Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu
Nienawidzę polskiego folkloru. Chłopskich strojów, przyśpiewek, upierdliwej muzyki, oj dana dana, usia husia, rzępolących skrzypeczek i jednostajnego rytmu. Tym bardziej, że folklor wyległ dzisiaj do mojego ulubionego malla, gdzie usiłowałam w rytm usia-husia zjeść coczwartkową sałatkę z tuńczykiem. Niestety, nie mieli guziczka "off".