Menu

Zuzanka.blogitko

Ta ruda metalówa, co ma bloga o gotowaniu

Więcej o Oglądam

Silos

Bliżej nieokreślona przyszłość. Ludzie żyją pod powierzchnią Ziemi w wielopiętrowym, samowystarczalnym silosie. Można wyjść na własne życzenie, ale na kamerach widać, że dookoła jest postapokalipstyczna pustynia, a ci, którzy wyszli, nie uszli daleko mimo kombinezonów. A jednak ludzie wychodzą, bo czują, że są oszukiwani i zniewoleni. Po serii tajemniczych wydarzeń, w wyniku których silos traci szeryfa i burmistrzynię, nowym szeryfem zostaje Juliet, mechaniczna z dolnych poziomów. Wcale nie chce, ale jest dociekliwym inżynierem i na nowym stanowisku ma szansę wyjaśnić przyczyny śmierci swojego przyjaciela i zrozumieć, czemu szeryf zdecydował się wyjść na zewnątrz.

To ciekawe połączenie thrillera politycznego z kryminałem w arcyciekawym sztafażu postapo, pierwszy sezon daje świetny świat, drugi go rozwija, aczkolwiek niekoniecznie w takim kierunku, jakiego oczekiwałam. Oczywiście po pierwszym odcinku pomyślałam “O, Amerykanie wymyślili Seksmisję!”, ale niestety to było za proste. Niestety, bo zamiast zgłębiać świat, poszli w metaforę opresyjnego społeczeństwa kapitalistycznego, uprawianego metodą pieczarek (© Drozda, to znaczy trzymanego w ciemności i karmionego nawozem naturalnym), gdzie bez względu na logikę najważniejszą wartością jest Wolność, nawet kosztem życia. No jakoś nie mogę uwierzyć, że odcięcie ludzi od ich historii i wiedzy, zostawiając garstkę wybranych, doprowadzi do czegokolwiek dobrego; wiem, powinnam zacząć oglądać telewizję, to przestanę się dziwić. I jak pierwszy sezon miał sensownie zarysowane technikalia, tak drugi już niespecjalnie trzyma się kupy (chociażby dysproporcja między sensownie zużytym wyposażeniem silosu a nówką nieśmiganą w IT; skąd w odizolowanym świecie nowiutki tablet i ostre jak igła wyświetlacze na całą ścianę). Dyskutowałam z ekranem, ale nie w tym dobrym sensie, że się zastanawiam, tylko że irytujące. Na plus - bardzo ciekawi, zróżnicowani bohaterowie i pierwszoplanowe bohaterki (Walker!), rzadkość. Pewnie zanim się pojawią kolejne sezony, przeczytam książki, na których jest serial oparty.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek maja 15, 2025

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Ted Lasso

Ted Lasso, amerykański coach, zostaje trenerem klubu Premier League, AFC Richmond. Na miejscu okazuje się, że zatrudniła go Rebecca, właśnie rozwiedziona żona dawnego właściciela klubu, a jej zdradzieckim celem jest doprowadzenie drużyny do upadku, żeby dopiec byłemu. Plan jest świetny, Ted o futbolu, zwanym w USA soccerem, uczy się w samolocie do Londynu i wygląda na to, że drużyna malowniczo polegnie w tym sezonie. A jednak. Ted, mimo braku doświadczenia, wnosi empatię, etos i wsparcie dla każdego członka zespołu, jest zaraźliwie i szczerze pozytywny, dzięki czemu szybko wychodzi z narzuconej mu roli dyletanta i przeprowadza drużynę przez sezon. Siłą Teda jest umiejętność dobierania współpracowników - ze Stanów przywozi przyjaciela, enigmatycznego trenera Bearda, a na miejscu zasiega niespodziewanie rady Nate’a, kitmana, najbardziej pogardzanego członka piłkarskiego personelu, który jednak ma ogromną wiedzę o technice. Słabością - lansowanie podejścia, że nie chodzi o wygraną. Alejakto?!

