Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Baby Reindeer

Richard jest aspirującym, chociaż niespecjalnie zabawnym komikiem, zarabia pracą w pubie. Któregoś dnia oferuje samotnej, smutnej kobiecie herbatę gratis, co staje się przyczynkiem do zaprzyjaźnienia się tych dwóch osób. Martha zaczyna odwiedzać pub codziennie, stroi się, żartują, koledzy swatają ich ze sobą, idą na randkę… Czy tylko tak się jej wydaje, bo cała sytuacja w oczach Richarda wygląda zupełnie inaczej. Dość szybko traci zainteresowanie dziwną, nieatrakcyjną, często mijającą się z prawdą kobietą, chociaż ta prawi mi miłe komplementy i usiłuje grzecznie ją zniechęcić. Problem w tym, że ona już zaplanowała im przyszłość i nie reaguje nawet na mniej grzeczne prośby, żeby się oddaliła. Tak zaczyna się nie pierwszy paskudny okres w życiu mężczyzny, który boi się swojej niestabilnej stalkerki, skuteczniej rozwalającej mu życie prywatne i zawodowe. Nie pierwszy, bo w trakcie kolejnych odsłon tej historii okazuje się, że Richard był już wcześniej skrzywdzony i zastraszony, a jego zachowanie w stosunku do Marthy - to zachowanie, przez które widzka przed ekranem udziela porad, żeby nie, uciekaj - ma swoje przyczyny.

Aktualnie w powietrzu są pozwy, bo osoba, która sama poinformowała świat, że jest pierwowzorem Marthy, uważa, że określenie serialu jako prawdziwej historii jej uwłacza. Nawet zakładając jakieś przejaskrawienie dla ubarwienia czy inną licencję poetyczną, serial jest przerażającą opowieścią o przemocy, przed którą nie ma jak się bronić. Raz, że jest nietypowa, bo mężczyznę prześladuje kobieta, dwa, że do pewnego momentu Richardowi wstyd jest w ogóle kogokolwiek poprosić o pomoc czy nawet przyznać, że został skrzywdzony (i jak jesteście wrażliwe, scena, kiedy mówi rodzicom o tym, co się zdarzyło, łamie serce), trzy, że pomoc systemowa jest oględnie mówiąc nieskuteczna oraz zgłaszający jest raczej zniechęcany, wreszcie cztery, że sam Richard niektóre sytuacje prowokuje, mniej lub bardziej świadomie. Jest sporo scen drażniących jak zgrzytanie paznokciami po szybie, sporo przykrych i triggerujących, zdarzają się elementy komiczne, ale nie ma równowagi.

Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela września 8, 2024

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 4

« Porto - Jardins do Palácio de Cristal - Jesmyn Ward - Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie »

Komentarze

Bazyl
Sięgałem wstecz pamięcią, ale nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek produkcja filmowa powodowała we mnie tak olbrzymi dyskomfort psychiczny. W sumie to wypieram Reniferka do tego stopnia, że nawet nie wiem, czy dokończyłem sezon.
Zuzanka
Miałam to, przykrość podczas oglądania, zażenowanie. A potem obejrzałam jeden czy dwa dokumenty o prawdziwej komunikacji FH (pierwowzoru Marthy) i to dopiero był krindż.
Bazyl
Chyba jednak wolę sobie wyobrażać, że takie zachowania (piszę o obydwu stronach tego, jak by nie patrzeć, chorego układu), to jednak fikcja, a nie coś z życia wziętego :(
Zuzanka
Ja też, stąd mniejszą siłę rażenia miał serial, bo scenariusz wszystko przyjmie, ale jak dotarła do mnie skala materiału wejściowego... Nie jestem fanką człowieka jako gatunku.

Skomentuj