Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Kurt Vonnegut - Rzeźnia nr 5

Moim przekleństwem jest to, że dużo czytam. Oraz że czytam o książkach - o narzędziach, metatekstualności, budowie fabuły, typach narracji i tym wszystkim, co pozwala autorom uzyskać taki, a nie inny efekt. Wiem, po co jest repetycja frazy, czemu wprowadził kosmitów z ich umiejętnością obserwowania wszystkich chwil jednocześnie[1] i użył wszechwiedzącego narratora i zaburzonej chronologii wydarzeń, po co osadził siebie jako bohatera drugoplanowego. I dlatego, że głównie widzę metodę, nie pozwala to mi dać się porwać treści. Oraz groteska. Słabo przyswajam groteskę; w okolicach końca liceum zachwycałam się Vianem i Toporem, teraz nie jestem w stanie przez ten typ literatury przebrnąć.

Autor autobiograficznie zaczyna od rozterek, jakie miał przed spisaniem swoich wojennych wspomnień - że to kolejna książka o wojnie, że nie da się oddać tego chaosu i masakry w taki sposób, aby czytanie było równoważne byciu tam wtedy, że nie ufa już swojej pamięci, która zaciera najbardziej drastyczne szczegóły, że nawet opisując rzeczywistość wiernie, może przemycić czytelnikom ideę bohaterstwa czy doniosłości walki. I chyba to udało mu się doskonale, bo mimo zdawkowości opisu i przykrywania grozy odklejeniem bohatera od rzeczywistości, to nie jest książka przyjemna.

Billy Pilgrim w 1967 roku zostaje porwany przez kosmitów jako eksponat do zoo, co brzmi dość koszmarnie, ale to nie jest najgorszy okres w życiu Billy’ego, który w czasie wojny trafił do niemieckiego obozu jenieckiego i przeżył bombadowanie Drezna. Dzięki uzyskanej od Tralfamadorczyków umiejętności przeżywania wszystkich chwil swojego życia jednocześnie, przestaje żyć w czasie linearnym. Otoczenie traktuje go jak psychicznie chorego, kiedy wspomina o uwięzieniu na innej planecie, mimo że chce tylko uspokoić wszystkich, że wszystko, co złe i dobre po prostu się zdarza.

PS Niestety tłumaczenie Jęczmyka jest bardzo słabe. Sporo kiepskiej frazy, żona bohatera je batoniki “Trzej Muszkieterowie” i “Drogę Mleczną”, ktoś inny z kolei je filadelfijski ser śmietankowy.

[1] Czy właśnie obejrzałam “Watchmen”, gdzie doktor Manhattan tak właśnie postrzegał świat? Przypadek? Nie są^W^WTak. Po Vonneguta sięgnęłam, bo dołączyłam do dyskusyjnego klubu książki i w tym miesiącu wypadło na tego autora.

Inne tego autora tutaj.

#129

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek października 16, 2020

Link permanentny - Kategoria: Czytam - Tagi: 2020, panowie, sf-f - Komentarzy: 5

« Oyinkan Braithwaite - Moja siostra morduje seryjnie - O niedzieli we Wrocławiu »

Komentarze

petr
Lista książek jest gdzieś dostępna publicznie?
Zuzanka
@petr, lista jakich książek?
Tores-
A jakie książki o książkach czytasz? Bo ostatnio nie trafiam na nic ciekawego w tym temacie, a ogólnie bym chciała (niby po polonistyce powinnam to wiedzieć, ale już zapomniałam).
petr
Ups, przepraszam, byłem jeszcze przed kawą i śniadaniem. Lista książek z klubu dyskusyjnego, ale same książki o książkach to też ciekawy temat.
Zuzanka
@petr, w klubie jestem świeżo, na razie załapałam się na Kolej podziemną, Rzeźnia była druga (wcześniej było m.in. 365 dni, chyba mam dobry timing), w planach horrory na Halloween, Harry Potter i Noelka Musierowicz przed Świętami. Nie mogę się doczekać, co zaproponuję z mojej listy TOP 15 (nie umiałam się ograniczyć do 10); jeszcze nie wiem.
@Tores, wychodzi, że książek nie polecę żadnych, raczej artykuły, których oczywiście jak na złość nie mam pod ręką (czytam, coś tam w głowie zostaje, zapominam). Ostatnio, po prawdzie, głównie słucham o tropach w filmach i serialach, np. tutaj: https://www.youtube.com/c/thetake

Skomentuj