Jakbyście powiedziały mi, że będę oglądać serial o piłce nożnej i to z pełnym napięciem, to bym Was wyśmiała. A jednak. Wiadomo, nie byłam do tej pory rozczarowana żadnym serialem Billa Lawrence’a i od pierwszego wejrzenia polubiłam wszystkich bohaterów, nawet tych irytujących czy zdradzieckich (oczywiście poza Rupertem, Rupert jest najgorszy). Bo to nie jest serial tylko o piłce nożnej, ale o pęknięciach w skorupach, którymi się bohaterowie otaczają. Zaraźliwa pozytywność Teda skrywa jego alter ego, agresywnego Leda Tasso, od pęknięcia Rebekki po rozpadzie związku zaczyna się cała oś fabularna, Keeley pod trzpiotowatością okazuje się być osobą mądrą i wnikliwą, irytująco flegmatyczny Leslie ma bogatą osobowość, wkurzający Jamie kompensuje sobie brak wzorca ojcowskiego, Nate pod skórą zahukanej owieczki skrywa potężnego wilka, zaś Roy F*king Kent to w ogóle temat na doktorat z opryskliwości, pod którą jest ogrom dobrej woli i odpowiedzialność. Jest wzruszająco, zabawnie, zaskakująco i co, ciekawe, mniej sarkastycznie niż gdzie indziej. A to tylko czubek góry lodowej - specjalnie miejsce w serduszku mają barmanka Mae, Sassy, Phoebe i oczywiście Trent Crimm z “Independent”.

Napisane przez Zuzanka w dniu poniedziałek maja 5, 2025

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 5


Severance

Korporacja Lumon wprowadziła rewolucyjną technikę - za pomocą wszczepionego chipa da się rozdzielić świadomość pracownika na prywatną i służbową. Rano człowiek wchodzi do biura, odcięcie, nie pamięta niczego z życia prywatnego, jest przez 8 godzin wydajnym pracownikiem, wychodzi, odcięcie, w sekundę minął cały dzień roboczy, może cieszyć się swoim życiem. Tyle że nie do końca, bo na przykład taki Mark niedawno stracił ukochaną żonę, więc powrót z pracy oznacza smutek i tęsknotę, której chyba w pracy nie czuł. Nowa pracowniczka Helly jest zdezorientowana, nie ma pojęcia, dlaczego jej “zewnętrzna” osoba zdecydowała się na tak drastyczny krok, buntuje się i wcale nie chce robić idiotycznych, niezrozumiałych rzeczy, nawet jeśli w nagrodę dostanie durnostojkę na biurko. Ba, nie wie nawet, kim naprawdę jest, tak samo jak nie wiedzą tego pozostali pracownicy “odciętego” piętra. Widzowie oczyma Helly widzą, że praca wcale nie jest specjalnie sensowna ani nawet poufna, o co chodzi. Powoli świadomość tego z różnych powodów zaczyna wszystkim doskwierać - kostyczny Irving zakochuje się we współpracowniku, “zewnętrznego” Marka odwiedza dawny współpracownik i opowiada straszne rzeczy o Lumonie, a Dylan zostaje “obudzony” w domu, gdzie widzi, że ma dziecko.

Z jednej strony byłam bardzo zaciekawiona, bo to naprawdę niesztampowa historia - work-life balance, wyrzucenie z pamięci pewnego obszaru życia może dużo ułatwić, korporacja kontra człowiek, humanizm kontra twarde zasady, mnóstwo tajemnic i trudna technicznie do rozegrania komunikacja, bo w teorii nie da się rozdzielonego człowieka z powrotem scalić. Z drugiej… obiecywałam sobie po opiniach bardzo dużo, a tymczasem im dalej w seria miałam poczucie, że to już było. Motywy zapominania były już doskonale rozegrane w “Zakochanym bez pamięci”, “Być jak John Malkovich” pokazało podróż w głąb umysłu, a opowieści o bezdusznej, złej korporacji, która w imię większego dobra albo w ogóle bez kamuflażu jest zła, było wiele. Nie oznacza to oczywiście, że macie nie oglądać, oglądajcie, chociaż może poczekajcie na trzeci sezon, jak nie lubicie wisieć na cliffhangerach między sezonami.

Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 26, 2025

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Colony

Niedawno wspominałam, jak Zajdel opisywał pojawienie się Obcych na Ziemi i ich dobroczynny, choć szerzej niezauważalny wpływ na ludzkość. W “Colony” sytuacja jest drastycznie inna - Obcy pojawiają się z pierdolnięciem, impulsem elektromagnetycznym likwidują cywilizację i sporą część ludzi, miasta otaczają murami, ustanawiają marionetkowy rząd i zaczynają korzystać z ziemskich zasobów, w tym ludzi, których dzielą na kategorie według przydatności. Historia zna takie przypadki, kiedy technicznie zaawansowana lub jedynie bardziej nakierowana na sukces cywilizacja wchodziła na tereny mniej zorganizowanej i brała, co chciała, prawda? Mija rok. Jedną z otoczonych przez mur kolonii jest Los Angeles, gdzie mieszka rodzina Bowmanów. Will, dawniej agent FBI, cudem uniknął czystki, ukrywa się pod innym nazwiskiem. Jedno z jego dzieci w dniu Przybycia znalazło się za murem, więc przez ten czas Will przygotowuje się do wyprawy poza Los Angeles, żeby uratować syna. Nie udaje mu się to, zostaje złapany, ale zamiast oczekiwanej kary śmierci dostaje “propozycję” współpracy - ma wyśledzić przywódcę ruchu oporu, a wtedy p.o. Gubernatora Snyder pomoże mu sprowadzić dziecko. I tu znowu nie ma fantastyki, tylko znany scenariusz - opcje są dwie: można się poddać i liczyć na to, że posłuszeństwem uzyska się możliwość przeżycia, można też walczyć z nadzieją usunięcia wroga i przywrócenia starego świata, a przynajmniej odejścia z godnością. Obie mają wady. Will nie ma wyboru, ale wybór ma jego żona, Katie, która w tajemnicy działa w ruchu oporu. On zmusza się do współpracy (“a mógłbyś nie być taki dobry w tym, co robisz?”), bo ratuje rodzinę przed śmiercią, ona postępuje zgodnie ze swoją etyką, a w trosce o Willa działa w ukryciu. Pierwszy sezon powoli odsłania tajemnice nowego świata i komplikuje sytuację między małżonkami i ich bliskimi. W drugim dochodzą nowe okoliczności i sojusze, w trzecim świat staje przed ostateczną rozgrywką.

To zaskakująco dobry i nietypowo rozegrany serial, ubolewam, że został przedwcześnie zakończony po trzecim sezonie (i nie tylko dlatego, że jedną z głównych ról gra Holloway). Na plus - większość wątków i tajemnic została rozwiązana, na minus - nie do końca było to satysfakcjonujące rozwiązanie[1]. Złośliwie powiedziałabym, że był zbyt inteligentny jak na strzelankę w sztafażu, ale mam raczej perspektywę, że to tylko strzelanka, ale i thriller, i historia szpiegowska ze skomplikowaną dynamiką między stronami. I jak to w takich opowieściach, nie ma wygranych, walec dziejów może rozjechać równo wszystkich bez względu na wybraną opcję. Świat został wymyślony przyzwoicie i dość spójnie, czasem są drobne kiksy, zapewne wynikające z przedwczesnego zakończenia czy zwyczajnie zmiany koncepcji (sens i ekonomia Outlierów), bardzo ładnie pokazany technicznie; roboty kroczące są moim koszmarem od czasów AT-AT czy centurionów z “Battlestar Galactica”.

[1] Cb cbpmągxbjlz bcbemr Jvyy v Xngvr cbqqnyv fvę flfgrzbjv v cbśjvępvyv qyn jvęxfmrtb, pubpvnż j qnyfmlz pvąth vyhmbelpmartb, qboen. Gebpuę wnx j Zngevkvr - jloenyv pmrejbaą cvthłxę v qbjvrqmvryv fvę, pb ancenjqę mnfmłb, nyr mn jvrqmę mncłapvyv avrjfcółzvreavr qhżb.

