Ranyboskie. Czy kotu piere na dekiel?!
Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Perfect day wczoraj zakończył się koło godziny 1 w nocy po tym, jak TŻ przyniósł kota z krzaków pod balkonem. Kot spędził tam prawdopodobnie 3 godziny, podczas których oglądałam sobie od nowa 1. sezon Scrubsów i myślałam, że kot spokojnie śpi u sąsiadów na kanapie, bo z takim zamiarem wyszedł na balkon. Umieszczenie wenflonu w tylnej kociej łapie oznacza, że kot - kiedy sobie o tym przypomni - wystawia łapę pionowo do tyłu i traci równowagę (nie wspominając o efektach dźwiękowych, przy których się zapomina, że kota ma ten wenflon nie boleć...). Szczęśliwie kot z zimnych krzaków wrócił ciepły (gad odpowiedział na moje rozpaczliwe krzyki z balkonu dopiero po jakimś czasie, zlewając TŻ szukającego go z poziomu gruntu), niepołamany (połamany nie) i bez żadnych oznak doznanych krzywd (poza tą na psychice).
Rano zdjęłam kota z szafki kuchennej, bo na rurze od pieca przypomniało mu się, że jednak ma coś nie tak z tylną łapą.
Poproszę o czas kondycyjny. Nie dam rady uczestniczyć w kolejnych przygodach.
PS Pionowo do tyłu w przypadku kota oznacza poziomo.