełzanie, i wpełzanie...). Dziś zamiast uniwersalnego "tata" już nieśmiałe "mama", jutro trzeba będzie zacząć używać elegantszego "do kroćset" czy "niech to wciórności" zamiast zwykle używanych rzeczowników w funkcjach przecinkowych, bo małe uszka wszystko słyszą, a budzący się intelekt doskonale przetwarza, dzięki czemu nie ma prokrastynacji (bo stwierdzenie "za chwilę odkurzę" oznacza nagłe pojawienie się małego człowieka pod szafą i wywlekanie z łomotem piekielnej machiny). I, od zawsze to sobie wyobrażałam: idę ja, idzie TŻ, a pomiędzy nami drobne kroczki stawia córka, ściskająca nasze dłonie ciepłymi łapkami. I to jest ten kawałek, którego już nie muszę sobie wyobrażać na progu 16. miesiąca razem. Za 3 godziny minie 15 miesięcy.
PS Jak kto zdjęcia, to wiadomo, gdzie pytać.