A kto jest tuzem, żebym nie musiała czytać wszystkoch 90 komentarzy:)
Ot Boże Narodzenie bez Boga. Bo przecież po co on nam...
@mac, nie wiem, po co on Tobie. Jeśli chcesz ewangelizować, trafiłeś pod zły adres.
@Zuzanka
Nie, absolutnie, gdzieżbym śmiał Ciebie ewangelizować :). Pozwoliłem sobie tylko na luźną refleksję jaka mi się nasunęła po przeczytaniu artykułu w linku (do którego sama zresztą kierowałaś - przyznaję być może w innym kontekście). Ale już grzecznie milknę i dalej kontentuję się zawartością tego bloga.
Pozdrawiam serdecznie i z szacunkiem.
@mac, ja sobie doskonale zdaję sprawę, że Wigilia, a potem święta Bożego Narodzenia to w założeniu święta religijne. Ale nie ma co udawać, że po pierwsze w sporej mierze z religii została tylko mitologia (choinka, sianko pod obrusem, opłatek, ryba), po drugie nawet święta w duchu katolickim nie oznaczają, że w rodzinie jest łatwo. Założymy się, że opisani w artykule ludzie uważają się za katolików?
@Zuzanka
Miałem milczeć, ale myślę, że wypadałoby odpisać :)
Zgadzam się:
I. W znacznym stopniu jesteśmy tradycjonalistami - często zatraciliśmy relację pomiędzy przyczyną, a skutkiem. Tradycja sama w sobie zła nie jest, gorzej gdy staje się ona celem a nie środkiem, wtedy otrzymujemy wymienioną przez Ciebie mitologię.
II. Święta w duchu katolickim wcale nie oznaczają, że rodzinie jest łatwo, czego zresztą sam doświadczam.
Czy opisani w artykule uważają się za katolików? Nie wiem, ja tam im w gary nie zaglądam. Jeżeli moją refleksję odebrałaś jako osąd, to przepraszam, jakoś tak mi się po tym artykule nasunęło. Sam nie wiem, może powinienem bardziej ją skierować do siebie samego.
@mac, chciałam tylko wyjaśnić, że problemy z tekstu są zupełnie niezależne od religii. Czy rodzic sprowadza dorosłe dziecko w drodze na pasterkę czy podczas łamania się opłatkiem i pseudożyczeń, nie robi różnicy.