Dlatego zaczynam od słoiczków - jak się coś przyjmie, to wprowadzę ugotowane przeze mnie. Tak sobie wymyśliłam, że w ten sposób oszczędzę sobie nieco frustracji jak wyżej. Na razie działa. ;)
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Tak mi się skojarzyło z blogiem studenta, co gotował, kiedy przygotowałam dzisiaj kaszkę mannę dla dziecka w ramach wprowadzania glutenu do diety (odpukać, na razie bez nietolerancji).
Zagotowałam wodę, wsypałam łyżkę kaszy, pogotowałam, wypestkowałam i pokroiłam świeże czereśnie, wrzuciłam do kaszki, kaszkę przelałam do pojemnika blendera i zmiksowałam. Po wystudzeniu przelałam do miseczki i próbowałam dziecko nakarmić. Dziecko Maja po jednej łyżeczce oznajmiło, że nie jest zainteresowane. Po drugiej obie ustaliłyśmy, że różowa kaszka świetnie się komponuje z niebieską koszulką. Po trzeciej, że dziecko Maja umie świetnie wyrażać niechęć kręceniem głową i wyrywaniem się.
Zbrudzone naczynia: garnek, łyżeczka do mieszania, deseczka do krojenia, nóż, pojemnik blendera, miseczka dziecka, łyżeczka dziecka. W ramach bonusu - koszulka.