Więcej o
Seriale
David, stały bywalec szpitala psychiatrycznego, leczony na schizofrenię, czuje się bezpiecznie, bo leki działają i nie ma okropnych wizji, prześladujących go od dzieciństwa. Zmienia się to, kiedy w szpitalu pojawia się Sid, dziewczyna, która nie cierpi dotyku. Kiedy przypadkiem się dotykają, okazuje się, że Sid potrafi przenieść się w ciało osoby dotykanej. Konsekwencje są niespodziewane - personel i pacjenci szpitala zostają teleportowani lub zabici, David odkrywa, jak to jest mieć piersi (srsly), a Sid - że David jest mutantem obdarzonym niesamowitymi umiejętnościami telepatii i telekinezy, skutecznie blokowanymi przez leki. Po przesłuchaniu przez tajemniczą organizację militarną (FBI? CIA? CBŚ?) i brawurowej ucieczce, David trafia do domu pani Bird, która wraz z innymi mutantami (umiejącym czytać w pamięci Ptonomym, rozdwojonym Carym/Kerry oraz Sid) usiłują nie dać się pojmać napadającej na nich tajemniczej organizacji oraz wyjaśnić tajemnicę tego, co się dzieje w głowie Davida.
Rzecz się dzieje w continuum Marvela, stąd nie dziwi nikogo istnienie mutantów (i plotki o pochodzeniu adoptowanego Davida). Nie będę się kłóciła, że fabuła ma absolutnie logiczną konstrukcję, bo nie dla logiki ten serial warto obejrzeć, a dla fantastycznego klimatu (bogato wspomaganego doskonałą muzyką). Wizualnie to crossover filmów Wesa Andersona i rodzeństwa Wachowskich, klimatycznie - połączenie "Incepcji" z "Lotem nad kukułczym gniazdem". I muzyka; nie wiem, czy wyżej cenię odcinek z Dark Side of the Moon, czy ten oparty na "Bolero" Ravela (z napisami w klimacie starego kina).
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela sierpnia 6, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2
Inspektor River jest całkiem dobrym śledczym, ale w kiepskim stanie psychicznym od momentu, kiedy ktoś zastrzelił jego partnerkę, sierżant Stevie. Sytuacji nie ułatwia fakt, że Stevie jest cały czas obecna, prowadzi z Riverem dialogi i jest na tyle realna, iż wpływa to na zachowanie policjanta. Nie tylko zresztą ją widzi -
rozmawia z innymi umarłymi, którzy łączą się z prowadzonymi śledztwami. Po przypadkowej śmierci podczas pościgu za podejrzanym, zwierzchnicy dostrzegają problem, proponują ewaluację psychiatryczną, którą - o dziwo - River przechodzi pozytywnie. Teoretycznie inspektor powinien się skupić na pracy, ale najważniejsza dla niego i tak jest sprawa morderstwa współpracowniczki, więc śledztwa w poszczególnych odcinkach przeplatają się z odkrywaniem kolejnych tajemnic zmarłej.
Najciekawszą postacią nie jest River (grany przez Stellana Skarsgårda, ojca tego Skarsgårda z "True Blood"), ale - udatnie grająca trupa - Stevie oraz nowy partner, dość egzotyczny (aktor jest pochodzenia pakinstańsko-kenijskiego) Ira. Stevie jest gadatliwa, wesoła, kłótliwa i czasem wcale nie pomaga w śledztwie. Ira z kolei próbuje się Riverem opiekować, bo widzi w nim - mimo problemów z psychiką - dobrego śledczego.