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek kwietnia 3, 2025

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Komentarzy: 2


MILF of Norway / Hacks

Bardzo spodobali mi się ”Norsemen”, więc rzuciłam się na kolejny norweski serial jak labrador w błoto. Lene, dyrektorka kreatywna, traci pracę przy okazji fuzji dwóch agencji, pod wpływem alkoholu robi sobie półnagie zdjęcie i publikuje na serialowym odpowiedniku OnlyFans. Kiedy się okazuje, że zaczyna mieć fanclub i wtem wpływają drobne pieniądze, z braku perspektyw na rynku pracy i trochę z nudy zaczyna interesować się dostarczaniem contentu dla dorosłych. W tle jej mąż-prawnik, który przeżywa drugą młodość, nagrzewając się nieco na atrakcyjną współpracowniczkę, siostra próbująca ratować swój związek i nastoletni, wyobcowany syn. Przez chwilę było ciekawie, kiedy Lene podchodziła do nagich fotek z profesjonalnym, agencyjnym doświadczeniem, trochę fajnej chemii z poznanym przypadkiem Emrikiem, ale całość okazała się miałka i raczej żenująca. Oglądałam z poczuciem “Anżej, to walnie”, ale nawet kiedy się zawaliło, też było takie na pół gwizdka. Niekoniecznie.

Niekoniecznie też podobał mi się trzeci sezon ”Hacks”, bo straciłam już zainteresowanie karierą starzejącej się gwiazdy amerykańskiej komedii i tej dynamiki “trzy kroki do przodu, dwa do tyłu” w kontaktach ze światem, a zwłaszcza z autorką tekstów Avą. Za dużo ostentacyjnego blichtru, wszyscy są dla siebie niemili, tak naprawdę nie chodzi o nic, bo poza nachapaniem się pieniędzy od reklamodawców i uzyskaniem posady gospodyni “Late Night Show”, czego Deborah w wieku 70 lat już nie potrzebuje do niczego poza udowodnieniem, że ciągle może. Czy jest szczęśliwsza, kiedy jej się udaje? Niespecjalnie.

Napisane przez Zuzanka w dniu piątek marca 14, 2025

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj


Kobieta za ladą

Anna Holubova była kierowniczką sklepu, ale ze względu na zawirowania w życiu osobistym - mąż odszedł i zostawił ją z dwójką dzieci - musiała zmienić pracę. Trafia więc do innego sklepu, gdzie bez problemu przyjmuje stanowisko ekspedientki. Szybko okazuje się, że jest doskonale zorganizowana i, co chyba niespotykane, asertywna, dzięki czemu daje sobie radę z nawigowaniem służbowych problemów - praktykantką podkradającą towar, mikromenażującą żoną zastępcy kierownika, awansami ze strony tegoż zastępcy, pokłóconymi kasjerkami, niepewną siebie ekspedientką z warzywnego, ukrywaną miłością między magazynierem a sprzedawczynią. Gorzej w życiu osobistym - mąż wprawdzie ją zdradził i mieszka z inną, ale jak pies ogrodnika trzyma się blisko, niby dla dobra dzieci, ale ciągle kontroluje, z kim Anna się spotyka. Dzieci też niechętnie patrzą na sympatycznego klienta, który ewidentnie chce spędzać czas z ich matką. 12 odcinków[1], 12 miesięcy, dwanaście historyjek i gwiazdkowy finał.

Absolutnie nie dziwię się, że w latach 80. w Polsce serial był hitem. Wzorcowy sklep w Pradze i dzisiaj jest absolutnie oszałamiający - trzy rodzaje francuskiego koniaku, sałatki na wagę, szynka, ogromne kręgi gatunkowych serów, cytrusy, piwo, kawior, kanapki… Oczywiście nachalna propaganda idąca za tym była widoczna nawet wtedy, pochód pierwszomajowy, bijemy się o złotą patelnię i kwieciste przemowy kierownika Karasa, kupca z dziada pradziada, dumnego z sukcesów handlu uspołecznionego, który wyrósł na gruzach małych, zapyziałych sklepików. W warstwie społecznej oczywiście króluje szowinizm i seksizm, wszystkie panie są obiektami komplementów i niewyszukanego podrywu zarówno ze strony współpracowników (i kadry kierowniczej!), jak i klientów. Jednocześnie wstydem jest mieć dziecko bez męża, rodzice nie mają oporów przed wyrzuceniem z domu córki, która wbrew ich woli zadaje się z chłopakiem, a główna bohaterka jest prawdziwą skandalistką, idąc pod pierzynę z gachem bez odpowiedniego sakramentu. A, i wszyscy wyglądają okropnie staro, zwłaszcza panowie.

[1] Oczywiście myślałam, że o wiele więcej!

Napisane przez Zuzanka w dniu czwartek marca 6, 2025

Link permanentny - Kategorie: Oglądam, Seriale - Skomentuj