Więcej o
Seriale
Zacznijmy od tego, że nie lubię seriali medycznych. Nie kręcą mnie opisy chorób, oglądanie leżących płasko ludzi lub - co gorsze - zawartości ludzi, która aktualnie jest cięta, wyjmowana bądź robią z nią jakieś dziwne rzeczy. Szczęśliwie w Scrubs tego, czego nie lubię, jest mało. Dużo za to jest autoironicznego humoru dla ludzi inteligentnych. Czasem złośliwego, cynicznego, maczystowskiego i szowinistycznego, a nawet fekalnego, ale jednak o poziom wyżej niż w Jackassie. Na początku zżymałam się trochę na określenie Zofii, że jest taki jak My Name Is Earl. Ale po jakimś czasie muszę się zgodzić - to ten typ humoru.
Zachwyciłam się, choć nie od pierwszego odcinka (od trzeciego, dla ścisłości). Bohaterami serialu są głównie stażyści, któzy zaraz po studiach wpadli w życie szpitala Sacred Heart. John Dorian, zwany JD (lub jednym z tysiąca kobiecych imion) widzi rzeczywistość taką, jaka jest, ale nie do końca - często zdarza się, że sytuacje w jego głowie kończą się zupełnie inną pointą. Jest uroczy, nieśmiały i niezbyt pewny siebie, więc przede wszystkich chce, żeby jego mentor - złośliwy, elokwentny i jadowity doktor Cox - czasem poklepał go po pleckach. Dr Cox krzyczy na stażystów i innych pracowników szpitala, boi się tylko swojej eks-żony Jordan, gwiżdże na personel i zachowuje się, jakby miał za chwilę wybuchnąć z powodu nagromadzenia niezdarności, głupoty i braku umiejętności (jakże go rozumiem), ale wszyscy podejrzewają, że tak naprawdę ma złote serduszko i bardzo się przejmuje. Koleżanka JD, Eliot, jest sfrustrowana i bardzo chciałaby być zauważona jako kobieta (zwłaszcza jako kobieta) i dobry lekarz. Turk, młody czarny chirurg, utrzymujący stosunki intymne i kulinarne z pielęgniarką Carlą, śliczną, choć nieco starszą Latynoską, i bardzo mozolnie przechodzą z romantycznego początku związku do życia codziennego. Todd, niezbyt błyskotliwy, ale rozbuchany erotycznie kolega Turka z chirurgii, stanowi postrach wszystkich pań w szpitalu, chociaż złośliwi podejrzewają, że jeszcze nie udało mu się zamoczyć. Dr Kelso, dyrektor szpitala, jest straszliwie wrednym sukinsynkiem i stanowi obiekt nienawiści wszystkich pracowników szpitala. JD od pierwszego dnia pracy prześladowany jest na każdym kroku przez posępnego woźnego Janitora, który jest świetny w psuciu humoru swoim ofiarom.
Ostatni odcinek sezonu 1. zabija. Sezon drugi nie traci na śmieszności i lekkości, chociaż częściej niż w sezonie pierwszym rezydenci szpitala (już nie stażyści) ocierają się o śmierć, trudne diagnozy i życiowe problemy. Szczęśliwie serial ma jeszcze dla mnie 4 sezony, a 25 października rozpoczyna się 7. sezon.
EDIT: Do ósmego sezonu serial trzyma poziom, dziewiątego nie warto oglądać, bo znika większość bohaterów i jest już tylko miałko, a nie zabawnie.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota września 29, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Tak - nie czekając na sezon drugi do września można obejrzeć je dziś. HDTV się kłania. Nicey.
EDIT: Zaciekawiło mnie, skąd nagłe pojawienie się tych odcinków, skoro sezon miał się zacząć dopiero pod koniec września (i to w jakości DVD). Wyjaśnienie jest proste - "leaked to the internet".