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 18, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Skomentuj
Młody chłopiec traci wzrok w wyniku wypadku ze szkodliwymi chemikaliami, przez co zyskuje nadzwyczajny słuch, z nawiązką rekompensujący mu widzenie. Mimo śmierci ojca (boksera zabitego przez mafię po rezygnacji z ustawienia walki) nie dość, że wychodzi na ludzi i zostaje prawnikiem, to jeszcze - dzięki treningowi u psychopatycznego ślepca - zyskuje nadludzką sprawność w walce, wspomaganą wspomnianym supersłuchem. Równocześnie z rozwojem własnej kancelarii i legalistyczną pracą na rzecz pokrzywdzonych, nocami wychodzi, że bronić Nowego Jorku przed przestępstwami, skorumpowaną policją, gangami i mafią. Załatwia sobie nieprzepuszczające broni wdzianko i gustowną maseczkę, żeby nikt - nawet znający go na co dzień bliscy - nie wiedzieli kim jest. W pierwszym sezonie usiłuje wsadzić za kratki demonicznego Wilsona Fiska, który - pod pretekstem pracy społecznej - nawiązuje sojusze i toczy wojny z gangami, żeby przejąć władzę nad dzielnicą. W drugim, z pomocą dawnej kochanki, oficjalnie bizneswoman, a po pracy wojowniczki w masce, Elektry, usiłuje rozwiązać tajemnicę spisku, w którym dużą rolę odkrywa Punisher, mordujący egalitarnie członków różnych gangów (z zupełnie innej bajki, ale też z marvellowskiego kontinuum), wielka dziura pod jednym z budynków w Hell's Kitchen, azjatyccy zombie i dziwna maszyna, wypompowująca z ludzi krew.
Niby wszystko jest - superbohater, szczytna misja, piękne panie w rolach drugoplanowych (Deborah Ann Woll, egzotycznie urodziwa Elodie Yung czy zgrabnie wiążąca z innymi seriami Rosarie Dawson), ale zabrakło czegoś, co podobało mi się w "Jessice Jones" czy "Luke'u Cage'u". Akcja się wlecze - zdarzają się odcinki, składające się z 20 minut scen krwawej walki, 15 minut dywagacji któregoś z bohaterów lub ich adwersarzy nad niesprawiedliwością wszechrzeczy i pozostałych 10 minut, które ewentualnie coś wnoszą.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela maja 7, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 2
1962. Niemcy i Japonia wygrały II wojnę światową, w wyniku czego Stany Zjednoczone zostały podzielone na trzy części - Zachód to Japońskie Stany Pacyfiku, Wschód - Wielka Nazistowska Rzesza, a gdzieś po środku jest Strefa Neutralna. Juliana, młoda mieszkanka San Francisco, przypadkiem wplątuje się w przemytniczą akcję Ruchu Oporu. Dostaje od przyrodniej siostry, zamordowanej chwilę potem przez tajną policję, taśmę z tajemniczym filmem, pokazującym zupełnie inną rzeczywistość, w której wojna zakończyła się przegraną Nazistów. Nie jest w stanie wrócić do swojego życia, zwłaszcza że policja osacza ją i jej bliskich. Rusza do Strefy Neutralnej, żeby odkryć, kim jest zbierający te filmy Pan z Wysokiego Zamku i skąd się biorą. Dookoła Juliany plącze się kilka innych wątków - Joe Blake z Nowego Jorku wiezie również taśmę do Strefy Neutralnej, wpływowy dostojnik Rzeszy, Obergruppenführer Smith ze swoją rodziną żyje nową American Way of Life na przedmieściach NJ, narzeczony Juliany, Frank, po utracie rodziny decyduje, że również włączy się do Ruchu Oporu, a japoński Minister Handlu, pan Tagomi, podczas medytacji jest w stanie przenieść się do alternatywnej rzeczywistości.
Nie mogłam zweryfikować treści, bo WTEM okazało się, że nie mam akurat tej książki na półce. Ale luźne wspomnienia z lektury (bo czytałam, tak? chyba?) sugerują raczej inspirację niż związek fabularny. Co jest niezaprzeczalnie, to doskonale oddana atmosfera paranoi i narastającej nierealności, w której bohaterowie powątpiewają w to, co widzą. Owszem, całość (na razie dwa sezony, trzeci w planach), nieco się wlecze, wielowątkowość i wprowadzenie dużej polityki niespecjalnie pomaga, ale i tak warto obejrzeć nawet tylko dla fantastycznej scenografii, która w widoki San Francisco, Nowego Jorku czy Berlina wbudowuje drobnymi zmianami całkiem nowy świat.
