Brytyjskie seriale mają tę piękną cechę, że nie są politycznie poprawne. Można powiedzieć "duży penis" bądź "cycki" i nikt się nie obraża. Przechodniu, zostałeś ostrzeżony. Spotkałam się (chyba w Strażnikach) z tłumaczeniem "coupling" jako spółkowanie i to dość dobrze oddaje ideę serialu.
Serial opowiada o sześciorgu blisko związanych ze sobą znajomych. Susan po kilkuletnim związku rozstaje się z Patrickiem, który jest mężczyzną dość nudnym, ale bogato obdarzonym przez naturę ("mówią na niego trójnóg") i wpada na Steve'a[1]. Steve rozstaje się akurat z Jane, więc związek z Susan zaczyna jakoś się układać. Jane należy do osób, którym nie można odmówić, ba - nie można z nimi nawet porozmawiać, bo najczęściej rozmawia sama ze sobą i ma ugruntowane, choć niekoniecznie do końca racjonalne poglądy na każdą sprawę. Sally jest przyjaciółką Susan, bardzo chce się z kimś związać, głównie dlatego, że nie daje sobie rady z byciem jedyną osobą bez partnera oraz dość słabo radzi sobie ze starzeniem. Najbarwniejszą postacią jest Jeff, pracujący w jednym biurze z Susan. Jeff lubi kobiety i kobiece biusty, ale na widok kobiety, zwłaszcza ładnej, traci całkowicie rozsądek i zaczyna mówić to, o czym myśli, co niekoniecznie sprawia, że udaje mu się wyjść poza pierwsze zdanie w rozmowie. Dodatkowo snuje też liczne teorie na temat związków (i jako totalnemu amatorowi wydaje mu się, że są bardzo cenne).
Uprzedzając pytania, to nie "Friends". Nie twierdzę, że nie jest to serial o retardach, ale odbiór mam zupełnie inny - żenujące sytuacje, w które wplątują się bohaterowie, są zabawne, a nie żenujące. Oczywiście, it's all in mind.
[1] Steve'a gra Jack Davenport, którego oczywiście nie poznałam jako jednego z bohaterów "Piratów z Karaibów", za to nieustająco przypominał mi Władka Sikorę z ex-Potemów. Nieustająco mnie to bawiło.