Więcej o
Koty
Lato i letnie zakupy. Truskawki. Poziomki. Cztery woreczki bobu (dwa do zmrożenia i zżarcia w tygodniu przy akompaniamencie jojczenia kota czarno-białego, który Też Chce). Żółte okrągłe śliwki. Jogurt bałkański + zielony ogórek i czosnek. Arbuz. Kawałek pasztetu ze śliwkami. Lody. Czy ja już mówiłam, że lubię jeść i teraz nie mogę się zdecydować, od czego zacząć? Nie wspominając o sosie do spaghetti, karkówce na jutrzejszego grilla, cielęcym gulaszowym na poniedziałkowy obiad i innych takich.
Wyprawa na zakupy zwykle wiąże się z koniecznością zagonienia trzody z balkonu do domu. Dzisiaj przed wyjściem odliczam, czarno-biały na parapecie, czarnego nie ma. Wyglądam na balkon sąsiadów, *miauk*, zdziwione oczka spod cienistej doniczki z czymśtam zielonym. Stoję jak wazon na balkonie i konwersuję z leniwie odmiaukującym kotem, który leży na drewnianej podłodze i mu dobrze. TŻ wykonał fortel nr 1 (trzask drzwiczkami szafki). Nie działa. Fortel nr 2 (otwieranie puszki tuńczyka + 2a głośne trzaśnięcie miską). Tadam, kot czarny się zdecydował. Niestety, w międzyczasie ukradkiem zwiał na balkon kot czarno-biały i aktualnie leży szczęśliwy na sąsiadowym balkonie, dla odmiany na słoneczku (na dowodzie rzeczowym w swoim koszyczku). Fortel nr 3 (zamknięcie drzwi balkonowych) zadziałał. Kot czarny nie zdołał się jeszcze oderwać od miski, więc tym razem na zakupy udało się nam pojechać.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota lipca 8, 2006
Link permanentny -
Kategorie:
Koty, Fotografia+
- Komentarzy: 3
How is fish's weight that Dora cat can carry?
Dziesięć minut, warto z dźwiękiem.
Napisane przez Zuzanka w dniu środa lipca 5, 2006
Link permanentny -
Kategorie:
Koty, Śmieszne
- Komentarzy: 2
Poranek, we have a situation here. Jeden kot wydaje głuche pomruki i ma ściśle zamkniętą paszczę. Drugi siedzi obok i popiskuje żałośnie. Z paszczy pierwszego dobywa się brzęczenie. Po pierwszej fali paniki (pszczoła albo szerszeń, pewnie już udziabał i nie może biedne zwierzę dzioba otworzyć) na siłę otworzyłam koci ryj i zabrałam kotu wielką, brzęczącą muchę. Żywą (no, już nie, bo much żywych w domu nienawidzę). Ku wielkiemu żalowi obu futer.
Napisane przez Zuzanka w dniu niedziela czerwca 25, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Koty
- Komentarzy: 2
Ciemno, cicho, środek nocy. Nagle przez sen słyszę zbliżający się traktor, szur, szur, szur, hyc, siedzi na mnie mruczący wniebogłosy czarny mściciel, pełen uczucia i miłości. A to popazurzy w ramię, a to wyliże powiekę. Człowiek właśnie obudzony jest mało mobilny i ogólnie lelawy, więc trochę potrwało, zanim się spod kotka uwolniłam. Kotek niezrażony przeniósł się na TŻ-a, na którym wykonał te same pełne afektu operacje. Ot, poczuł się w nocy samotny.
Napisane przez Zuzanka w dniu sobota kwietnia 1, 2006
Link permanentny -
Kategoria:
Koty
- Skomentuj
- Poziom: 2