Paranoid z kolei to angielski, jednosezonowy, kryminał. W prowincjonalnym miasteczku ktoś brutalnie zabija lokalną internistkę, na placu zabaw, w tłumie rodziców, na oczach jej małego synka. Podejrzenie pada na schizofrenika, który niedługo potem zostaje znaleziony martwy. Barwna ekipa policji - Nina, pod 40-tkę, właśnie rzucona przez narzeczonego, z którym bardzo chciała mieć dziecko (bo zegar tyka), Alec, młody, ambitny i elokwentny, choć dość prostolinijny przystojniak oraz Bobby, zgorzkniały 50-latek z atakami paniki, łatanymi łykaniem garści tabletek - nie biorą najprostszych wyjaśnień jako właściwych, tylko szukają odpowiedzi, mimo że śledztwo często prowadzi w ich życie prywatne oraz zdecydowanie wykracza poza skalę lokalną.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela kwietnia 2, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 3
Na moście łączącym Danię i Szwecję gaśnie światło, a chwilę potem dokładnie na granicy między dwoma krajami pojawia się ciało zamordowanej kobiety (a w zasadzie dwie połówki różnych ciał). Błyskawicznie tworzy się międzynarodowa ekipa śledcza - Saga Noren ze Szwecji i Martin Rohde z Danii współpracują, żeby odkryć, kto stoi za tym morderstwem i powiązanymi z nim kolejnymi zbrodniami. W sezonie drugim Saga i Martin rozwiązują sprawę eko-terrorysty, a w trzecim Saga z nowym współpracownikiem z Danii szuka mordercy-artysty, który reżyseruje swoje zbrodnie na podstawie tytułów obrazów z pewnej kolekcji sztuki. I jakkolwiek sprawy są w każdym sezonie bardzo rozbudowane, tak integralną częścią serialu jest życie policjantów, gęsto przeplatające się z prowadzonymi śledztwami. Saga ma (prawdopodobnie) Zespół Aspergera - nie kłamie, jest praworządna (nie czuje nic niewłaściwego w tym, że zgłasza wykroczenie swojego kolegi z pracy), nie zwraca uwagi na opinię otoczenia, robi to, co uważa za słuszne; empatia to dla niej puste pojęcie, podobnie jak ironia, dyplomacja i konwenanse. Jest świeża (wiadomo, do pewnego momentu, potem może nużyć) i stanowi świetny kontrast do jowialnego, przyjacielskiego Martina, który dużo załatwia po koleżeńsku, nieoficjalnie i nie zawsze zgodnie z literą prawa.
Uwielbiam skandynawskie kryminały za ich nieoczywistość zarówno w kwestii bohaterów, jak i rozwiązań fabularnych. Podobnie jak w "Marcelli" scenariusz tworzył Rosenfeldt, który nie przejmuje się tym, że widz może być wrażliwy albo że policjant powinien być sympatyczny (i nie tylko). Dodatkowo ciekawa jest scenografia i warstwa graficzna - zgaszone kolory, w zasadzie brak słońca, ciemne, klaustrofobiczne wnętrza, zwykli, brzydcy(!) ludzie.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela lutego 26, 2017
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Seriale
- Komentarzy: 5
[Do czasopisma Business&Beauty, przed korektą]
Kiedy wykształcona, biała, bogata i nieco zmanierowana Amerykanka idzie do więzienia, zmienia się wszystko. Nie dość, że rzeczywiście nie może stamtąd zaktualizować swojej strony www, to okazuje się, że nie ma pieniędzy na plastikowe klapki pod prysznic, z powodu nieporozumienia słownego zostaje pozbawiona jedzenia, a dodatkowo dociera do niej, że mimo posiadania narzeczonego i zamożnej rodziny, jej życie się właśnie bezpowrotnie zmieniło.
Serial oparty jest na książce Piper Kerman (w serialu - Chapman), która w bujnej młodości była w związku z dealerką narkotyków i przemycała przez granicę pieniądze. Przez 13 odcinków pierwszego sezonu to jednak nie Piper i jej coraz bardziej żałosne próby przejścia przez wyrok możliwie najłagodniej są najciekawsze. Więzienny kastowy system pokazuje, jak łatwo wraca się do segregacji, kiedy zdejmie się ogładę cywilizacji. Rzut oka na amerykański system penitencjarny, nastawiony na zysk, pokazuje, jak łatwo wpaść w machinę - czasem za drobną kradzież - z której już się nie wyjdzie. W tle pokazane są dramatyczne, czasem wynikające z braku wyboru, historie pozostałych więźniarek. I to wcale nie Piper zaczynam najbardziej współczuć w kolejnych odcinkach.
[Tekst "Recenzje filmowe" do Magazynu Business&Beauty, styczeń 2014].
Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek września 19, 2013
Link permanentny -
Kategorie:
Oglądam, Przeczytali mnie, Seriale
- Skomentuj
- Poziom: 3