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek lipca 19, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 3
Kupiłam DVD z 1. sezonem "My Name Is Earl" (no, jakiś czas temu, przy okazji pobytu w paśniku z DVD, czyli w Stanach). I zostałam nagrodzona, bo a) mogłam sobie po skończeniu się sezonu na seriale odświeżyć cały sezon, b) na DVD znalazłam alternatywny odcinek pilotowy pt. "Bad Karma". Opowiada on historię tego, jak wyglądałoby życie Earla, gdyby nie obejrzał programu o karmie, a trafił na odcinek "Family Guya" o zemście. Od razy zdradzę, że odcinek kończy się źle, bo karma jednak działa i jak ktoś robi same złe rzeczy (ogolenie głów Joy i Crab Mana, porysowanie samochodów czy zniszczenie kolekcji figurek rodziców znajomego-geja), to też nic dobrego mu się nie przytrafi. Oczywiście odcinek warto bardzo, albowiem zawiera Jasona Lee w roli męskiej prostytutki, Randy'ego z wąsami, promującego swój show "My Name Is Randy" i parę innych smaczków.
Za to lubię niektóre DVD - wycięte sceny, goofsy i alternatywne zakończenia. Nienawidzę i czuję się oszukana, gdy oprócz płytki legalnie i za niewąskie pieniądze kupione pudełko nie zawiera nic albo zawiera pretekstową jednostronnie zadrukowaną karteczkę ze stroną tytułową (nie wspominając o kijowym tłumaczeniu z ortografami).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lipca 8, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 7
Dawno, dawno temu, jak jeszcze mieszkałam w domu rodzinnym, bardzo późnymi wieczorami w TV leciało "Życie jak sen". Bardzo późno, bo historia życia pewnego nowojorskiego wydawcy książek, Martina Tuppera, obfitowała w s.e.k.s z przygodnymi kobietami, które bynajmniej nie krępowały się w kwestii pokazywania biustu. Jako że Martin wychowywał się głównie przed telewizorem, w którym ciągle leciały stare filmy, do dzisiaj w sytuacjach, w których życie wymaga od jego umysłu jakiegoś komentarza, widzi kawałki starych filmów. Każdy, kto ma nadczynną wyobraźnię i w sytuacjach zdecydowanie nieodpowiednych niewłaściwe skojarzenia, doceni to, co scenarzyści w życie Martina Tuppera wstawiają. Pewnie w Polsce jest to bardziej wyjęte z kontekstu, gdzie w zasadzie poza niektórymi aktorami (głównie Reaganem, z którym scenek jest stosunkowo dużo) amerykańskie stare filmy są całkiem nierozpoznawalne, ale przez kontekst (młot pneumatyczny czy kafar wbijający pale podczas s.e.k.su) wcale nie mniej śmieszne.
Martin poza licznymi przygodami z pięknymi paniami, ma nastoletniego syna z ex-żoną Judith, jędzowatą sekretarkę Toby i ciemnoskórego przyjaciela-gwiazdę TV (witamy w krainie politycznej poprawności, słodkie lata 90.). Bywa trochę gwiazd - Fran Drescher, David Bowie czy Mimi Rogers, ale głównie serial skupia się na tym, czy Martin zaliczy i kogo. Rozwijające, dowcipne, czasem cyniczne i złośliwe.
Niestety, na DVD wyszły tylko pierwsze dwa sezony, dość dawno (2004) i to w dość egzotycznym hiszpańskim wydawnictwie (ale z English captions, więc nie ma problemu dla językowo upośledzonych), więc obawiam się, że na następne 4 sezony się nie doczekam.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 10, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2
Królowa jest zachwycona. I niech mi ktoś powie, że ekranizacje komiksów są kiepskie. Serial jest wielowątkowy, opowiada o ludziach, rozsianych po całych Stanach, u których nagle ujawniła się jakaś dziwna zdolność - a to teleportacji przez czas i przestrzeń, a to samoleczenia, a to czytania ludzkich myśli, a to przewidywania przyszłości. Jest Zła Organizacja, która manipuluje za plecami. Bohaterowie okazują się być ze sobą związani, a to za pomocą wspólnych znajomych, a to rodzinnie. Nie jest całkiem poważnie, zwłaszcza jeśli pojawia się Hiro Nakamura. Sezon drugi za czas jakiś, pierwszy zakończył się rozwiązaniem większości wątków, bez cliffhangerów.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota maja 26, 2007
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2